Śnieg spowijał juz całe miasto gdy szłam przez miasto okryta wielkim szalem. Policzki miałam czerwone pokryte przezroczystą cieczą. Dreptalam nogami idąc w umuwione miejsce, bo u nas w domu nie da się wytrzymać. Za miesiąc Wigilia. Choć nie widzę tego. Pewnie spędzę ten dzień zamknięta w pokoju, gdy rodzice będą się kłócic albo w ogóle nie będzie ich w domu. Nagle zza zakrętu wyszedł chłopak. Miodowe włosy rzucały się od razu wszak wyróżniały się gdyż chłopak był ubrany na czarno. Śnieg zaczął pruszyc coraz bardziej gdy między mną a chłopakiem zostały dosłownie centymetry. Popatrzyłam w jego stalowe tęczówki i po chwili wpadłam w jego ramiona.
Popatrzyłam w górę i zobaczyłam Willa niosącego dwa kubki z obiecaną goracą czekolada. Uśmiechnął się ciepło i podał mi napój Bogów. Usiadł naprzeciwko mnie i nagle któryś z pracowników Kanera włączył radio, które od razu zaczęło transmitować świąteczne piosenki. Popatrzyłam na niego smętnie wycierajac nos chusteczka.
- No opowiadaj kochanie co się stało...Kochanie...eh no właśnie. Nasza relacja nie jest do końca zidentyfikowana. Znamy się trzy miesiące od tego ferelnego dnia gdy nakrył mnie na " kradzieży " koszulki Matthew ' owi. Od tamtego czasu nocowałam u niego około siedmiu razy. Całujemy się, z achowujemy jak para. Ale oficjalnie albo chociażby nieoficjalnie nią nie zostaliśmy. Czy to jest chore? Bardzo. Bo ani ja, ani on nie rozumiemy naszej relacji.
- Ogh Will proszę nawet nie zaczynaj tego tematu.
- Znowu rodzice?
- Ta.
- Co tym razem? - zapytał przesiadając się obok mnie tak aby mógłby objąć ramieniem moja osobę.
- Ojciec znowu pojechał do tej suki. Matka przepłakała całą noc. Prawdopodobnie zaczyna coś podejrzewać... - mruknęłam wtulając się w jego klatka piersiową.
- I co z nią? - zapytał przytulając mnie do siebie.
- Poszła do ciotki Baśki. Pewnie znowu się uchleją i matka wróci taksówką nad ranem z kacem na karku.
- Chcesz przenocować dzisiaj u mnie? - zapytał całując mnie w głowę.
- A może to ty dzisiaj przenocujesz u mnie? Ojciec u zdziry, matka u Baśki, Młody u Aki.
- Czy ty mi coś sugerujesz kotku? - mruknął podnosząc brew i uśmiechając się zadziornie.
- Kochanie ręce przy sobie - zasmialam się biorąc łyk czekolady.
- Ależ jak sobie życzyć skarbie - przekręcil głowę wpatrując się w moje oczy.
Zmarszczylam nos na co chłopak go pocałował.
Wziął mnie za rękę I razem ruszyliśmy w storę jego samochodu aby móc dojechać do mojego domu.( trochę krótkie ale w następnym bdz się dzialo)