21. To wy się znacie?

2.5K 396 457
                                    


><><Louis><><


- Poznaj Louisa. - odezwał się mulat.

Spojrzałem na przyjaciela, a następnie na jego towarzysza z którym tu przyszedł. Kończyłem właśnie zwijać liny, kiedy się pojawili. Malik chciał nas przedstawić, ale nie było potrzeby. Znałem Liama. Znaliśmy się bardzo długo.

- Lou! - zwołał ucieszony.

Porzuciłem robotę i podszedłem bliżej. Od razu zostałem przygarnięty do mocnego uścisku. Uśmiechnąłem się szeroko. Tak bardzo mi go brakowało.

- Nie sądziłem, że jeszcze się spotkamy, Liam. - odparłem. - Nie pracujesz już na ranczu ojca?

- To wy się znacie? - zdziwił się Zayn.

- Tak, jesteśmy przyjaciółmi. - powiedział. - I miałem dość swojej rodziny, chciałem znaleźć coś innego. - odpowiedział teraz na moje pytanie.

- Liam od dziś będzie tu pracować. - powiadomił mnie Malik.

- Strasznie wydoroślałeś. - zauważył. - Gdy ostatni raz się widzieliśmy byłeś taki malutki.

- Nadal jest. - zaśmiał się mulat. - Oprowadzisz go Lou po ranczu i pokażesz mu gdzie co jest?

- Jasne. - uśmiechnąłem się szeroko.

- Nie zapomnijcie o obiedzie, niedługo będzie. - poinformował tylko i się z nami pożegnał.

Poszedł do swoich zajęć. Liam spojrzał na mnie uważnie. On przez te lata również się zmienił. Sporo urósł i wyprzystojniał.

- Co się tak patrzysz? - zapytałem.

- Stęskniłem się za tobą. - odparł. - Każdego dnia o tobie myślałem.

- Nie zmyślasz? - popatrzyłem na niego uważnie.

- Nigdy. - dodał.

Podszedł bliżej mnie. Popchnął na ścianę za mną i chwycił twarz w swoje dłonie. Przez chwilę kciukiem gładził mój policzek. Przymknąłem oczy i pozwoliłem mu na to. Następnie poczułem jego usta na tych swoich. Pocałunek był delikatny, nieśpieszny. Ledwo muskał moje wargi.

Chciałem więcej, pragnąłem jego uwagi. Ale nie mogliśmy. Znajdowaliśmy się w stajni i ktoś mógłby zauważyć. Odsunął się ode mnie, a uśmiech nie schodzi z jego twarzy. Tak bardzo za nim tęskniłem, tak bardzo mi go brakowało.  On był tą szczególną osobą. To dzięki niemu odkryłem swoją seksualność. Może się wydawać to głupie, ale już dawno wiedziałem, że wolę chłopców. Dziewczyny w ogóle mnie nie interesowały.

Gdy moi rodzice jeszcze żyli i posiadaliśmy małą farmę,  to w tym samym miasteczku poznałem Liama. Stał się moim najlepszym przyjacielem. Tak samo jak Niall dla Harry'ego. Wspólnie spędzaliśmy czas, wspólnie się bawiliśmy i byliśmy nierozłączni. Ale Liam chciał czegoś więcej. Zauważyłem to i postanowiłem spróbować. Nasz pierwszy pocałunek był nad rzeką. Byliśmy jeszcze dzieciakami spragnionymi nowych przygód. Pomimo tego nie spieszyliśmy się. Nasze spotkania kończyły się na rozmowach, czułych słowach, przytulaniu i pocałunkach. I tak było dobrze. Mieliśmy być na zawsze razem, tylko nas dwóch. Ale nie wszystko idzie tak, jak się zaplanuje.

Moi rodzice zginęli w wypadku. Farma została nam zabrana i z moim bratem musieliśmy wyjechać w poszukiwaniu pracy. Pamiętałem ostatnią noc z Liamem. To było kilka godzin przed wyjazdem. Siedziałem na jego kolanach i płakałem. Tak bardzo płakałem, że nie widziałem nic na oczy. Nie chciałem wyjeżdżać. Obiecałem, że jeszcze się spotkamy i jak widać, udało nam się. Jakby los chciał dać nam drugą szansę. Tym razem nie mogliśmy jej zmarnować.

- Kocham cię, Liam. - szepnąłem.

- Wiem to, Lou. - zapewnił również cicho.

Spojrzał w stronę drzwi. Na szczęście nikogo nie było. Odwrócił się znów przodem do mnie. Uśmiechnął się lekko i skierował wzrok  na liny na podłodze.

- Pomogę ci z tym i potem mnie oprowadzisz, co ty na to? - zapytał.

-  Chętnie. - skinąłem głową. - Powinniśmy wyrobić się przed obiadem.

Złapałem drugą linę i zacząłem ją zwijać. Gdy się z tym uporaliśmy, zacząłem pokazywać mu stajnie i inne budynki. Dowiedziałem się, że Liam ma zamieszkać w starym domu Dana. Kilku robotników już tam mieszkało.

- A ty gdzie masz pokój? - popatrzył na mnie.

Szliśmy akurat do głównego budynku, a zarazem do domu rodzinnego Stylesów. Inni pracownicy również tam zmierzali.

- Mieszkam w małym domku pod lasem, tutaj tylko przyjeżdżam.

- Mieszkasz sam? - zapytał zdziwiony.

- Tak, trochę schodzi mi się z dojazdem, ale przynajmniej mam spokój.

Weszliśmy do budynku. Ściągnęliśmy kapelusze i odwiesiliśmy je na wieszak. Zaprowadziłem Liama do jadalni. Udało nam się zająć dwa miejsca obok siebie. Harry spóźnił się na posiłek. Był chyba nie w humorze. Zmierzył mnie spojrzeniem, a następnie Payne'a. Styles usiadł obok mnie i zajął się jedzeniem.

- Pokażesz mi wieczorem gdzie jest ten domek? - zapytał Liam szeptem.

- Jasne. - uśmiechnąłem się. - Będziesz mógł zostać na noc.

- Nie będzie mógł. - mruknął Harry. - Ma na dziś jeszcze sporo obowiązków do zrobienia.

- Po kolacji zawsze wracam do domu, Des mówił, że nie ma nic potem  do zrobienia... - spojrzałem zaskoczony na zielonookiego.

- Ty możesz wracać, bo jeszcze zjedzą cię w lesie wilki, ale twój... przyjaciel. - powiedział jakby od niechcenia. - Musi sprzątnąć stajnię.

- Nie musi.

- Musi. - warknął.

- W porządku. - westchnął Liam. - Nie ma sprawy. - przerwał naszą kłótnię.

- W takim razie ci pomogę. - uśmiechnąłem się do Liama, a Harry'ego obrzuciłem lodowatym spojrzeniem.

Więcej się nie odezwał. Zacisnął dłonie w pięści i dokończył posiłek. Od czasu do czasu przyłapywałem go na spoglądaniu na mnie. Nie wiem co go dzisiaj ugryzło.


><><><><><><><><><><><><><

Witajcie kadeci/wilki/nietoperze/dzieciaki/żołnierze/kowboje/wilczki!

Wczoraj zajęłam się dodatkiem do ,,Yes,sir!" :D

Troszkę zaniedbałam PUD, ale jeszcze to nadrobię.

Dodatek ma ponad 6000 wyrazów  i jeszcze go nie skończyłam ^^

Dziękuję za gwiazdki i komentarze!

Do następnego XxX

><><><><><><><><><><><><><

Lonely Cowboy ~Larry ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz