Rozdział 34.

672 72 6
                                    

Gabriel
Wraz z Ahiro weszliśmy do komnaty niedaleko mojej. Demon odwrócił się w moją stronę i spojrzał w moje oczy.

-Uważam, że nie chcesz naszego związku-powiedział.

-Po czym tak twierdzisz?-zapytałem, a serce zaczęło bić mi szybciej.

-Czuje na Tobie zapach innego, do tego nie chcesz przebywać ze mną-mówił spokojnie.-Sądzę, że lepiej będzie jeżeli się rozstaniemy.

Zrobiło mi się go żal. On wyraźnie się we mnie zakochał a ja go zlałem i uprawiałem seks z Kodą za jego plecami, czułem się z tym źle.

-Też tak uważam, Ahiro-zdjąłem z palca pierścionek i podałem mu go.-Nie rańmy siebie nawzajem.

-Było mi miło Cię poznać-ujął moją dłoń i pocałował.-Szkoda, że nam nie wyszło.

-Napewno znajdziesz wyjątkowego demona dla siebie-uśmiechnąłem się lekko.

-A Ty chyba już znalazłeś, szczęściarz-westchnął.-Udanego związku, żegnaj.

Ahiro wyszedł z komnaty zostawiając mnie samego bijącego się z własnymi myślami. Co innego miałem mu powiedzieć? Skoro kocham Kodę, ten związek opierałby się jedynie na zdradach, a przynajmniej teraz sobie kogoś znajdzie. Wyszedłem z komnaty i udałem się nad jezioro, gdzie zawsze widuje się z Kodą. Usiadłem na kamieniu czekając na niego. Po zaledwie kilku minutach zobaczyłem jak zmierza w moim kierunku. Wstałem i przytuliłem się do niego wdychając jego zapach.

-Tęskniłem-szepnąłem w jego szatę.

-Ja też-przyznał głaszcząc moje włosy.-Nie mogę... Nie mogę przestać myśleć o tym co zrobiliśmy.

-Nie podobało Ci się?-zmartwiłem się.

-Nie, nie, zwyczajnie... Czuję niedosyt-przyznał nieśmiało patrząc w moje oczy.

-Chciałbyś jeszcze?- uśmiechnąłem się i poczułem przechodzący po moim kręgosłupie dreszcz pożądania.

-Ja... Tak-przygryzł warge i złapał moją dłoń.- Ty też?

-Ogromnie-jęknąłem.-Chodźmy.

Pociągnąłem go w tę samą stronę co ostatnio, do altany. Przez całą drogę czułem gorąco i ogromne pożądanie. On sam mi to zaproponował, co tylko pobudziło we mnie moje demoniczne ego. Weszliśmy do środka i zaczęliśmy się namiętnie całować. Koda położył mnie na poduszkach i całował moje wargi nieśpiesznie. Rozkoszowałem się z tym uczuciem. Ściągnąłem z niego górna część szaty a i moje ubranie znalazło się na ziemi. Objąłem go nogami wokół pasa i dłońmi wokół szyi. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny i mokry. Nie mogłem znieść tej dziwnej potrzeby, aby był jak najbliżej mnie. Jęknąłem, gdy poczułem jego dłoń na moich bokserkach.

-Koda-szepnąłem.

-Gabriel?-usłyszałem głos mojego dziadka.

Wraz z Kodą oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w jego kierunku przerażeni. Kurwa, kurwa, kurwa.

-Kto to jest? Czy on jest...-cofnął się.

-Dziadku, wszystko Ci wytłumaczymy-powiedziałem szybko.

-Mam nadzieję i to szybko-zamknął drzwi.

Jacy byliśmy głupi, że zapomnieliśmy ich zamknąć, jasna cholera! Dziadek Hayato usiadł na poduszkach obok nas w czasie gdy my ubieraliśmy na siebie zgubione części garderoby.
Koda był wyraźnie przestraszony, nie dziwię mu się. Oboje byliśmy w ogromnym stresie, ale wiedziałem, że to kiedyś się stanie. Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na dziadka.

Potomkowie Ciemności /yaoi/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz