Rozdział 5

4.7K 209 9
                                    

Pov Erik

Siedziałem na krześle w swoim biurze, w dłoni ściskając szklankę pełną szkarłatnego płynu.
Od kilku dni nie potrafiłem skupić się na czym kolwiek. Bez przerwy w głowie moje myśli krążyły wokół jednej dziewczyny.

Tajemniczy informator poinformował mnie co do dzisiejszych planów łowców.

Usłyszałem pukanie do biura.
Lekko się spiąłem, nie wychodziłem stąd od dwóch dni, unikałem spojrzeń, rozmów z kimkolwiek.

- Wejść - rzuciłem, patrząc gdzieś w sufit. W drzwiach pojawił się Connor. Ciemnowłosy wampir z dużym doświadczeniem łowieckim.

- Panie, zwołałem dla ciebie zebranie - powiedział stojąc na baczność z rękami za plecami .

- Już idę - dopiłem zawartość szklanki.

Oboje wyszliśmy.
Szybko znaleźliśmy się w dużym pomieszczeniu z okrągłym stolem przy którym siedzieły same najważniejsze osoby w moim klanie. Było ich czterech. Każde z nich musiało słuchać moich rozkazów i każdej jednej pierdoły. Zaraz za nimi znajdował się duży ekran.

- Jak dobrze wiecie - zacząłem. - Ostatnio coraz wiecej wampirów opuszcza nasze szeregi, zakładają własne klany polując w okrutny sposób na ludzi, którzy szkolą się by wiecej nie dopuścić do tragedii. Musimy rozprawić się z najgroźniejszym z nich.

- Marcel Santo - wypowiedział jeden z osób siedzących.

- Właśnie - przyznałem rację niemalże od razu na ekranie pojawiła się twarz wampira - obecnie jest najgroźniejszy i na nim postaramy się skupić.

- Jak chcesz do niego się dostać? Ma swoje zabezpieczenia, ochronę.. - spytał inny wymieniając.

- Dlatego potrzebujemy osoby, która wejdzie tam i od środka zadziała.

- Proponuję tą seksowną wampirzycę Stephanie - zasugerował mój zastępca maślanymi oczami. Skarciłem go za to spojrzeniem.

- Byłby to dobry pomysł, gdyby nie to że Marcel jest wampirem. Potrzebujemy osoby, która jest człowiekiem.

- W takim razie kogo sugerujesz Panie? - zapytali wszyscy.

- Mam już kogoś na myśli. Koniec zebrania w razie jakich kolwiek niepowodzeń będę zwoływał kolejne.

Zostałem sam z zastępcą. Usiedliśmy przy stole. Musieliśmy omówić szczegóły, wszystkie za i przeciw temu.

- Kogo chcesz wysłać w jaskinię lwa? - zapytał w końcu.

- Pamiętasz jak mówiłem ci, że dziesięć lat temu zostawiłem przy życiu pewną dziewczynkę?

- No jasne. Nazywała się Ro.. - pstrykając palcami próbował sobie przypomnieć jej imię.

- Rosalie - rzekłem, próbowałem wyobrazić sobie jaka teraz jest, trochę czasu zajęło mi uporządkowanie kilku spraw i tak oto minęła dekada czasu.

- Jesteś pewien, że się zgodzi? O ile się nie mylę jest jedną z najlepszych łowców.

- Mamy przewagę dzięki, której będzie musiała nam pomóc - przypomniałem. Karta przetargowa, dzięki niej nie odmówi. Wiem jak zależy jej na tym.

Na Usługach WampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz