Dwudziesty czwarty grudnia. Dzień, który niegdyś uwielbiał, ale tego roku zdecydowanie nienawidził. Niebieskie lampki w kształcie gwiazdek, wiszące w oknie salonu wprowadzały go w dziwnie melancholijny nastrój. Takimi samymi niedawno udekorował okno u Tae w jego pokoju. Tęsknił za nim. Tęsknił tak cholernie mocno, że z tej tęsknoty nie mógł zasnąć, a uśmiech na jego twarzy stał się tak fałszywy, jak fałszywe były opowieści rodziców o Świętym Mikołaju, które wciąż wmawiali Jeonggukowi. Ale nikt tego nie zauważył, tak samo jak czterolatek nawet nie przypuszczał, że Mikołaj nie istnieje. Z jednej strony było mu odrobinę przykro, że rodzice nie zauważyli, w jakim tego dnia był stanie, ale z drugiej nie chciał ich martwić. Mieli przez niego już zbyt wiele problemów. Rozmawiał z nimi całkowicie normalnie i śmiał się, lecz w śmiechu tym nie było ani krzty radości. Bo jak mogłaby być, gdy w tak ważnym, poświęconym miłości dniu, nie było przy nim osoby, która była mu najbliższa?
deepestpink: tęsknię... :c
cherryboi: ja też, skarbie
I choć właściwie były to miłe słowa, to miał ochotę w tym momencie roztrzaskać telefon o ścianę.
Jak to się stało, że w ciągu tylko kilkudziesięciu lat krótkie wiadomości na czacie czy też w sms'ach zdążyły zastąpić cholernie długie wypracowania niegdyś wysyłane w listach?
Jak to się stało, że ludzie postanowili skracać komunikaty, zamiast dogłębnie wnikać w to, co ich gnębi?
Jak to się stało, że woleli gadać zamiast rozmawiać?
Dlaczego, do cholery, patrząc w niebo, zaczynali widzieć jedynie dziwne, jasne punkciki zamiast gwiazd?
[deepestpink: dlaczego nie rozmawiamy już tak, jak kiedyś? (nie wysłano)]
cherryboi: co tam pisałeś?
deepestpink: nic, hyung, nieważne
Dlaczego zaczynali być coraz to bardziej puści w środku?
cherryboi: no napisz to
A może to tylko on był pusty?
Może tylko on, patrząc na swoją rodzinę, nie widział pomiędzy nimi więzi, a jedynie zwykłe przyzwyczajenie?
cherryboi: Jin?
Może tylko on nie widział tego wszystkiego?
Może to depresja mu to przysłoniła?
cherryboi: kochanie
deepestpink: hm?
cherryboi: coś się stało?
Czy coś się stało? Chyba nie. Nie. To w tym był problem. Nie działo się nic.
deepestpink: po prostu mi smutno
cherryboi: dlaczego?
Dlaczego? Sam przecież nie wiedział. Nie miał pojęcia, co działo się w jego głowie, choć przecież powinien. Prawda?
cherryboi: Jinnie
cherryboi: kocham cię, wiesz?
Czy wiedział? Jasne. Tylko dlaczego na te słowa jego serce nie zabiło szybciej, jak zwykło to robić?
cherryboi: dlaczego nic nie piszesz?
Nie miał siły.
Nie widział w tym sensu.
Która odpowiedź była prawdziwa?
Nie miał pojęcia.
cherryboi: Boże, boję się
cherryboi: nie rób sobie nic, dobrze?
Jakby chociaż na to miał siłę.
Ale... może wtedy w końcu poczuje coś więcej zamiast pustki?
cherryboi: odpowiedz mi, do cholery
Ale po co?
Podniósł się nagle i zniknął za drzwiami, nawet nie odpowiadając matce na jej zaskoczone spojrzenie.
Połączenie przychodzące od:
cherryboi
[x] odrzuć
[ ] odbierz
Zignorował coraz to nowe pojawiające się wiadomości od chłopaka.
Założył kurtkę i zimowe buty, po czym wyszedł na zewnątrz. Nie wziął szalika ani rękawiczek. W tym momencie chłód mu nie przeszkadzał. Bo to on był chłodny. On był chłodem.
cherryboi: zabiję cię jeśli sobie teraz ze mnie żartujesz
cherryboi: cholera no
cherryboi: proszę cię, odpisz mi
Zablokował telefon i włożył go do kieszeni. Ani trochę nie przeszkadzały mu jego wibracje. Szedł przed siebie zupełnie obojętnie i zapewne szedłby tak nawet, gdyby za jego plecami wybuchł pożar.
Kopnął leżący na ziemi kamień, a jego odgłos był słyszalny na kilka metrów opustoszałego parku. Zapewne wszyscy siedzieli o tej porze w domu, z bliskimi, czekając na upragnioną pierwszą gwiazdkę na niebie, by zacząć świętowanie. Wszyscy, tylko nie on.
Jego ciało drżało z zimna, ale on się tym nie przejmował. Właściwie cieszył się z tego, bo było to oznaką, że żył. Sprowadzało go z powrotem do prawdziwego świata, sprawiało, że czuł się jego częścią. Całkowicie zbędną, ale jednak częścią.
Wyciągnął z kieszeni wciąż wibrujący telefon. Taehyung najwyraźniej nadal nie przestawał próbować się z nim skontaktować.
Ale tym razem odebrał połączenie.
- Halo?
- Jin?
- Jinnie, jesteś tam?
- Mhm.
- Dzięki Bogu...
- Skarbie, co się dzieje?
- Nic ci nie jest?
- Nic sobie nie zrobiłeś, prawda?
- To nie ma sensu - powiedział cicho, jakby sam do siebie, zatrzymując się przy jednym z drzew i opierając o nie rękę razem z głową.
- Co?
- Co nie ma sensu?
- Kochanie?
- Nic nie ma sensu, rozumiesz?! - krzyknął nagle prosto do słuchawki, uderzając pięścią w drzewo w rytm swoich słów. - Nic!
- Jinnie, spokojnie...
- Powiedz mi wszystko od początku, dobrze?
- Na spokojnie.
- Skarbie, nie płacz...
Ale w słuchawce nie było słychać już niczego więcej prócz szlochu.

CZYTASZ
don't leave me behind | chat | taejin
FanfictionGdzie Taehyung szuka na czacie przyjaciela z dzieciństwa, a znajduje Seokjina. Pairing: TaeJin Gatunek: slash, chat, fluff, angst, hurt/comfort Uwagi: zmieniony wiek postaci, BTS nie istnieje, możliwe przekleństwa 28.09.17 #960 w fanfiction 30.09.1...