10.

10.2K 318 9
                                    

-Nic już nie będzie tak jak kiedyś!- krzyczę
Biegnę do swojego pokoju gdzie trzastkam drzwiami. Żucam się na łóżko i płaczę.
Tak wiem, że jestem słaba i nie umiem stawić czoła problemom.
                  
-Mia wstawaj bo się spóźnisz!- że on jeszcze sobie nie poszedł

-Która godzina?- pytam z twarzą w poduszce

-7:30.

- Mam na 9:00.

Kto budzi mnie tak wcześnie? Ugh...

Otwieram oczy i siadam.

O bosz, moja głowa. Chyba wczoraj przesadziłam.

-Wodę i tabletki masz na szafce nocnej.

Patrze w tamtą stronę i faktycznie, są. Sięgam po nie i popijam wodą.

Luki jest kochany.
Kiedy ja się na niego wydzieram i w ogóle to on mi pomaga. Nawet przy takiej błachej sprawie.

-Dzięki.- uśmiecham się

-Możemy pogadać?- pytam w końcu

-Myślę, że musimy.- mówi i siada na przeciwko mnie

-To... Co chcesz wiedzieć?- pytam bo nie wiem od czego mam zacząć

-Wszystko, najlepiej od początku.

-Dobra. A więc... szłam sobie z Leo do sali. Nagle drogę zagrodził mi jakichś chłopak. Powiedział, że nazywa Nathan Black. No a ja krzyknęłam takie "Coo!?". Potem zaczął mi się pytać czemu na niego nie nakrzyczę, nie uderzę go. No a potem gadał o Mistey. W końcu się poryczałam, bo już nie mogłam- robię chwile przerwy na zebranie myśli i mówię dalej- A potem zjawiłeś się ty z Leondrem. I resztę już znasz. Tylko potem wybiegałam ze szkoły.

-Ale czemu piłaś?- pyta cicho

-Bo wróciły wszystkie wspomnienia. I żeby zapomnieć. Zapomnieć chodź na chwilę o problemach, wspomnieniach. Po prostu to mnie przerosło. Nie jestem taka silna jak wszystkim się wydaje. On był kiedyś inny.- ostatnie zdanie mówię całkiem cicho i mam nadzieję, że blondyn tego nie usłyszy

-Kiedyś. Bardzo się zmienił z tego co mówiłaś jaki był kiedyś.

A jednak. Kurde.

-A kto cię przywiózł do domu?

-Maks. Poznałam w klubie.

-Miia. Wiesz, że mógł ci coś zrobić? Mam ci tłumaczyć jak dziecku?

-Ale nic nie zrobił. On jest okej.

Wiem, że jest na mnie zły. Jest mu smutno. To co powiedziałam wczoraj, zraniło go to, a i tak się o mnie troszczy. Podziwiam go.
Zresztą my zawsze trzymaliśmy się razem.
Ciekawe jak będzie teraz. Jestem tego ciekawa, ale z drugiej strony boje się.

Wstaję i kieruję się w stronę łazienki. Nagle czuję ciepłe ręce, zapewne Lukasa.
Bo kogo innego?
Chłopak przytula mnie od tyłu.

-Nie jestem zły. Bardziej zawiedziony tym jak postąpiłaś. Mogłaś przyjść, razem byśmy coś wymyślili. Nie musiałaś uciekać i pić.

Odwracam się do niego przodem i również go przytulam.

-A teraz idź się ubierz i zejdź na dół.

-Zrobiłeś mi śniadanie.- mówię entuzjastycznie

-No.

Blondyn wychodzi z pokoju, a ja idę w końcu do tej łazienki. Tam ubieram różowy top i niebieskie spodnie z dziurami. Myję zęby i robię lekki makijaż.
Następnie schodzę do kuchni.

To tak słodko wygląda. Lukas robiący naleśniki. Nie codzienny widok. Rzadko co on robi jedzenie.

-Nie musisz stać w progu. Wejdź i się rozgość.

-Mówisz jakbym była twoim gościem, a tymczasem to ty jesteś u mnie w domu.

-Bywa.- wyszczerza się

No nicc. Siadam i czekam.
O! Nawet przyniósł sztućce i resztę.

Po kilku minutach chłopak stawia talerz z naleśnikami na stole.

-Jaki piękny zapach. Mm.

Uwielbiam naleśniki!

Biorę dwa naleśniki i syrop klonowy, który leży na blacie. Leje troche na jednego z nich i zaczynam jeść.

-Smacznego.- słyszę od blondyna

Uśmiecham się i odpowiadam "Dziękuję, wzajemnie.", na co chłopak się uśmiecha ale nic już nie mówi.
Przez resztę posiłku nikt się nie odzywa, ale cisza panujące między nami jest przyjemna.
                   -----------------
Po zjedzonym śniadaniu odnoszę wszystko do kuchni. Potem idę po torebkę i chcę wyjść z domu, ale zatrzymuję mnie ręka na ramieniu.

-Musisz stawić temu czoło. Wierzę w ciebie.- uśmiecha się przyjaźnie

-Hah. Ja w siebie nie.- spuszczam głowę

-Ej. Popatrz na mnie.

-Jesteś dziewczyną po przejściach. Dlatego jesteś silna i starasz się nie okazywać swoich uczuć. Ale czasami ci to nie wychodzi.

-Ja silna? Nie powiedziałabym.

-Ja wiem swoje. A tak przy okazji to Mike czeka przed domem w aucie. Zawiezie cię do szkoły. I z nim się trzymaj w razie czego.

-Dobrze tatusiu.- mówię głosem małej dziewczynki

Lukas chce odejść ale zatrzymuję go mój głos.

-A co z Nathanem?- pytam cicho i bez przekonania.

Chłopak odwraca się.

###

Hejka

Jak rozdział?
komentarz+gwiazdka=
motywacja

Piosenke w mediach uwielbiam.😍 Jak chcecie możecie posłuchać.

Pozdrawiam
Ana

Od nienawiści do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz