Rozdział 12

218 19 9
                                    

Pov. Levi

* 10:34 *

Wstałem lekko zmulony wczorajszym dniem.
Obkręciłem się na bok i zauważyłem Erena, który właśnie się przebierał obrócony do mnie tyłem. No nie powiem, ma całkiem ładne ciałko, jak na taką wątłą posture.
Cały czas lustrowałem go wzrokiem, aż ten się całkowicie przebrał i obrócił w moją stronę. Zauważając, że ja już nie śpię, zareagował piskiem, który mnie poniekąd rozbawił.

- Wybacz, nie chciałem cię obudzić. - powiedział lekko speszony.

- Która jest godzina? - spytałem przeciągając się i wstając z łóżka.

- Wpół do jedenastej. - powiedział i obrócił głowę od mojej osoby.

- Co?! - zdziwiłem się. Nigdy nie spałem tak długo, nawet, gdy byłem po niezłej imprezie. Zawsze wstawałem punkt ósma, bez żadnych wyjątków, a teraz? Wpół do jedenastej! - Niemożliwe...

- Czasem zdarza się pospać dłużej w weekend. - powiedział nadal nie patrząc na mnie.

- Ta, racja. - skomentowałem krótko.

- Wiesz, gdy spałeś szukałem pracy przez internet i znalazłem pracę kelnera nieopodal.

- I mam ci pogratulować czy co? - powiedziałem sarkastycznie, i zaczełam sam się przebierać, co najwidoczniej speszyło chłopaka.

- Nie, n-nie. Poprostu, jak sam wiesz, jestem straszną fajtłapą i ... - przerwał. - ... i chciałbym, żebyś mnie nauczył jak nią nie być.

- Wiesz o co prosisz? - spytałem zszokowany jego prośbą. - Ofermą się jest albo nie, tego nie da się nauczyć ani oduczyć.

- Masz rację... To bezsensu. - powiedział smutno i usiadł na łóżku.

- I co? Poddasz się? Bo ja tak powiedziałem? -  stanąłem naprzeciw chłopaka.

- Nie wiem... - szepnął zażenowany.

- Nie zamierzam pierdolnąć teraz wykładu o tym, że w życiu trzeba walczyć, bo ty sam musisz do tego dojść. SAM! - chłopak przytaknął, a ja poczochrałem jego miękkie włosy. - Może poszukaj jeszcze jakiś ofert pracy. W takim mieście jak to jest ich wiele. Ale nie idź na łatwizne i nie podejmuj pracy striptizera. - powiedział pół żartem, pół serio, na co Eren się lekko uśmiechnął.

- Okej. - rzekł chłopak.

Nie mówiąc już nic więcej udałem się do kuchni, gdzie zrobiłem sobie kawe.

- Levi, co ty dziś tak późno? Czyżby doszło z naszym małym chłopaczkiem do porannego .... - przerwałem Erwinowi, który wjeżdżał do kuchni, rzucając w niego łyżką. Jednym ruchem uniknął ciosu, co nie powiem, lekko mnie zadziwiło.

- Ryj. - syknąłem zirytowany. - Sam nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje... - przytknąłem palce do skroni.

- Może to ... mi-mi-miłość! - krzyknął z satysfakcją blondyn. Już miałem do niego podejść, gdy zobaczyłem zarumienionego Eren w progu.

- Hej. - przerwał po chwili milczenie Eren, witając się z Erwinem.

- Witam, witam. - powiedział z podejrzanym uśmieszkiem blodnym, co zdziwiło mnie jak i Erena. - Jak się spało? Nic nie boli?

- Dobrze mi się spało, i nie wiem dlaczego miałoby mnie coś boleć...- powiedział zawstydzony i usiadł na krześle. Ja ledwo co nie brałem udziału w tej rozmowie, ponieważ byłem ciekaw tego co chłopak powie.

- Levi to niezły zawodnik, podziwiam, że nie boisz się z nim spać. Taki młody i śliczny chłopiec jak ty...- Erwin podjechał bliżej Erena, żeby dotknąć jego policzka. - ... i taki stary, podrywacz jak on. Nie boisz się takiego dziada? Że niechcący coś się stanie w nocy? Wiesz, ściany są tutaj grube...

- Opanuj się! - wrzasnąłem i szybkim ruchem zdzieliłem blondyna po twarzy. - Co cię napadło zjebie?! - krzyczałem nadal wkurzony zaistniałą sytuacją.

- Tak bardzo boisz się prawdy? Przecież wiesz jaki jesteś, sam najlepiej. I wiesz co robisz z ludźmi takimi jak Eren. Wiesz, że straszny z ciebie skurwiel. A ty Eren, pilnuj się. Nie znasz go tak dobrze jak ja. - zmarszczył brwi. - A teraz muszę się z wami pożegnać.

- C-co? - wydukałem, będąc dalej w szoku.

- Nie wiem czy wiesz, ale zbierałem sobie przez te wszystkie lata na nowe mieszkanie, w zupełnie nowym mieście. Zaczynam nowe życie, czysta karta. Poza tym, nie chce uczestniczyć w tym co będzie się tu dziać.

- C-co?! - powtórzyłem, tym razem głośniej.

- Tutaj nasze drogi się rozdzielają, Levi. Żegnaj Eren, miło było cię poznać. - powiedział i skierował się w stronę wyjścia.

- A jakieś bagaże? Cokolwiek? Tak poprostu teraz wychodzisz? - pobiegłem za nim.

- Planowałem to już dobre, trzy lata. Nic mi nie brakuje. - Ubrał kurtke i otworzył drzwi oraz zostawił klucz w zamku. - Żegnaj, Levi.

W tym momencie, Erwin odjechał. Gdzie? Nie mam bladego pojęcia. Jednak już nigdy więcej go nie spotkałem.

- Co kurwa! - wrzasnąłem i trzasnąłem drzwiami, następnie zdenerwowany skierowałem się do kuchni, gdzie nadal siedział skulony Eren.- Nie wierze! Poprostu kurwa nie wierze! Wychodzi sobie jak jakaś jebana gwiazda filmowa! Tak z dupy mówi, że się wyprowadza. Jak?! Jak!! - opadłem wkurzony na kanape obok chłopaka. - Ha! W kulki sobie leci, zaraz wróci. Bardzo śmieszne Erwin! Jebany kaleka żartowniś! CYRK NA KÓŁKACH! - krzyczałem, gdyby Erwin rzeczywiście miał znajdować się za drzwiami.
Jednak mijały sekundy, minuty, godziny. A on nie wrócił.

- Może to moja wina... - przerwał ciszę drżącym głosem Eren. - ... przepraszam.

Popatrzyłem na chłopaka, i zobaczyłem w jego oczach łzy, które w końcu zaczeły spływać po policzkach.

- To nie dotyczy ciebie. - otarłem łzę z jego czerwonego policzka. - Beksa z ciebie, chłopaki nie płaczą...- jednak sam w tym momencie poczułem jak moja dusza wewnętrznie się rozpada. Znów ktoś mnie zostawił. Znowu się na kimś zawiodłem.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
Witam po przerwie, która trwała rok XD (pozdrawiam moich ukochanych czytelników ;*)

Jak widzicie, Eren i Levi mają kolejną wspólną rzecz - chujowi przyjaciele. I tego i tego przyjaciel zostawił bezsłowa, czy coś się za tym kryje...???? (niech podziała wasza wyobraźnia xd)

Następny rozdział, nie mam pojęcia kiedy ♡
Papa, do nexta~


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 02, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Twój do końca (ERERI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz