Rozdział 7

470 24 9
                                    

- Zoey! - do naszego domku wchodzą dziewczyny i mocna mnie przytulają.

- Dziewczyny udusicie mnie - zaczynam się śmiać.

- Myslałyśmy, że się pozabijaliście - tłumaczy Rach.

- Dobra idziemy oglądać pokój! - zabiera walizkę ciemnowłosa przyjaciółka i biegnie na górę, a my za nią.

- Opowiadaj nam jak to jest spać z Olivierem - szturcha mnie blondynka.

- Spałam na kanapie - przerwacam oczami.

- A wasze relacje? Zmieniły się? - pyta.

Czy się zmieniły? Momentami czuję się przy nim bardzo dobrze, a momentami się go boję, wzdrygam się na jego głos. To jest człowiek, który potrafi zmienić swoje uczucia w sekundę.

- Oprócz tego, że dotykałam jego torsu oraz go przytuliłam to nic się nie działo - siadam na kręcącym się fotelu.

- Jak to się stało? - pyta Rosaline.

- Przypadkowo wylałam na niego gorącą herbatę, należało mu się - tłumaczę. - Dziewczyny tutaj dzieję się coś dziwnego, wszędzie gdzie jest Olivier, są kłopoty.

- Co ty gadasz? - zaczynają się śmiać.

- Dzisiaj jak pojechaliśmy na śniadanie to do restauracji wbiegło trzech gangsterów. Zaczynali strzelać, a Olivier wyglądał jakby ich znał, do tego musiał szybko do kogoś zadzwonić - odpowiadam.

Dziewczyny popatrzyły się na siebie.

- To straszne - podchodzą i mnie przytulają. Nagle drzwi pokoju się otwierają.

- Chodźcie na ognisko - mówi Ethan.

- Idziemy - odpowiadamy zabierając kurtki i wychodzimy na zewnątrz.

Siadam obok Oliviera.

- Olvier? - odzywam się po chwili.

- Hm?

- W tej restauracji, dzisiaj. Kto to był? - pytam.

- Nie wiem, nie znałem ich -odpowiada.

- A do kogo dzwoniłeś? - pytam.

- A czy to ważne? - irytuje się. Zawsze, ale to zawsze irytuje się na każde moje pytanie.

- Tak jest to dla mnie ważne, bo od kiedy pamiętam na wszystkich sprowadzasz kłopoty - podnoszę głos.

- A widzisz Zoey, a ty jednak nadal jesteś ze mną. Czy na pewno mnie nienawidzisz? - wstaje i rusza do domu. - Ja nie mam nic do ukrycia.

 Idę za nim. Otwiera lodówkę i wyciąga piwo, następnie idzie na górę do pokoju.

- Dlaczego zachowujesz się jak rozkapryszony dzieciak?! Nie jesteś dzieckiem Owen! - krzyczę sama nie wiedząc dlaczego.

Mam ochotę w jednej chwili powiedzieć mu wszystko co o nim sądzę. Jakim to dupkiem jest, jak jego zachowanie mocno mnie denerwuję i jak bardzo ochotę mam mu przyłożyć w tą twarz.

- A ty zachowujesz się jak księżniczka, pani idealna - prycha.

- Nie jestem idealna. Popełniam błędy, ale ich nie kryję tak jak ty - śmieję się.

- Twoje życie jest idealne, takie ułożone. Masz idealną rodzinę, możesz wygadać się ojcu, inni ci tego cholernie zazdroszczą, wiesz? - odpowiada, a ja się zamykam. - Wszyscy kochają tą wspaniałą Zoey.

Poczułam takie ukucie w sercu. Czy on właśnie przyznał, że za to mnie nienawidzi? Moje życie też nie jest cholernie idealne, pojawiło się w nim wiele problemów, mam za sobą wiele przeżyć, ale potrafię z tym żyć, nie kryję tego. No oprócz tego, że mam brata.

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz