Następnego dnia obudziłam się słysząc serię irytujących dźwięków powiadomienia z mojego telefonu. Nie byłam pewna o której w końcu usnęłam, ale chyba zdążyłabym w tym czasie wyśpiewać cały świąteczny album Justina Biebera i to w wersji deluxe. Noc więc nie przyniosła mi za wiele odpoczynku.
Jedynym plusem tego, że nastał dzień było to, że wreszcie coś widziałam...
Jęknęłam niezadowolona i złapałam telefon z półki. Jeśli prąd szybko nie wróci, moja ostatnia łączność ze światem zostanie zerwana.
Oczywiście za tym poruszeniem nie stał nikt inny, jak moi wspaniali przyjaciele. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zauważyłam, że Brada nie było po jego stronie łóżka. Zaczęłam się zastanawiać jakim cudem udało mu się wstać przede mną.
Zerknęłam na zegar w telefonie, a ten wskazywał kilka minut po dziewiątej. W takim razie to ja powinnam już budzić każdego moją krzątaniną, a nie na odwrót.
Te święta próbowały mi coś udowodnić...
Przetarłam oczy i zaczęłam w końcu czytać, co mnie ominęło.
TristanXD: nie uwierzycie!
TristanXD: jest prąd
Jamezzz: chcesz mi opowiedzieć o tym, w jaki sposób się tego dowiedziałeś o 4 nad ranem?
TristanXD: yyy
TristanXD: no nie wiem, na przykład wszystkie lampy na ulicach się zapaliły?
TristanXD: cały dom zaczął piszczeć, gdy załączył się piekarnik, lodówka i telewizor?
TristanXD: nie wiem jak...
MsCarrie: BOŻE TO ŚWIETNIE
MsCarrie: Drogi Mikołaju, dziękuję, że wysłuchałeś mojej prośby, w której zamieniłam powrót Zayna na prąd w całym mieście
Jamezz: i znowu to samo...
Condora: SŁUCHAJCIE!!!
Condora: mam dobre i złe wieści
Sophie: znowu?
Sophie: jakie są te dobre
Condora: już nigdy więcej tego nie zrobię
Sophie: błagam cię, powiedz mi, że znowu nie wysadziłeś mikrofali
Condora: nie wysadziłem mikrofali
Condora: a właściwie to to zrobiłem..
Sophie: ????
Condora: poprosiłaś mnie, żebym tego nie mówił
MsCarrie: nie przejmuj się Sophie, kiedyś do tego przywykniesz...
MsCarrie: pomogę ci w tym
Sophie: dzięki
Sophie: widzę, że sporo mnie ominęło
MsCarrie: spokojnie
MsCarrie: Holly mnie czasami nawet nazywa swoim "guru"
BradTinyBear: wcale cię tak nie nazywa..
MsCarrie: CIEBIE TEŻ NIE NAZYWA SWOIM CHŁOPAKIEM ALE NIM JESTEŚ
Jamezzz: nie, ale za to nazywa go pingwinkiem i w sumie zaczynam się nad tym zastanawiać
TristanXD: wiecie co
TristanXD: właśnie sobie uświadomiłem, że zombie jedzą mózgi
TristanXD: więc w razie inwazji, jesteście bezpieczni
TristanXD: bez urazy Sophie, ty jeszcze jesteś normalna...
BradTinyBear: PRZYSZEDŁEŚ DO NAS WCZORAJ W STROJU MIKOŁAJA, ŻEBY BYŁO "ŚMIESZNIEJ"
BradTinyBear: kto tu nie ma mózgu?
TristanXD: nadal ty
BradTinyBear: no chyba ty
TristanXD: pocisk na poziomie twojego wzrostu
BradTinyBear: TWÓJ BYŁ NA POZIOMIE TWOJEGO CZEGOŚ INNEGO
MsCarrie: wiecie co?
MsCarrie: gdyby nie to, że Holly jest moją przyjaciółką to bym shippowała Tradleya
BradTinyBear: YYYY nie?
BradTinyBear: wyjaśnię to wam, to bardzo proste
BradTinyBear: plusy chodzenia z Holly: świetnie gotuje, bawi się moimi włosami, tańczy do naszych piosenek, gdy myśli, że nie widzę, jest mądra i sprowadza mnie na ziemię
BradTinyBear: plusy chodzenia z Tristanem: ................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................
BradTinyBear: czasem jest zabawny
Jamezzz: czy tylko ja się zastanawiam jak Holly z nim wytrzymuje?
TristanXD: O NIE TO KONIEC NASZEGO BROMANSU
TristanXD: AKURAT JEST MNÓSTWO PLUSÓW CHODZENIA ZE MNĄ
BradTinyBear: wymień jeden
TristanXD: świetnie pocieszam
Condora: yep, to prawda
Jamezzz: zgoda
BradTinyBear: niech będzie...
BradTinyBear: teraz wymień pięćdziesiąt
Nie byłam za bardzo pewna czy się śmiać, czy płakać z głupoty ich wszystkich, ale to pierwsze jakoś przychodziło mi łatwiej. Zawsze myślałam, że dorosłe życie będzie wyglądać o wiele poważniej, tym czasem wcale się tak nie było.
Tristan wymieniał więc kolejno wszystkie zalety chodzenia z nim, a ja stwierdziłam, że po świętach naprawdę zajmę się poszukiwaniem jakieś dziewczyny dla niego.
Inaczej odbije mi chłopaka, czy coś...
Rozejrzałam się po pokoju.
Promienie słońca wpadały przez okno i odbijały się od małej choinki, która stała na komodzie przy lustrze. Świąteczny wystrój naszej sypialni nie mógł się równać z wystrojem mojego starego pokoju, ale musieliśmy iść na kompromis. Jedyne co zostawiłam to światełka owinięte na ramie łóżka, poduszki ze świątecznymi ornamentami i oczywiście koc w gwiazdki, który stał się niemal ikoną naszego związku z Bradem.
W końcu postanowiłam się podnieść i wyciągnąć jakieś ubrania.
Nastał pierwszy dzień świąt i wreszcie byłam z tego powodu szczęśliwa.