13.Ciąża?

1.3K 67 17
                                    

Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu.Byłam przywiązana do krzesła.Po chwili poczułam ból.Uderzenie w głowę musiało dać się we znaki.Po chwili do środka wszedł mężczyzna.Był brunetem o zielonych oczach.Podszedł do mnie i uśmiechnął się jak psychopata.

-Jak się spało?Jak z dzieckiem?-zaraz,zaraz jakim dzieckiem.

-O jakim dziecku mówisz?-spytałam.

-O tym,które nosisz?O dziecku twoim i tego zwyrodnialca Mikaelsona.Klausa czyż nie?-on zachowywał się nawet jak psychopata.

-Po pierwsze: to ty jesteś zwyrodnialcem.Po drugie: nie jestem w ciąży-warknęłam.

- Ja swoje wiem-oznajmił-no pora zadzwonić do pierwotnego i powiedzieć mu o tym,że mam Ciebie i dziecko-wyciągnął i zaczął dzwonić.

-Niklaus!Co tam stary druhu?Zadzwoniłem tylko ustalić warunki.Pewnie wiesz,tak mam twoją ukochaną.Rób to co mówię,a nic jej się nie stanie-śmiał się jak psychol.

Przerażona zaczęłam się wiercić.Musiałam coś zrobić.Nie chcę,aby Nikowi lub komuś innemu stała się krzywda.

-Proszę chce ją usłyszeć-gościu podszedł do mnie z telefonem-Skarbie?-zaczął niepewnie.

-Nik,nie słuchaj go. On zapędzi Cię w róg.Rób co chcesz tylko to nie sluchaj go-krzyczałam.

-Czas minął.Więc,tak.Masz 10 minut.Golden Rode.Tam jesteśmy.Masz przyjść sam-i się rozłączył.

-Dlaczego to robisz?-zaczęłam płakać z bezsilności.

-Bo ja też miałem żonę i dziecko w drodze.Było wszystko dobrze dopóki Niklaus nie przemienił mnie w wampira.Następnie mnie zahipnotyzował i kazał zjeść własną rodzinę.Przed sobą mam broń,która mi pomoże zahipnotyzować go,a w tedy się rozliczymy-uśmiechnął się złowieszczo.

-Kto Ci pomoże?-dopytałam.

- Ty.

-W życiu.Nigdy Ci nie będę pomagać-splunęłam na niego.

-Twarda.Moja kochana Violet też taka była.Nie kontrolujesz tego.Wystarczy Cię tylko podejść-zaśmiał się i poszedł-tak w ogóle mam na imię George Habe.

Nagle usłyszałam trzask.George z powrotem był w środku tylko,że teraz leżał.Mój ukochany podszedł do mnie i rozwiązał.Wziął na ręce.

- Nie tak szybko-Habe wyciągnął pistolet.

- Nie zabijesz mnie pistoletem-powiedział Klaus.

-Ciebie-mówiąc to zaczął celować we mnie.

Miał strzelić.Ale nagle ktoś wyrwał mu serce.Tym kimś była Vicky,a Elijah podpalił ciało dla pewności.Tori do mnie podbiegła do mnie i przytuliła.Nagke zrobiły mi się mroczki przed oczami i upadłam.Gdy się obudziłam leżałam w łóżku Nika.A on sam spał na fotelu.Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach.Nagle wstał i widząc,że jestem przytomna,podniósł mnie i zaczął kręcić wokół własnej osi.Koedy mnie postawił pocałowałam go.

-Klaus.Muszę coś Ci powiedzieć.Ten gościu mówił coś,że jestem w ciąży-spojrzał na mnie.

-I?-zapytał

- Nie wiem.Zrobię dla pewności test ciążowy i zobaczymy czy to prawda.

- Victoria przygotowała Ci dwa testy w pokoju.Gdy Cię pilnowała.Słyszała,że coś o tym wspominałaś i kupiła je-oznajmił chłopak.

-Idę sprawdzić.Zobaczymy-ruszyłam do pokoju,a następnie do łazienki.

Zrobiłam test.I to co zobaczyłam mnie zdziwiło.

Wyszłam z łazienki i z testem w ręce wyszłam również z pokoju.Weszłam do salonu,gdzie wszyscy na mnie czekali.Podeszłam bliżej.Nik kiedy mnie zobaczył nawet wstał.

-I Co?-spytała Bekha.

Nie wytrzymałam.Łzy zaczęły mi kapać.

-Nik.Test wyszedł pozytywnie.Jestem w ciąży-Niklaus do mnie podszedł i mnie pocałował,a gdy się oderwaliśmy uśmiechnął się.Będę miał wspaniałą rodzinę.Ja również się uśmiechnęłam.

Wszyscy po kolei zaczęli nam gratulować.Wyszłam na taras.Musiałam pooddychać świeżym powietrzem.Podszedł do mnie Elijah.

- Nie wierzę.Będę miał siostrzeńca lub siostrzenicę-zaśmiałam się na jego słowa.

-Wybacz,iż w takim momencie poruszę ten temat,ale nie słusznie osądziłeś Victorię. Prawda wyłączyła człowieczeństwo,ale nie zabiła wiele,więc w krótkim czasie mogła je włączyć.Gdyby nie  ona zginęłabym dziś.Pomogła mi kiedy zemdlałam.Często mi mówiła,że wróciła by do momentów gdy się całowaliście i zapytałeś ją czy zostanie twoją dziewczyną.To twój wybór.Wybkerz dobrze-uśmiechnęłam się i odeszłam.

Wróciłam do pokoju.Gdy rozglądałam się w szafie,ujrzałam księgę.Tylko,że to nie była księga Lili.Byla trochę inna.Wzięłam ją do ręki.Usłyszałam,że ktoś idzie zatem jak najszybciej schowałam książkę do ciuchów.Miałam rację.Do mojego pokoju zagościła Toria.Szczęśliwa i uśmiechnięta mocno mnie ściskała.

-Jesteś najlepsza.Dzieki tobie Elijah że mną porozmawiał i jesteśmy razem-zaczęłyśmy piszczeć.

- To świetnie-krzyknęłam.

-Dobra.Koniec tego dobrego.Jenna powinna odpoczywać-stwierdził Nik.

Vick mnie przytuliła i poszła na dół.Klaus zamknął drzwi i wszedł do łóżka i położył się obok mnie.Przytulił mnie do siebie.Jestem szczęśliwa.Pocałował mnie jeszcze w czoło.Kiedy tu przyjechałam,nawet przez myśl mi nie przyszło,że teraz byłabym że swoim szefem,do tego sobowtórem i wiedźmą,a tym bardziej mamą.Mam nadzieję,że razem z Klausem damy temu dziecku dom.Z takimi myślami odpłynęłam w ramiona Morfeusza.

Heretyk-The OriginalsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz