25.

711 27 2
                                    

Ciągnął mnie tak, dopóki nie oddaliliśmy się od starej sali gimnastycznej. Parę osób nawet za nami chciało wybiec, w tym dziewczyny i Anthony, ale zarówno trener jak i Mayson nie pozwolili im się zbliżyć. Trener powiedział, że nie chce tego dnia żadnych awantur i na odchodne krzyknął do mnie, że sami mamy rozwiązać swoje problemy.

Tylko, że właśnie ja nie wiedziałam na czym polegał problem Maysona.

Dopóki nie zniknęliśmy za rogiem, Mayson nie rozluźniał uścisku. Bolało coraz bardziej i najprawdopodobniej będę miała odciśnięte na nadgarstku ślady jego palców.

Zatrzymaliśmy się w miejscu, gdzie często spotykali się palacze. W naszej szkole był kategoryczny zakaz palenia. Dyrektor wprowadził go jakiś czas temu, żeby dodatkowo utrudnić wszystkim życie. Tył budynku szkoły, otoczony wysokimi murami był idealnym miejscem, by spotkać się na fajkę i nie zostać przy tym przyłapanym. Do moich nozdrzy dotarł znajomy zapach dymu tytoniowego zmieszanego z tym z e-papierosów.

- Mayson... To boli. - Syknęłam z bólu starając wydostać się z uścisku.

Niestety było jeszcze gorzej. Chłopak pchnął mnie na pobliski mur. Uderzyłam w niego z takim impetem, że powietrze uciekło mi z płuc. Jakby tego było mało serce postanowiło mi bić jak popierdolone, przez co nie czułam się za dobrze i nie mogłam złapać oddechu. Mayson oparł swoje ręce po obu stronach mojej głowy, uniemożliwiając mi ucieczkę.

Po raz pierwszy w życiu zaczynałam czuć przerażenie. Czego ja się jeszcze o sobie dowiem w takich sytuacjach?

- Mayson...?! - Zdołałam z siebie wykrztusić. Bicie mojego serca odbijało mi się echem w głowie.

- Anthony Bennett, hm?! Jesteś z nim?! - Krzyknął mi prosto w twarz. W jego ciemnych oczach widziałam wściekłość. W tamtym momencie, patrzyłam prosto w otchłanie prowadzące do Piekła.

- Posłuchaj mnie na litość boską! To mój znajomy! - Wrzasnęłam w swojej obronie. Chociaż z drugiej strony, czemu ja mu się z tego tłumaczyłam?!

- Rozliczasz mnie z każdej dziewczyny i strzelasz na mnie focha, a sama pieprzysz się z tym idiotą! - Jego głos był coraz głośniejszy. Co jeśli zaraz straci nad sobą panowanie i mnie uderzy?

- Nie pieprzę się z nim! Nie spotykam się z Anthonym! A przynajmniej nie w tym kontekście! To już raczej ja powinnam cię podejrzewać o spanie z Victorią! Ta dziwka na pewno wskoczyła ci do łóżka! - Wyrzuciłam w końcu z siebie.

Ta kłótnia kompletnie nie miała sensu, ale buzowaliśmy nadmiarem negatywnych emocji i paru niedopowiedzianych rzeczy. Jedno z nas działało na drugie. Akcja i reakcja.

- Naprawdę myślisz, że mógłbym się zainteresować kimś takim jak ona?! - Zapytał. - To tylko jedna z moich fanek!

- Co innego mówisz a co innego robisz! - Odpowiedziałam wściekła.

- Jak tylko pomyślę, że on cię dotykał... Przytulał... Gdy tak na was patrzę... - Wycedził przez zęby, starając się opanować. - Pytam jeszcze raz: jesteś z nim?

Ściszył głos, ale wdziałam jak cały się aż telepie ze złości.

- Nikt cię nie prosił, żebyś się w to wtrącał! - Wrzasnęłam. - Nie jesteśmy przecież razem!

- A więc to prawda?! Te wszystkie plotki, które mówią? Sprzedałaś się za słodycze na szkolnej stołówce, czy może zwyczajnie płaci ci za seks z nim?!

Teraz. To. Kurwa. Przesadził. I to mocno.

Udało mi się jakoś wyswobodzić z tej pułapki w którą mnie zapędził i z całej siły jaką tylko miałam sprzedałam mu liścia w twarz. Mayson oderwał się ode mnie i zatoczył lekko, łapiąc się za ogniście czerwony policzek. Sam odgłos jaki towarzyszył uderzeniu był wystarczająco bolesny.

- Posłuchaj mnie, bo nie będę się dwa razy powtarzać ty skończony dupku... Flirtujesz z każdą napotkaną dziewczyną i wykorzystujesz swoje fanki dla własnych celów, więc przestań się wtrącać w to co robię i uczyć mnie moralności! Jesteś najmniej odpowiednią osobą żeby to robić. Mało tego! Robisz mi pierdolone nadzieje, by zaraz potem na moich oczach obściskiwać się z największą zdzirą w szkole, o ile nie na tej planecie! Za kogo ty się do kurwy nędzy uważasz?! Pieprzona gwiazdka rocka!

Byłam gotowa go w tamtym momencie zabić, a później wrzucić jego zwłoki do kosza na śmieci. Mayson wyprostował się i nadal na mnie patrzył, dotykając swojego policzka.

- Chyba się we mnie nie zakochałaś? - Powiedział ze swoim firmowym uśmieszkiem.

Wbiło mnie w ziemię. Przez chwilę musiałam wyglądać jak ryba z tą otwartą buzią. W głowie miałam istną karuzelę, która zapieprzała coraz bardziej. A ja miałam ochotę z niej wysiąść. Rój wściekłych szerszeni atakował mój żołądek od środka. Nie wiedziałam, czy mam go zaatakować, czy też uciekać.

Jaka ja byłam głupia. Kompletna ze mnie idiotka.

Zrobiłam kilka kroków w jego stronę, unosząc rękę. W połowie jednak opuściłam ją i zatrzymałam się, czując jak opuszczają mnie wszystkie siły.

Mayson podszedł do mnie i złapał mnie za obie ręce, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Pchnął mnie z powrotem na ścianę i przycisnął mnie całym swoim ciałem.

- Zostaw mnie! - Powiedziałam.

Nie rozumiałam co się dzieje. Nie miałam jakiegokolwiek czasu na reakcję. Poczułam jak usta Maysona dotykają moich. Zaczął mnie namiętnie całować. Chłód jego metalowego kolczyka, kontrastował z jego ciepłymi wargami. Przez moment się wzbraniałam, ale potem już przestałam z nim walczyć. Napierał na mnie, coraz bardziej pogłębiając pocałunek. Oplotłam jego szyję ramionami i zaczęłam palcami przeczesywać jego włosy. Karuzela w mojej głowie kręciła się coraz szybciej i szybciej. Zakręciło mi się w głowie i ugięły się pode mną kolana. Mayson złapał mnie i podniósł tak, bym mogła owinąć swoje nogi wokół jego bioder. Trzymał mnie mocno i stanowczo, a moje plecy dotykały zimnego muru. Przesunęłam swoim językiem po jego wardze, dotykając kolczyka. Wypuścił z siebie niekontrolowany jęk.

Po dłuższej chwili przerwaliśmy pocałunek. Mimo wszystko chłopak nadal trzymał mnie przy ścianie. Łapczywie zaczerpnęłam powietrza. Patrzyłam na niego w milczeniu. Dotknęłam jego policzka. Wciąż był gorący.

- Już wiesz czemu byłem taki wkurwiony? - Odezwał się wreszcie.

Jedyne co mogłam zrobić to patrzeć na niego, czekając na odpowiedź.

- Ponieważ nie mogę patrzeć jak obściskujesz się z kimś innym. Nie potrafię. Pragnę cię. Jak jasna cholera. - Powiedział. - Chcę ciebie.

Rose, ty pindo! Zróbże coś! Upomniałam się w myślach.

Ale jak zwykle mój mózg nie współpracuje z moim ciałem. Są to dwa oddzielne mechanizmy.

Muzyka Zbuntowanych [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz