LXXX

235 38 12
                                    

kilka dni później

- Jinnie, proszę cię... - mówiła do niego mama, próbując nakłonić go do powrotu do domu. - Jutro tu wrócisz, ale teraz musisz odpocząć, kochanie.

- Mogę spać tutaj - zaprotestował. Był przy Tae niemalże bez przerwy i nie miał zamiaru zostawiać go nawet i teraz. Co z tego, że jadł praktycznie tylko batoniki z automatu i przez pierwsze dni nie brał antydepresantów, gdyż nie miał ich przy sobie? Stwierdził, że przecież nic mu się nie stanie, a chciał być przy Tae tak długo, jak tylko było możliwe. Wciąż myślał tylko o chwili, gdy chłopak się obudzi i będzie musiał go zostawić...

- Seokjin, spójrz na siebie - usłyszał głos mamy i lekko się wzdrygnął. Używała jego pełnego imienia tylko wtedy, gdy była naprawdę zdenerwowana. - Jesteś zmęczony, mało jesz, a wczoraj znowu zacząłeś wymiotować. Nie brałeś leków od tygodnia i wyglądasz gorzej niż Taehyung.

Od tygodnia? Myślał, że minęło mniej czasu.

- I tak w niczym mu nie pomożesz, Jin, tylko sam siebie wykończysz.

Westchnął cicho. Z jednej strony marzył o tym, by w końcu wziąć prysznic i móc położyć się spać we własnym łóżku, ale... ale co jeśli w takim razie widział Taehyunga po raz ostatni?

- Jeonggukie za tobą tęskni... - ten argument ostatecznie przechylił szalę na stronę kobiety. Jeśli istniał powód, dla którego miał zostawić Tae, to był nim właśnie jego brat. Podniósł się niechętnie, rozmasowując obolały kark. Znowu było mu niedobrze, ale nie dał po sobie tego poznać i nie pozwolił sobie iść do toalety, by sobie ulżyć. Nie przy mamie. Spojrzał na nią wymownie, a ona popatrzyła na niego zrozumiale i wyszła, zostawiając jego i Taehyunga samych. Właściwie nie chciał mu powiedzieć zbyt wiele, jednak wolał uniknąć pytań kobiety.

- Pozwól mi wrócić - szepnął, trzymając go za rękę. Popatrzył jeszcze na niego chwilę i stwierdził, że pora już iść. Odwrócił się i wyszedł, nie oglądając się za siebie, gdyż wiedział, że wtedy nie mógłby postawić ani kroku więcej przed siebie.

***

Stał pod prysznicem, starając się nie zasnąć i się przy tym nie utopić. Będąc w szpitalu, nawet nie czuł tego zmęczenia. Uświadomił je sobie dopiero w samochodzie, gdzie położył się na tylnym siedzeniu i od razu zasnął. Pobudka była trudna, gdyż po przespanej godzinie oczy kleiły mu się jeszcze bardziej. Rozbudził się odrobinę dopiero, gdy Jeongguk podbiegł do niego i niemalże się na niego rzucił. Przytulali się dobre kilka minut, a potem Jin poszedł prosto do łazienki. Teraz opierał się dłońmi o szklane ścianki prysznica i pozwalał wodzie po prostu po nim spływać. Nie miał siły myć się dokładnie, choć przecież chyba jeszcze nigdy wcześniej na aż tak długo nie rozstawał się z prysznicem.

Gdy stwierdził, że już wystarczy, ubrał się w piżamę i po umyciu zębów skierował się do swojego pokoju. Dopiero po włączeniu światła zauważył, że ktoś już tam był.

- Jeonggukie? - zapytał i podszedł do chłopca. - Co ty robisz?

Zdążył zauważyć tylko, że czterolatek grzebał w jego lekach.

- Żelki sprawiają, że jestem szczęśliwy - zaczął uśmiechnięty. - Dołożyłem ci je do leków, dzięki którym jesteś szczęśliwy, żebyś mógł być super mega szczęśliwy!

Seokjin nawet nie poczuł, gdy z jego oczu wypłynęły łzy. Bez słowa wziął brata w objęcia i dał mu buziaka w policzek. Zacisnął mocno powieki, czując, jak jego serce na te słowa rozpadło się na tysiąc kawałków, bo, choć proste, były to słowa, które poruszyły go najbardziej w całym jego dotychczasowym życiu.

don't leave me behind | chat | taejinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz