9.

9.5K 298 9
                                    

-No tak.- mówię lekko zdezorientowana

Po kilku minutach kieliszek jest pusty.
Czas iść do domu.
Wstaję lekko się chwiejąc.

-Siadaj.- rozkazuje mi chłopak

-Chcę iść tfo domu.

-Zaraz pójdziesz. A teraz usiądź.

-Czemu zalaz, ni mogę teraz?

-Poczekaj jeszcze...- spogląda na zegarek na ręcę- pięć minut. Potem odwiozę cię do domu.

-Ale jaa się przejdsę.

-Mówię, że cię odwiozę to nie marudź.

-No dlobra.- mówię niechętnie, bo serio chciałam się przejść

Po określonym czasie Maks wychodzi na zaplecze, przebiera się i po kilku minutach staje obok mnie.

-Możsemy iść?- pytam

-Tak, chodźmy.

Wstaję. Ups. Prawie się wywaliłam. Brunet nic nie mówi tylko podchodzi do mnie i bierze na ręcę jak pannę młodą.

Po chwili stajemy przed autem Maksa. Chłopak otwiera drzwi i wsadza mnie do środka, dosłownie. Obchodzi samochód i siada obok mnie. Ja w tym czasie usadawiam się na siedzeniu. Powoli ruszamy z parkingu.

-Podaj adres, bo nie wiem gdzie mam jechać.-mówi po chwili

-**Kwiecista 19.- mówię o dziwo normalnie

-Oki.- śmieje się, znowu

Boże. Jaki wstyd. Śmieje się prawie z wszystkiego. Masakra.

Nagle robi mi się ciemno przed oczami. Chodź siłuje się z powiekami to i tak przegrywam. Po chwili zamykam je całkowicie.

-Mia, dojechaliśmy.- słyszę nad uchem

-Mhmm.- a tak fajnie mi się spało

-Mia!

Nie reaguje.

Czuję jak chłopak mnie podnosi, wyciąga z auta i stawia na chodniku.

Otwieram dopiero oczy i rozglądam się. Tu jest dziwnie znajomo. Myślę chwile. A no tak. jechałam z Maksem do domu.

-Wejdziesz kiedyś do domu, czy będziesz tak tutaj stać i się patrzeć.

-Nie no mogę zostać.- śmieje się

Chwile później podchodzę do bruneta i przytulam go.

-To do kiedyś.- szepcze mu na ucho

Taa, ja to mam pomysły.

-Do kiedyś.- odpowiada mi równie cicho

Patrzę w jego oczy. Są mega ładne. Dobra stop!
Idę do drzwi. Otwieram je i przelotnie spoglądam na Maksa. Wchodzę jakoś do środka i zamykam je.
Ledwo co zdejmuję buty i ruszam na schody.

-Stój!- zatrzymuję mnie jednak głos Lukasa

Coś czuję, że ta rozmowa nie będzie jedną z tych przyjemnych.

Przystaje.

Przypomina mi się co wcześniej mówił Nathan i łzy pojawiają się w moich oczach.
Czemu to tak boli? Czemu życie musi być takie trudne? Co ja im wszystkim zrobiłam? Ugh... Czy ja nawet nie umiem się upić? Bo troszeczkę kontaktuje. I mam wątpliwości.

Odwracam się.

-Kto cię tu wpuścił?- pierwsza się odzywam

-A jak myślisz?

-Liam. Zabije go.

Tato musiałeś?
I tak, czasami mówię do taty po imieniu, ale rzadko.

-Wiesz, że nawet gdybyś zabroniła mnie wpuszczać to i tak by to zrobił? I wiesz, że się o ciebie martwię?

-Niepotrzebnie.

-Jak niepotrzebnie. Wiem, że miałaś atak paniki. Nie może być tak jak kiedyś? Mówiliśmy sobie wszystko. Chodziliśmy razem do barów jak ty albo ja mieliśmy problem. - tak wiem, dziwnie to brzmi, ale tak było

-Nic już nie będzie tak jak kiedyś!- krzyczę

Biegnę do swojego pokoju gdzie trzastkam drzwiami. Rzucam się na łóżko i płaczę.
Tak wiem, że jestem słaba i nie umiem stawić czoła problemom.

###

Witam kochani

Dzisiaj krótki rozdział.
**Ulica podana w rozdziale jest wymyślona.
*Niektóre lekko przekręcone  słowa są celowo napisane.

Pozdrawiam
Ana

Od nienawiści do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz