Stał obok cmentarnego muru już blisko piętnaście minut. Powoli zaczynał tracić nadzieję, że Gerard jeszcze przyjdzie.
- Jaki ja byłem głupi - mruknął do siebie i spojrzał na wyświetlacz komórki aby sprawdzić godzinę. - Przecież ja wcale go nie znam. Równie dobrze mogłem się tu umówić z jakimś żulem spod monopola. - Westchnął ciężko. Chociaż wtedy wydawało mu się to naturalne.
- Tak właściwie to jestem takim trochę żulem spod monopola.
Frank aż podskoczył słysząc za sobą roześmiany znajomy głos. Uspokoił oddech i odwrócił się w stronę turkusowo włosego. Tylko, że włosy Gee nie były już turkusowe. Były czerwone. Frank wytrzeszczył oczy widząc tą zmianę ale zaraz potem uśmiechnął się. Ten kolor bardziej mu pasował.
- Przepraszam, że tak długo czekałeś. - Gerard trochę się zarumienił. - U fryzjera była kolejka.
- Nie przepraszaj, to trochę moja wina. Mogłem dać ci swój numer - posłuchałmu telefonem przed twarzą Uprzedził byś mnie wtedy. Pasują ci.
- Dzięki. Przynajmniej raz w miesiącu muszę zrobić coś z włosami. Taki fetysz - zaśmiał się. Idziemy się przejść? Czy wolisz iść gdzieś na kawę albo coś w tym stylu?
- W sumie jest jeszcze ładna pogoda więc czemu by z tego nie skorzystać? - odparł po krótkim zastanowieniu Iero. - Poza tym musisz mi pokazać miasto. Znaczy się ktoś musi - dodał widząc podniesioną brew czerwonowłosego.
- Żartuje przecież - zaśmiał się. - Na lepszego przewodnika nie mogłeś trafić. Firma WayCompany zaprasza na wycieczkę krajoznawczą.
- Och, dziękuję. Ile płacę?
- Zapłacisz sobą. Cholera - Gerard uderzył się ręką w czoło. - Nie tak to miało zabrzmieć. Naprawdę. Chodziło mi o to, że moglibyśmy się zakumpolować. Ehh, chyba już wiem dlaczego mam tak mało przyjaciół - powiedział zrezygnowanym tonem, jego twarz zlewała się teraz kolorem z włosami.
- Spokojnie Gee, przecież nic się nie stało. Każdemu zdarzy się powiedzieć coś głupiego. - Frank nie był zły na wyższego za to co powiedział. Wręcz przeciwnie, był tym nawet trochę rozbawiony jego reakcją. - To co idziemy?
- Em, jasne. Jeśli jeszcze chcesz.
- A niby czemu miałbym nie chcieć? - zapytał Frank śmiejąc się.
- Nie wiem, tak mi się jakoś powiedziało - odparł Gerard zapatrzony w coś za Frankiem.
- Gee? Wszystko okej? - uśmiech zniknął z twarzy niższego. Kiedy czerwono włosy nie zareagował Iero pomachał mu przed twarzą ręką. - Halo! Ziemia do Gerarda Way'a! Prosimy z powrotem do bazy!
- Co? A, przepraszam zamyśliłem się - powiedział wyższy biorąc Franka za rękę i ciągnąc w stronę cmentarza . - Chodźmy stąd dobrze?
- Jasne ale co się stało? Gee, zaczynam się martwić - wymamrotał czarnowłosy odwracając się aby sprawdzić co tak zaniepokoiło jego nowego znajomego. Ujrzał wysokiego, postawnego chłopaka z kpiącym uśmiechem na twarzy. Zagapił się na niego tak bardzo, że wywrócił by się gdyby Way go nie podtrzymał. - To on? To o niego chodzi? - zapytał kiedy już doszedł do pionu.
- Tak. To był Bob - zbył go czerwonowłosy.
- Ale dlaczego tak Cię przestraszył? - Franka nie tak łatwo było spławić.
- Uznajmy, że nie za bardzo się lubimy. Tak po prostu.
- No to już zdążyłem zauważyć. Gerard - zaczą Iero stając przed Way'em i łamiąc go za ramiona. - Albo w tej chwili powiesz mi o co chodzi albo wracam do domu. Rozumiem, że to jest twoja sprawa i wcale nie chce się w to wtrącać ale, może to zabrzmi egoistyczne, boję się o siebie.
Gerard spojrzał czarnowłosemu w oczy i uśmiechnął się smutno.
- Dobra powiem ci o co chodzi ale w zamian Ty powiesz mi skąd wiedziałeś, że to ja jestem Party Poison'em. Poza tym nie mam zbyt dużo znajomych a Ciebie polubiłem. Chodźmy tylko tam - wskazał na cmentarz - przynajmniej będziemy mieli pewność, że nikt nas nie podsłucha - zaśmiał się nerwowo.
- Widze, że bawimy się w ,,Kto jest większym egoistą". ,,Nie mam znajomych" no wiesz Ty co? - zażartował.
- Ładne masz oczy, wiesz?
No i jest rozdział namber tu xD
Wiem, że za dużo to się tutaj nie dzieje ale w następnych rozdziałach akcji wam nie zabraknie😏
To wam mogę obiecać
To do następnego 😘~Carrie Black
CZYTASZ
Can you feel my heart? / Frerard
FanfictionFrank jest typowym ,,emo". Nigdy, nic mu się nie podoba; jest wiecznie obrażony na cały świat a jego największym marzeniem jest wytępienie gatunku ludzkiego. Gerard z kolei, to urodzony artysta. Zwariowany, zawsze uśmiechnięty, dusza towarzystwa. A...