VI. Jak człowiek grzeszy, to się piekło cieszy cz. 2

48 4 0
                                    

Po bójce w szkole i po romantycznym liście do mnie, przyszła pora na to, co uwielbiam najbardziej - na egzorcyzmy. Ten dzień jeszcze się nie skończył, a ja już wszystkiego miałam dość. 

Od kilku godzin wraz z księdzem Kowalskim odprawialiśmy egzorcyzmy w domu opętanej Oliwii. Egzorcysta polecił rodzicom, aby opuścili w tym czasie dom. Zapewnił, że z ich córką będzie wszystko w porządku pod naszą opieką. Moje kolana chyba już się przyzwyczaiły do ciągłego klękania. Nie mogłam znaleźć innego powodu, jeśli ich nie czułam. Mój język też się wyostrzył i poznałam wiele łacińskich zwrotów. Opętana była przywiązana do łóżka. Prawie od samego początku kręciła się i wierciła. Przewracała się z jednego boku na bok. Każdy wers rytuału był dla niej ciosem, po którym stękała i coś mamrotała. Tak cierpiał demon. Wszystko od paru godzin wyglądało dość monotonnie. Dlatego niekiedy kątem oka rozglądałam się po jej pokoju. 

Zauważyłam u niej płyty z muzyką metalową, ślady po plakatach i zdjęcia z zawodów w karate. Czasami słyszałam, że właśnie takie rzeczy mogą być powodem opętań. Kiedyś zapytałam o to swojego przyjaciela. On wtedy odpowiedział, że jest wiele sposobów na osłabienie duszy, a na początku jest samotność i izolacja od innych, odejście od kościoła. A przecież Kościół to ludzie. Mogłam się wtedy domyślić, że ta dziewczynka mogła być naprawdę samotna, a amulet zrobił resztę i wpuściły demona do jej serca. 

Następnie zerknęłam w kąt, gdzie uciekła kiedy ją zobaczyłam pierwszy raz. Były tam ślady po wbitych palcach, na których jak pająk trzymała się ściany, kiedy próbowaliśmy ją ściągnąć. Taka drzemała w niej moc będąc po stronie zła. Mimowolnie mój wzrok opadł na podłogę. Wtedy zobaczyłam tłuste plamy po krwi z odgryzionego ucha, który został wypluty na moją twarz. Na samą myśl o tym, zrobiło mi się niedobrze, a następnie się zezłościłam. Po kilkunastu minutach Oliwia się uspokoiła, a potem zasnęła. Niestety, tylko tak wyglądało.

Wyglądała bardzo spokojnie. Jakby chciała od wszystkiego odpocząć. Ulżyło nam tylko na chwile, kiedy po chwili zaczęła zaciskać i luzować lewą pięść. Następnie zaczęła przebierać skrępowanymi nogami. Coraz szybciej i szybciej. W końcu zaczęła się cała rzucać. Do przebierających nóg dołączyły machające ręce i głowa, którą uderzała o poduszkę. Ksiądz Kowalski postanowił do niej podejść i ją uspokoić. Niestety tak się rzucała, że nie dało jej się nawet dotknąć. Wtedy pękną jeden z krępujących ją węzłów. Natychmiast uwolnioną ręką chwyciła za gałkę oczną i rzuciła do nas:

-Nie zbliżajcie się, bo wydłubię tej małej k****e oko!

Nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy...

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz