Rozdział 8

430 21 18
                                    

No więc dzisiaj piątek. Od kilkunastu tygodni dni Olivier ze mną śpi, żebym czuła się bezpieczna. Landon w tym czasie sypia u babci, żeby dalej się ukrywać. Zazwyczaj nie odzywamy się do siebie.

Usłyszałam klakson i wybiegłam z domu. Wsiadłam do czarnego auta.

- Hej - witam się.

- Dzisiaj śpisz u mnie do niedzieli, mam dużo spraw - mówi.

- Okej - kiwam głową. Nie zaprzeczam, bo nadzwyczajniej czuję się dalej obserwowana.
Droga do szkoły mija w ciszy. Kiedy Olivier parkuję wysiadam z samochodu.

- A buziak? - pyta. Przewracam oczami i daję mu buziaka w policzek. - Grzeczna dziewczynka.

- Zamknij się - szepczę i idę do szkoły.

- Cześć Evans - przede mną pojawia się Tiffani i jej dwie koleżanki.

- Co chcesz? - pytam zirytowana. Nienawidzę jej osoby, jest taka sztuczna.

- Zabieraj swoje pazury od Oliviera - zakłada ręce na piersi.

Patrzę na nią i mam ochotę się roześmiać. Kim ona jest, żeby mi mówić co mam robić, a czego nie?

- Coś jeszcze? - uśmiecham się.

Nie interesują mnie kłótnie ani bójki z taką osobą. Czasami lepiej odpuścić.

- Zrozumiałaś co powiedziałam? - pyta zdziwiona.

- Nie - odpowiadam i ją wymijam. Jednak ktoś mnie ciągnie za włosy - Tiffani puszczaj!

Cofam moje słowa, teraz mam ochotę rozbić tego pustaka o pustaki tej szkoły.

- Pytam się czy zrozumiałaś? - ciągnie za moje włosy, a ja mam wrażenie jakbym straciła ich większość. W końcu dziewczyna dostaję z łokcia przez co mnie puszcza.

- A ty zrozum mnie - łapie jej włosy. - Jeszcze raz naskoczysz na mnie, a mnie popamiętasz - mówię i ją puszczam.

- Wielka Evans trafiła do łóżka Parkera, a teraz chce do jego przyjaciela, no kto by się spodziewał - czuję ostrę pieczenie na policzku. Uderzyła mnie. - Może jeszcze wejdziesz własnemu braciszkowi do łóżka, dobrze wiesz o czym mówię.

Czy ona wspomniała o Landonie?

- Tiffani, zostaw ją - między nami pojawia się Olivier i cała jego paczka, w tym mój brat.

No i po co tutaj przyszedł? Mam taką ochotę zrobić coś z jej twarzą.

- Dlaczego ona? - pyta go, a ja mam tego dosyć i idę do toalety. Patrzę na swoje odbicie i wyglądam okropnie. Wyciągam szczotkę i rozczesuję swoje włosy.

- Zoey! Słyszałyśmy co się wydarzyło - do toalety weszły moje przyjaciółki.

- Och dajcie spokój - mówię.

- Ta suka cię dotknęła, ona już mnie popamięta - odzywa się blondynka.

Patrzę na wyświetlacz mojego telefonu i widzę jak dzwoni do mnie Olivier.

- Nie odbierzesz? - pyta.

- Nie - zaprzeczam. - Rosa idziemy na lekcje?

Jestem za bardzo zdenerwowana, nie chcę się na niego wydzierać, bo to nie jego wina tylko tej pieprzonej laski.

- Tak - odpowiada.

Idziemy w kierunku naszej sali, siadam w swojej ławce. Słyszę głos Dylana i się odwracam w kierunku drzwi.

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz