-Tylko jakiś taki uszkodzony - warknął.
Max natychmiast zeskoczył z maszyny i stanął przede mną.
- Zadzwoń do Hobi'ego - powiedział najciszej jak mogł. Chwyciłam telefon w rękę, kiedy czyjeś ręce skrepowały mnie.
- Nie wolno - szepnął zamaskowany chłopak w moje ucho i związał ręce grubą lina.
- Wypuść ją - ryknął Maks, zdecydowanie nie przypominał mi tego z pokoju. Czy to jego prawdziwy charakter ?
- Smerfetka nie wtrącaj się - Jackson przeczesał swoje czarne włosy ciągnąc za końcówki. To ja chce je ciągnąć! Chwila co?! Nie ja tego nie powiedziałam.. Nie! Chwila gadam do siebie?- Wypuść go - znalazłam w sobie tyle odwagi, aby ruszyć przodem na chłopaka - Nie masz prawa nas porywać!
- Mnie nie obowiązuje prawo, z resztą nikogo tu nie obowiązuje.. A ciebie już zwłaszcza - unieruchomił moje dłonie
***
- Daleko jeszcze ? - odezwałam się pierwszy raz odkąd jechałam porwana przez Jacksona. Max został obezwładniony. Jeden z pomocników chłopaka, związał go i pojechali osobnym autem. Jackson chwycił mnie za to w tali i wciągnął na motor. Zwolnił na skrzyżowaniu wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z resztą osób jadących za nami.
Chciałam się puścić, żeby poprawić niebezpieczną bliskość miedzy nami - Nawet się nie ruszaj - przysunął mnie bliżej siebie czekając na zielone światło.-Ałł - jęknęłam, kiedy ścisnął mój pośladek,to wtedy wywołał ze mnie potwora..
-Dość ! Czego ty chcesz ode mnie ? - próbowałam zachować spokój - Czemu mnie porywasz ?!
-Uspok...- starał się coś powiedzieć
- Nie ! - zsiadłam z maszyny - Nie mam pojęcia skąd mnie znasz, nie wiem skąd się wziąłeś u Jacksona - Ani dlaczego tak na mnie działasz... dodałam sobie w myślach
- Bardzo duża ilość osób cię zna.. I chcą cię mieć ze względu na rodzinę - wysyczał przerzucając mnie przez ramię.
***
-Tutaj mieszkam - odłożył mnie na ziemie
- Nie chciałam o tym wiedzieć - przewróciłam oczami
- Trudno.. nie mogę cie pilnować mam kilka rzeczy do załatwienia - związał mi ręce - Więc przypilnuje cie Hilton - popchnął mnie w stronę drzwi
- Kto to?- złapałam się ściany wpadając na blondynkę i rozlewając jej kubek z herbatą.
- Ty szmato... - krzyknęła - Wiesz ile to kosztowało ? - zaczęła wycierać koszulkę
-Ja nie chciałam to on mn..
- Nie odzywaj sie! Sprzątnij to! - zrzuciła przemoczone ubranie z siebie.
- Ale ja.. - kucnęłam przy rozlanym napoju
- Suka - ruszyła w samym staniku idąc blisko Jacksona. Pożeranie wzrokiem to mało powiedziane. Oj ją pieprzył wzrokiem idąc za nią.
Jest takim kobieciarzem, Hobi miał racje Max zresztą też. Czego się spodziewałam ? W końcu na mnie też działał. Szkoda tylko, że chciałam to ignorować.
Rozmyślania przerywałam wycieraniem herbaty z podłogi.
Skoro Pan Porywacz właśnie jest zajęty to jest okazja się stąd wyrwać. Ruciłam szmatkę w kąt i ruszyłam do drzwi. Kuchnia, sypialnia.
Tam nawet nie wejde.. - stwierdziłam cicho po dźwiękach zza drzwi.
Ostatnimi drzwiami doszłam do garażu. Biegiem ruszyłam do wyjścia, kiedy oberwałam w tył głowy.
CZYTASZ
You wasted his chance 1&2
RomanceI część ,,Z: Oj skarbie.. - bawi się pistoletem jedną ręką a drugą zawija pasemko moich włosów - Wiem, że mnie pragniesz - przygryza płatek mojego ucha R:Mylisz się - kłamię.. ale cóż ledwo się powstrzymuję Z: Ja się nie mylę'' Rose czyli ko...