Karaluchy pod poduchy

47 5 3
                                    

Jeden pokój przypadł w udziale starszemu Rysardowi wraz z małżonką, a także Andriew, który wciąż nie mógł się pogodzić z myślą, że Wiktoria jest jego matką. Drugi natomiast jak można łatwo wywnioskować otrzymali Wiktoria, P42 oraz młodszy Ryszard. Jakby tego było mało stało się coś, co tak często miało miejsce na Dworach: w drugim pokoju były dwa łóżka ( w tym jedno małżeńskie). Wiktoria uśmiechnęła się jak kotka i spytała:

- No panowie, ja oczywiście jako kobieta zajmuję to dużo łoże, a wy możecie zdecydować między sobą, który z was śpi na podłodze.

42 spojrzał na nią znad okularów.

- No chyba nie - powiedział - Ryszard, zmieścimy się we dwójkę, tylko się nie rozpychaj za bardzo.

Kobieta zamrugała. Potem spojrzała na Ryszarda i jeszcze raz zamrugała. A potem wzruszyła ramionami.

- Niech wam będzie - powiedziała.

***

- Muszę się z nią zobaczyć - powiedział starszy Ryszard do Ciri. Kochał ją nad życie, ale tyle lat zamęczał się myślą z jakich powodów Felicja Wyzwolicielka zdradziła go pomimo łączącej ich godowej więzi, że musiał się dowiedzieć, co było tego przyczyną.

Królowa Cirilla przechyliła lekko głowę, uśmiechnęła się do Ryszarda i pocałowała go w policzek. - Rozumiem najdroższy - powiedziała - Wracaj szybko.

Ryszard przeszedł przez balkonowe drzwi i rzucił się z w przepaść niczym Thor za swoim młotem. Rospostarł skrzydła i wzbił się w niebiosa podziwiając gwiazdy i księżyc. Tutaj na dworze Wiosny noce nigdy nie były tak piękne jak u niego w domu. Zatoczył koło wokół rezydencji Tamlina i wylądował wprost na balkon pokoju Felicji. On, jako jeden z niewielu wiedział, że zwyczaje Tamlina przypominały niejakiego Pana Greja. Nie sypiał on bowiem w jednym łóżku z małżonką, a tylko czasem, kiedy miał odpowiedni nastrój wpadał do niej z niezapowiedzianą wizytą.

Felicji Wyzwolicielki jak się można było spodziewać nie było w łóżku, natomiast prawdopodobnie wymiotowała w pobliskiej łazience. Ryszard ruszył więc w jej kierunku roztaczając wokół siebie noc. Kiedy jednak dotarł do drzwi łazienki, jego zwierzęce zmysły dosłyszały, że Felicja nie jest w niej sama. Co więcej nie jest tam z Tamlinem. Ryszard wyczuł zapach lisiego futra i już wiedział kto jest w środku.

- Lucjanie ja muszę odejść... - mamrotała Felicja - ja już dłużej tak nie mogę, ja się duszę...

- Uspokój się Felicjo - mówił do niej delikatnym głosem - Daj mu jeszcze jedną szansę. Wiem, że Tamlin jest porywczy, zaborczy i nieludzki ale on Cię kocha. Tak naprawdę wcale nie chcesz odejść tylko masz zdruzgotaną psychikę, którą musimy wyleczyć.

Ryszard, mimo tego że budziła się w nim więź godowa był najbardziej wiernym, najprzystojniejszym, najsilniejszym, najnajnaj księciem w historii Redanii i postanowił zainterweniować tak, jak na takiego księcia przystało. Otworzył więc drzwi do łazienki i wszedł do środka.

- Felicjo, moja droga - powiedział i udał zaskoczenie - Oh... Lucjanie, nie spodziewałem się ciebie tutaj sam na sam z ulubienicą Tamlina. Ajajajaj... co Ty teraz ze sobą zrobisz jak się Twój Pan dowie. - Lucjan poczerwieniał ze złości - Już z dwóch dworów zostałeś wyrzucony, a tutaj coś takiego. Niełaaaadnie - przeciągnął to słowo Ryszard - Może powinieneś sobie znaleźć jakieś inne zajęcie? Na przykład może uratowanie świata zanim nadejdzie jego niechybny koniec.

Felicja spojrzała na Ryszarda błagalnie. Ewidentnie nie była w formie. Tak właśnie działał na nią dwór Tamlina.

- Przyszedłem z tobą porozmawiać Felicjo, ale z tego co widzę to się nie uda - rzekł ze swoją zwyczajową nonszalacją Ryszard. - Zawsze dokonujesz beznadziejnych wyborów, które prowadzą cię do braku wyboru. - Wysoki książe dworu nocy pokręcił głową - pójdziecie z nami. Przydadzą nam się Twoje niepokonane moce Felicjo.

Kobieta spojrzała na niego, a szybko odwróciła wzrok i zwymiotowała prosto do miski.

***

Wiktoria próbowała spać, ale w tym pokoju się nie dało. Po prostu się nie dało. Ryszard siedział na łóżku i próbował pocieszyć P42 opowiadając mu historię swojej matki (którą ta podobno opowiadała mu na dobranoc w przerwach od zagadki). Ciężko było dojrzeć co dokładnie czuje P42, wydawał się mieć zamyśloną minę. Nie była to bowiem przyjemna bajka na dobranoc a istny dramat z nagłymi i nieprawdopodobnymi zwrotami akcji.

Kobieta wstała więc i ruszyła w kierunku P42. Uklęknęła przy nim.

- Daj już spokój - pogłaskała go po głowie zdając sobie sprawę jak P jest młody i kruchy - Jeszcze jest nadzieja. Jest mnóstwo ludzi, którzy Cię potrzebują P. Nawet jeśli ten chłopiec, którego Ciri i jej mąż wysłali do Akademii Wiedźmaków nie żyje, damy jakoś radę. Zawsze dajemy - Wiktoria uśmiechnęła się niepewnie.

P42 spojrzał na nią, jak na idiotkę. Po czym strzepnął jej rękę z głowy.
- Posłuchaj - odezwał się groźnie - zgineła cała moja rodzina, wymordowana. Aktualnie, romantyczno- matczyne chwile są ostatnią rzeczą, na jaką mam ochotę - dokńczył wściekle i przeciągle.
Zdenerwowana Wiktoria wstała i majac absolutnie dość dwóch rozpuszczonych gówniarzy wyszła na nocny spacer.

Białe zimno is comingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz