Sklep pełen czasu

38 13 4
                                    


Otworzenie ciężkich, mahoniowych drzwi poskutkowało donośnym dźwiękiem dzwoneczka, który witał każdego nowego przybysza. Stawiając pierwsze kroki w tym dosyć osobliwym miejscu od razu wyczuwało się przyjemny zapach drewna, nieco gryzący się z obecną metaliczną nutą. Następnie główną rolę przejmowały uszy, lokalizując dźwięk dla niektórych okropnie irytujący, z kolei na innych działający kojąco – donośny i zwielokrotniony odgłos tykania.

Kurczowo ściskając w dłoni nieduży pakunek, młoda dziewczyna ruszyła w głąb rzadko odwiedzanego już sklepu z zegarami. Miejsce posiadało tajemniczą aurę, wszystko wydawało się cofnięte w czasie, a ogromne regały wypełnione tykającymi czasomierzami wprawiały w lekki niepokój. Zwłaszcza sposób, w jaki poruszały się wskazówki był co najmniej nienaturalny. Jedne chodziły szybciej, drugie wykonywały prawie że niedostrzegalne ruchy, a niekiedy zegary poruszały się w odwrotnym do właściwego kierunku. Brunetka przyglądając się tym wszystkim tajemniczym zjawiskom, odniosła wrażenie, że każdy z zegarów posiada jakiś uszczerbek bądź nieprawidłowość. Wydało jej się to przedziwne. Była bowiem w miejscu, w którym są one naprawiane.

Gdy wydostała się z lekkiego letargu, ruszyła w głąb pomieszczenia, dokładnie analizując wszystko co widzi. Gdy wychyliła się zza jednego z regałów, okazało się, że sklep nie jest jednak tak opuszczony jak mogło się wydawać. Dwójka, może 8-letnich chłopców kłóciła się zawzięcie w jednej a alei. Pod ich stopami leżał rozbity na drobne kawałeczki zegarek, który najprawdopodobniej był przyczyną ich sporu. Jednak mimo tego, tak głośne zachowanie nie było na miejscu, dlatego lekko zirytowana kobieta spróbowała do nich podejść.

- Proszę, uspokójcie się trochę, nie jesteście tutaj sami – zganiła ich, jeszcze bardziej się zbliżając.

Okazało się, że jej słowa nic nie wskórały, chociaż były głośne i na pewno usłyszane przez dwójkę chłopców. Oni jednak zupełnie ją zignorowali, nie obdarzając jej nawet spojrzeniem. Potraktowana jak powietrze stanęła w miejscu, przyglądając się ze zrezygnowaniem sprzeczce dwójki, która z tematu rozbitego zegarka już dawno przeszła do spraw tak błahych, jak cukierek, który był ich głównym tematem sporu od ponad tygodnia.

Kłótnia wydawała się nie mieć końca, a coraz liczniejsze uwagi ze strony dziewczyny były ciągle ignorowane, aż w końcu zataczające się koło podobnych wydarzeń, zostało przerwane nagłym zerwaniem się z miejsca skłóconej dwójki. Młodzi wybiegli z alejki i po krótkiej gonitwie i ostatecznie zniknęli za kolejnym regałem.

Nieco zdezorientowana brunetka wychyliła się, wzrokiem poszukując głośnych uciekinierów, jednakże nigdzie nie mogła ich dojrzeć, a zamiast krzyków słyszała już tylko tykanie zegarów. Marszcząc brwi, ruszyła za nimi, ale w miejscu, w którym miała nadzieję ich znaleźć, trafiła na dwójkę starszych mężczyzn. Byli łudząco podobni do chłopców, których przed chwilą spotkała. Wydawali się być ich starszymi wersjami, tyle że zamiast kłótni prowadzili spokojną rozmowę. W dłoni jednego z nich spoczywał zegarek kieszonkowy – tym razem w pełni sprawny.

- Coraz mniej z tego rozumiem – bąknęła pod nosem.

Po chwili ku swojemu zadowoleniu, dostrzegła małą ladę w kącie pokoju. Zapełniony dużą ilością drobnych części do zegarów oraz różnych kartek papieru, które w większości mocno pożółkły. W kącie stała mała kasetka, która mogła służyć albo za kasę, ewentualnie pojemniczek na wszechobecne metalowe elementy. Za ladą, można było dostrzec jeszcze tony pudełeczek, które zostały ułożone w zgrabne wieżyczki.

Ze skupieniem przyglądając się temu, dziewczyna nawet nie zauważyła starszego, niskiego mężczyzny, który z drobnym, delikatnym uśmiechem oczekiwał jej atencji. Nie otrzymawszy jej odchrząknął ostentacyjnie, na co ona z cichym, wyrażającym zdziwienie sapnięciem, spojrzała na niego.

Sklep pełen czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz