Rozdział 8

156 3 0
                                    

- Musimy ostro trenować przed konkursem. jeżeli wygramy główną nagrodę już nie wiele kwoty zabraknie nam do wykupienia budynku na studio. - Wszyscy pochłonięci byli tym konkursem. Do kolacji dołączyli do nas reszta ekipy. Siedzieliśmy wspólnie zajadając chińszczyznę i rozmawiając głównie o tańcu.

- A jak Nathan sprawuje się jako Pan nauczyciel? – Zapytał Lola. Zauważyłam że najbardziej ze wszystkich Lola jest najbardziej ożywiona i odważna. Ma mocno wyróżniony styl, swój własny oryginalny. Od początku bardzo ją polubiłam, jest bardzo uśmiechniętą i pozytywna osobą.

- Całkiem dobrze, jak wszyscy go słuchają to raczej doskonale. – Zaśmialiśmy się

- Nie przesadzaj, jesteście wspaniałą grupą i fajnie się z wami pracuję.

- Ile uczennic chciało go wręcz pożreć? – W tym momencie nie tylko podejrzliwie Lola się na mnie spojrzała, ale i Zoe.

- Dobra, Lola nie masz innych tematów? To tylko kilka miesięcy pracy tam, później i tak trzeba znaleźć coś innego chyba że do tego czasu uda się już ze studiem.

-Nie denerwuj się tak, tylko pytam. Zresztą czemu miały by nie plotkować o przystojnym nauczycielu tańca, założę się że połowa dziewczyn nagle nie umie tańczyć – Zaśmiali się wszyscy.

- No Nathan bierz się za jakąś – Josh nie mógł ze śmiechu, a mnie zrobiło się dziwnie gorąco. Jednak nie chcąc po sobie poznać tego , zaśmiałam się jak cała reszta razem z Natha'em.

- Zdurnieliście do reszty? Za takie coś może wylecieć z roboty!- Zoe wybuchneła złością.

- Zoe co ci dzisiaj jest? Masz okres czy co? – Josh i Julian zaczęli naśmiewać się z niej.

Nie mówiąc już nic więcej wyszła po prostu z pomieszczenia. Zrobiło mi się jej szkoda. Nie odezwała się do mnie dzisiaj prawie ani słowem. Nie chciałam żeby siedziała sama, dlatego postanowiłam pójść za nią.

- Zaraz wrócę – Szepnęłam do Natha kiedy reszta była pochłonięta innym tematem rozmowy. Kiwnął tylko głową na znak że rozumie.

Wyszłam z pokoju i ruszyłam w poszukiwaniu brunetki. Weszłam piętro wyżej i sprawdzając po kolei każde pomieszczenie w końcu trafiłam tam gdzie na nie dużym materacu siedziała ona.

- Zoe...

-Odwal się okey? – Wyminęła mnie i skierowała się to pokoju obok. Natychmiast ruszyłam za nią nie rozumiejąc dlaczego się tak zachowuję. – Nie rozumiesz gdy mówie po ludzku?

- Nie i nie rozumiem dlaczego mnie nie lubisz?

- I nie musisz rozumieć, po prostu nie chce mi się z Toba gadać i tyle. Więc idź sobie.

Nie chciałam się narzucać, więc odpuściłam. Miała gniew w oczach, a ja nie rozumiałam dlaczego. Dlaczego mnie tak nienawidzi. Zeszłam na dół, gdzie w tym samym momencie z pomieszczenia wyszedł Nathan.

- Co jest? – Zapytał gdy zauważył moją minę.

- Nic, chciałam się zapytać czemu wybiegła.

- Zoe ma czasami kiepskie dni. Lepiej po prostu zostawić ją samą.

- W porządku. Która jest godzina? – Spytałam a Nathan spojrzał na zegarek.

- Przed 19.

- Co? Muszę wracać do domu, bo współlokatorka będzie się denerwować.

- Może Cię odwiozę? – Zaproponował. – Nie chce żebyś po ciemku wracała do domu.

- Było by fajnie, jeżeli nie ma problemu.

- Pójdę tylko po kluczyki i możemy jechać.

Kiedy Nathan wrócić z kluczykami poszliśmy do jego auta. Otworzył przede mną drzwi swojego czarnego BMW. Powiedziałam adres i po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam z auta  a Nathan zaraz za mną.

- Dziękuję za dzisiaj. Masz wspaniałych przyjaciół.

- Wszyscy Cię bardzo polubili. – Mhm.. chyba jednak nie wszyscy, pomyślałam mając na mysli Zoe.

- Ja też wszystkich polubiłam. Są bardzo zabawni i utalentowani.

- Czasami potrafią narobić obciachu, ale są najlepsi.

Bałam się że poruszy temat tego co stało się na dachu... ale po dłuższym namyśle, sądzę że chyba nic takiego się nie stało. I nie ma do czego wracać.

- Madd...

- Madison!! – Usłyszałam za sobą głos przyjaciółki. Wybiegła z klatki schodowej na zewnątrz. – Gdzieś ty się do cholery podziewała! Dzwoniłam do ciebie.

- Telefon mi padł. A byłam u Natha. – Wskazałam na chłopaka. – Nathan to moja współlokatorka i najlepsza przyjaciółka Cassie, Cassie to mój nowy nauczyciel tańca Nathan.

Nathan pierwszy wyciągnął dłoń. Cassie wpatrując się w niego po chwili ogarnęła się i również podała dłoń.

- Miło mi.

- Mi... mi również. – Zabawne było to jak Cassie się jąkała. – Dobrze,, yy chodźmy już do domu późno jest.

- Tak, już idę. – Cass weszła do bloku. – To do jutra?

- ta, do jutra. Wyśpij się bo jutro będzie dodatkowo fitness byście się trochę bardziej rozruszali.

- Dobrze, profesorku. – Całusem pożegnaliśmy się on odjechał a ja wspięłam się na odpowiednie piętro.

Po otwarciu drzwi cisza przeraził mnie. Nie a długo jednak, bo po chwili zza drzwi wyszła Cassie.

- No no kochana, tłumacz się!


Teacher & LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz