LXXXI

216 35 10
                                    

Był wczesny wieczór. Seokjin od kilku godzin znów był w szpitalu i nie odstępował Tae na krok. Niby prosił mamę, by ta obudziła go wcześnie rano, gdyż chciał szybko wrócić do chłopaka, jednak kobieta nie obudziła go w ogóle. Uważała, że po tylu dniach, w których nie spał prawie wcale, należał mu się co najmniej kilkunasto godzinny odpoczynek. I owszem, czuł się dużo lepiej, gdy obudził się po godzinie czternastej, jednak był na siebie zły, że na tak długo zostawił Taehyunga samego.

- Przepraszam - szeptał mu do ucha, znów splatając ich dłonie. - Już cię nie zostawię.

Chciałby móc powiedzieć to także w innym kontekście.

Kończył czytać mu kolejną książkę, gdy nagle poczuł, jakby chłopak delikatnie się poruszył. Przerwał więc i odłożył telefon na stolik obok, przyglądając się mu uważnie. Nie zauważył jednak, by Tae choćby drgnął. Stwierdził, że musiało mu się wydawać i już miał wracać do czytania, gdy tym razem wyraźnie poczuł, że starszy ścisnął jego dłoń.

- Taehyungie..?

Chłopak na ten dźwięk mruknął coś niewyraźnie i odwrócił głowę na drugą stronę. Jin z jednej strony cholernie się ucieszył, że starszy się budził, jednak z drugiej... nadchodził czas, w którym miał odejść. A to mu się nie podobało.

- Hej, już wystarczy ci spania, hm? - powiedział cicho, potrząsając delikatnie ramieniem Tae. Chłopak znowu coś mruknął i poruszył głową, po czym powoli otworzył oczy.

- Ji... Jinnie?

Młodszy uśmiechnął się do niego i ścisnął mocniej jego dłoń.

- Pewnie chcesz się czegoś napić, co? - zapytał, a Taehyung przełknął ślinę, jakby dopiero to sobie uświadomił. Pokiwał szybko głową, a Seokjin wziął ze stolika butelkę ze zwykłą wodą, odkręcił ją i pomógł chłopakowi się jej napić.

- Lepiej? - zapytał troskliwie, a starszy szybko przytaknął.

- Co ja tu robię? - zapytał, a Jin spojrzał na niego dziwnie.

- Nic nie pamiętasz?

Zaprzeczył potrząśnięciem głową.

- Wpadłeś pod samochód - odparł szybko młodszy, nie chcąc wchodzić w szczegóły. Jeszcze nie.

Taehyung już otwierał usta, by zapytać o coś jeszcze, ale Jin go wyprzedził.

- Jak się czujesz?

- Szczerze mówiąc, dawno nie czułem się gorzej - nie wiedzieć czemu, zaśmiał się przy tym stwierdzeniu w przeciwieństwie do Seokjina, który jeszcze bardziej się zmartwił.

- Jesteś uroczy - zaśmiał się znowu Taehyung na widok jego miny i objął ramieniem jego szyję, by przyciągnąć go do siebie bliżej.

- Pójdę po kogoś - stwierdził szybko Seokjin, wyplatając się z jego uścisku. Od razu wyczuł zagrożenie. Wiedział, że gdy starszy wszystko sobie przypomni, będzie żałował, gdyby w tym momencie się pocałowali.

- Nie idź - jęknął Tae, ale Jin już stał przy drzwiach. Nie musiał odchodzić zbyt daleko, gdyż wujek chłopaka akurat tędy przechodził.

- Witamy wśród żywych - powiedział mężczyzna od razu, gdy wszedł do sali. Jin chciał uciec pod pretekstem zostawienia ich samych, ale Taehyung nie chciał, by wychodził. Stwierdził, że się go nie wstydził. Takim oto sposobem Seokjin został przy nim przy wszystkich badaniach i cały czas musiał trzymać jego rękę.

- Oddychaj głęboko - mówił lekarz, osłuchując chłopaka. Jin mimo wszystko patrzył tylko w dół na ich splecione dłonie, co nie podobało się Taehyungowi, który ciągle szukał jego wzroku.

- Jak długo tu jestem? - zapytał nagle, licząc na to, że to Seokjin mu odpowie, ale tak się nie stało. Chłopak zdawał się być bez przerwy w swoim świecie.

- Dwanaście dni - usłyszał od wuja, lekko zawiedziony.

- Wiesz, na początku nie kibicowałem waszemu związkowi - zaczął tak nagle opowiadać mężczyzna, że Tae aż przeniósł wzrok na niego. - Ale gdy zobaczyłem Jina jak nie chciał od ciebie odejść nawet na chwilę, żeby chociaż trochę się przespać... Cóż, uważam, że nie mogłeś trafić lepiej.

Uśmiechnął się do niego, co Taehyung odwzajemnił i spojrzał z powrotem na Jina.

- Naprawdę byłeś przy mnie cały ten czas?

- Prawie - odparł szybko młodszy, nadal nie podnosząc wzroku.

- Zostawię was samych - stwierdził lekarz, po czym zwrócił się tylko do Taehyunga. - Tylko nie miziajcie się za długo, twoi rodzice też chcą się z tobą zobaczyć.

- Jasne.

Po chwili drzwi się zamknęły i nastała cisza. Tae czekał, aż przerwie ją młodszy, ale ten najwyraźniej nie miał takiego zamiaru. Chłopak nie był głupi. Czuł, że coś się stało.

- Czytałeś mi, gdy spałem? - zapytał w końcu, gdy tylko sobie to przypomniał.

- Gdy nie miałem już co ci opowiadać, tak.

Nadal nie podniósł wzroku. Gdy już raz go spuścił, nie potrafił spojrzeć na Tae mimo tego, że wiedział, iż wyglądało to dziwnie.

- Nie pamiętam o czymś ważnym, prawda?

- Można tak powiedzieć - odparł wymijająco Jin.

- To dlatego boisz się spojrzeć mi w oczy?

- Nie boję się.

W końcu zdobył się na to, by popatrzeć na starszego. Bardzo niepewnie, ale jednak. Taehyung uczepił się tego spojrzenia, próbując coś z niego wyczytać.

- Jinnie, cokolwiek się stało, wiesz, że cię kocham - powiedział, zupełnie nieświadomy tego, że zaprzeczył sam sobie.

- Ja też ciebie kocham - odpowiedział cichym głosem Seokjin, w przypływie odwagi przeczesując chłopakowi włosy. Ale on zrozumiał to zupełnie inaczej. Mimo bólu uniósł się na łóżku, podpierając się rękami i próbując złączyć w pocałunku ich wargi, ale Jin w ostatnim momencie odwrócił głowę.

- Skarbie...

- Nie chcę żebyś tego żałował, gdy wszystko sobie przypomnisz - wycedził przez zaciśnięte zęby młodszy, karcąc się w myślach, że w ogóle wdał się w tę rozmowę. Powinien odejść już dawno.

- Co sobie przypomnę? - zapytał Tae, obserwując jak chłopak szybko wstał i szedł w stronę wyjścia. - Kim Seokjin! Zaczekaj!

Jin zatrzymał się z ręką na klamce i zwieszoną w dół głową.

- C-co ja ci zrobiłem?

Odwrócił się powoli do starszego, a na widok jego przestraszonej miny po policzku kolejny raz w ciągu ostatnich dni spłynęła mu łza.

- Raczej "co ja zrobiłem tobie".

I wyszedł, zostawiając go samego.




A/N:

Autor płakał gdy pisał, pomimo tego, że rozdział jest tak krótki... Dlatego to jeden jedyny rozdział dzisiaj, muszę się ogarnąć przed pisaniem następnych. xD

don't leave me behind | chat | taejinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz