[PERSPEKTYWA JEFF'A]
Była już druga w nocy a ja ciągle nie spałem. Cały czas tylko leżałem i czekałem aż Vivien się obudzi. Do tej pory przyszli Liu, Amelie oraz Sally przy czym chyba tylko ja byłem najbardziej przejęty. Liu mówił mi że wszystko będzie dobrze a Vivien zapewne obudzi się w przeciągu tego tygodnia, a Amelie mówiła że trzeba się pogodzić z tym że Vivien umrze, tak czy inaczej.
Oczywiście udawałem że nic nie słyszę. Ale mimo wszystko to zabolało. Tak, wszyscy mieliśmy taką świadomość, ale są szanse. I nawet duże. Czy tylko mnie wkurwiają osoby które wszystko wyolbrzymiają a buzia nie chce im się zamknąć? Jeśli nie, to dobrze wiedzieć że nie jestem jedyny.
Siedziałem na podłodze przy łóżku Vivien i trzymałem ją za rękę. Była taka mała w porównaniu do mojej. Co się dziwić? Mam prawie 190 cm wzrostu a Vivien ma pewnie niecałe 160. Do tego jest drobniutka.
-Wszystko będzie dobrze, prawda?- powiedziałem jakby sam do siebie i przymknąłem oczy.
[2 DNI PÓŹNIEJ]
Razem z Liu siedzieliśmy przy łóżku dziewczyny martwiąc się jej stanem. Powinna się wybudzić.
-Ona się obudzi, zobaczysz.- powiedział Liu kładąc mi dłoń na ramię.
-Każdy tak mówi. Powoli tracę nadzieję i chyba przekonuję się do tego co powiedziała Amelie: ona umrze...
Zielonooki tylko przewrócił oczami i spoglądał to na mnie t na Vivien.
-Mów co chcesz, ale to ty jako jedyny nie pozwoliłeś jej umrzeć gdy uciekaliście przed Elodie. Równie dobrze mogłeś ją tam zostawić żeby ją zabiła, ale nie zrobiłeś tego. Uratowałeś ją zanim zabił ją Jason, opiekowałeś się nią choć obrażenia były dość poważne i przeżyła. A teraz? Teraz udajesz że ci nie zależy. - wstał z miejsca i stanął w drzwiach- Przemyśl to. Naprawdę chcesz o niej zapomnieć? Tak po prostu?
Po tych słowach wyszedł z pokoju.
Mimo wszystko Liu miał rację, ale... powoli już traciłem nadzieję. Po prostu nie chciałem cierpieć z powodu odejścia kolejnej, w pewnym stopniu, ważniej dla mnie osoby wmawiając sobie że ona i tak umrze i tak.
Mimo to ta myśl powodowała jeszcze większy ból zamiast go zmniejszać. Już wiedziałem czemu Slender kazał mi z nią siedzieć. Bo inaczej rozwaliłbym całą rezydencję myśląc o niej.
[NASTĘPNEGO DNIA, GODZINA 4:O6 NAD RANEM]
Ni mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o słowach brata. W sumie to właśnie teraz zrobiłem tak jak w jego przypadku- mimo że żałowałem, udawałem jakby nic się nie stało i dalej funkcjonowałem normalnie. A raczej nikt nie chcę by o nim zapomniano, prawda? I właśnie dlatego zawiodłem jako brat, w przypadku Liu, i jako przyjaciel, w przypadku Vivien.
Siedziałem na jej łóżku patrząc na jej spokojną twarz. W pewnym momencie usłyszałem ciche jęknięcie z bólu a następnie poruszyła ręką a jej oczy zaczęły się powoli otwierać.
-V...Vivien...- powiedziałem cicho.
Gdy w miarę otworzyła oczy od razu zaniemówiła.
-J...Jeff? Ale co...? Jak ty tu...?- pytała jeszcze słaba.
-To nie czas na wyjaśnienia.- powiedziałem mając już łzy w oczach- Najważniejsze że się obudziłaś.- przytuliłem się do niej wsadzając głowę w zagłębienie jej szyi.
.........................................................................
Rozdział nie sprawdzony. Po prostu chcę zakończyć tę książkę jak najszybciej przed tą głupią ustawą...
CZYTASZ
Zacznijmy od nowa |Silent Scream 2| ZAKOŃCZONE
Fanfic⚠️OGÓLNIE NIE WIEM CO MIAŁAM W GŁOWIE KIEDYBTONPISAŁA, ALR NIE RADZĄLĘ WCHODZIĆ. TO JEDNO WIELKIE RAKOWISKO, A MOJA NAUCZYCIELKA POLSKIEGO WIDZĄC WSZYSTKIE BŁĘDY CHYBA BY SIE POWIESIŁA. DZIĘKUJĘ. POZDRAWIAM⚠️ Druga część mojego rakotwórczego FF o Je...