6 - That what they call Murphy's Law

2.2K 253 371
                                    

Witajcie Kochani!

Słuchajcie ja nie wiem co się ze mną dzieję, ale mam wrażenie że jest coraz gorzej :) 

Myślałam, że po wczorajszym maratonie (napisałam po rozdziale do każdego mojego opka) dziś będę mieć pustkę w głowie wielkości Sahary, ale jednak mój Troll chyba mnie trochę lubi (Troll to moja wena) i tak oto oddaję w wasze ręce kolejny rozdział.

Miłej zabawy :) 

Atmosfera w barze była napięta. Dziewczyny rzucały sobie mordercze spojrzenia, chociaż Naruto starał się ignorować niewerbalne zaczepki Sakury, niestety odbijało się to na tyle na jego zachowaniu, że klienci zaczynali szemrać między sobą. A sam Naruto miał na głowie jeszcze to jutrzejsze spotkanie z dupkiem. Nawet nie wie, jak ten drań ma na imię, chociaż był przekonany, że ten mu się przedstawiał. I co on ma począć? Musi go jakoś do siebie zrazić, sprawić aby uciekał na sam jego widok, tylko jak? Już od wczoraj starał się coś wymyślić, ale jak na razie z marnym skutkiem. Chyba jedynym sposobem jest przyznanie się, że jest facetem, ale to nie wchodziło w grę. Jeśli Kakashi by się dowiedział, z hukiem wyleciałby z roboty. Cholera, co powinien zrobić?

- Ej, Naruko, nie bujaj w obłokach - strofował Neji. - Już kolejny raz mylisz zamówienia. Nie myśl ciągle o swoim księciu z bajki. Znając go zaraz tu będzie, a poza tym jutro się chyba spotykacie? - Spojrzał na nią uważnie.

- Co?! A skąd ty to niby wiesz? Poza tym wcale o nim nie myślę! - Nadął policzki.

- Oj, słodka jesteś jak się gniewasz! - zaśmiał się. - Nie zapominaj, że barman zawsze wie wszystko. - Puścił do niej oczko.

Naruto mało nie wybuchł. Słodko?! On niby wygląda słodko?! Jak można mówić coś takiego do faceta... A no tak. Przecież udaje dziewczynę. Westchnął głęboko, aby trochę się uspokoić.

- Tylko uważaj na niego - ciągnął Neji, nalewając piwo. - Wygląda mi na kawał drania, więc jak coś... To wiesz, gdzie mnie znaleźć.

- To zabrzmiało, jakbyś się o mnie martwił - burknął, zabierając tacę.

- Bo się martwię! Polubiłem cię, Naruko. Tak samo jak Tenten - uśmiechnął się.

Naruto posłał pełne zdziwienia spojrzenie w kierunku dziewczyny, a ta w odpowiedzi uśmiechnęła się do niego szeroko. Dziwiło go to, gdyż do tej pory starał się unikać dłuższych rozmów, bojąc się, że może palnąć coś, co by go zdradziło. Dlaczego więc ta dwójka go polubiła?

Neji lubił silne i niezależne dziewczyny. Nie podobało mu się, że Sakura wraz z Ino tak na nią nadają i jeszcze próbują wciągnąć w swój chory spisek Tenten. Na całe szczęście jego dziewczyna jest za mądra, aby dać się podejść takim pustym dziewuchom. Dlatego obecnie, niewielki personel podzielony jest na dwa obozy. Przeciwnicy Naruko i jej poplecznicy.

- Możesz zawsze na nas liczyć. A... - Neji urwał na chwilę i zbliżył się do niej. - Uważaj też na Sakurę i Ino - szepnął tak, aby tylko ona słyszała.

- Dzięki - uśmiechnął się. - To... miłe - dodał po chwili.

Naprawdę mu ulżyło, że nie wszyscy go tu nienawidzą. Może dzięki temu jakoś uda mu się wytrzymać w tej robocie. Zgarnął zamówienie i już spokojniejszy ruszył do klientów. Nawet jego uśmiech stał się bardziej szczery.

- O, wróciła nasza Naruko! - krzyknął jeden z klientów. - Już się baliśmy, że nie ujrzymy więcej twojego uśmiechu. Nie martw się! Żadna z tych dziewczyn do pięt ci nie dorasta.

- Podać coś jeszcze? - Starał się nie zwracać uwagi na to co mówią. W głowie kiełkował mu pewien pomysł. Skoro Tenten go lubi, to może ona podpowie jak zrazić jutro tego dupka?

- Na razie mamy wszystko, chyba że możesz się do nas dosiąść? - spytał z nadzieją.

- W pracy jestem - odparł chłodno.

- A po pracy? - Nie dawał za wygraną.

Naruto nic nie odpowiedział. Obrócił się na pięcie i podszedł wprost do Tenten, która akurat była wolna.

- Słuchaj... - Naruto podrapał się po karku. - Możemy pogadać?

- Nie teraz - odparła Tenten. - Ale jak będę miała przerwę, to nie ma problemu - dodała szybko, widząc w jej oczach zawód.

- Dzięki - uśmiechnął się i wrócił do klientów, którzy machali do niego.

- NARUKO! - Dobiegł do niego krzyk od strony wejścia, na który Naruto zamarł. Nie, to niemożliwe!

- Naruko, jak dobrze cię widzieć! - Na jego szyi uwiesił się nie kto inny jak Kiba.

- Zostaw mnie! I co ty tu w ogóle robisz?! - wysyczał mu wprost do ucha. Trzymał w rękach tacę pełną drinków i nie miał jak go z siebie zrzucić.

- Jak to co?! - spytał oburzony Kiba. - Nie piszesz, nie dzwonisz, to musiałem przyjść i zobaczyć jak idzie mojej dziewczynce! - szczebiotał z szerokim uśmiechem na ustach. - No muszę przyznać, że wyglądasz przesłodko!

- Jak zaraz nie przestaniesz, to cię zabiję tu i teraz! - prawie krzyczał z wściekłości.

- Czy on ci się narzuca? - zwrócił się do nich jeden z klientów.

- Nie, wszystko w porządku. - Nie mógł dopuścić do kolejnej awantury, a widział, że i inni klienci już szykują się na Kibę. - Poradzę sobie.

- O, widzę, że masz już fanklub! - Kiba nic sobie nie robił z morderczych spojrzeń. Jakby jego instynkt samozachowawczy zrobił sobie wolne. - Wcale się nie dziwię. Super z niej laska, no nie, chłopcy! A teraz bądź tak kochana i podaj mi piwo! - cmoknął go w policzek, a następnie klepnął w tyłek.

Naruto nie zdążył w żaden sposób zareagować, a Kiba już leżał na ziemi z rozkwaszonym nosem. Po sali przebiegł szmer i wszystkie oczy skierowały się na bruneta, który stał, dysząc jak lokomotywa.

- Przeproś ją, gnoju! - Sasuke nachylił się do niego i złapał za koszulkę. - POWIEDZIAŁEM PRZEPROŚ!

Kiba zasłonił się rękoma i wpatrywał przerażony w czarne, kipiące furią oczy. Zupełnie nie rozumiał o co chodzi. Przecież się tylko wygłupiał, a nagle został wręcz znokautowany przez tego faceta. O co w tym wszystkim chodzi?

- Zostaw go! - Naruto odstawił na pierwszy lepszy stolik tacę i złapał Sasuke za ramię. - Powiedziałam zostaw! - Ponowił, kiedy nie doczekał się reakcji. Kiba był głupi i sam się o to prosił, i to on go wpakował w tą idiotyczną sytuację, ale też był jego najlepszym przyjacielem. Nie mógł pozwolić, aby coś mu się stało. Co więcej, nie może być kolejnej awantury z jego udziałem. Cholera, co tu zrobić? Myślał gorączkowo, widząc że jeśli tego zaraz nie opanuje, Kibę czeka naprawdę marny koniec. Naprawdę już gorzej być nie może!

Sasuke był tak wściekły, że nic do niego nie docierało. Najpierw braciszek i jego świta, a teraz jak tylko przekroczył próg baru, ten szatyn bezczelnie klejący się do jego Naruko! A już jak śmiał ją pocałować i na domiar złego klepnąć w tyłek... Nie, tego było stanowczo za wiele! Nikt nie ma prawa tak jej traktować! Nikt! Wpatrywał się w jego przerażoną twarz i już chciał mu ponownie przywalić, kiedy...

Naruto nie panował nad własnym ciałem. Nie myślał o konsekwencjach swojego czynu. W ogóle nie myślał, kiedy złapał bruneta za koszulę, pociągnął do siebie i... namiętnie pocałował.

- Sakura, nie teraz! - Ino ścisnęła jej ramię.

- Zabiję ją... - mamrotała pod nosem. - Zabiję sukę! - Praktycznie wypluła, widząc jak Naruko wpija się w usta jej przyszłego męża.

----------------------------------

Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki :)

Za wszelkie błędy z góry przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!!!

What She's got? (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz