Podniebna bitwa

795 111 40
                                    

Felicja stanęła na londyńskiej stacji. Ostatni raz spojrzała na odjeżdżający już pociąg i ruszyła przed siebie w poszukiwaniu Artura, który miał na nią czekać. Po chwili w tłumie ludzi wypatrzyła blondyna i podeszła do niego.
— Dzień dobry, Arturze — powiedziała chłodno, ciągle mając w pamięci rok '39. Jednak Polka nie była tu dla niego - była tu dla siebie i poniekąd dla Ludwiga. Ktoś w końcu musi go pokonać. Anglik kiwnął głową na powitanie i spojrzał na dziewczynę. Odkąd ostatni raz ją widział schudła, nie bardzo - wojna trwała dopiero kilka miesięcy, ale sytuacja w jej kraju była opłakana. Jej włosy były potargane i pozbawione połysku, już nie wyglądały jak złoto. Na twarzy odznaczały się intensywnie zielone oczy, wypełnione silnymi emocjami w których chłopakowi udało się rozpoznać gniew i pewność siebie, której Brytyjczyk nie zrozumiał, patrząc na sytuacje w jakiej Łukasiewicz się znalazła. Kirkland zaprowadził ją w miejsce, gdzie czekali jej piloci.
Artur popatrzył na Felicję z uniesioną brwią, kiedy słuchał jak Polacy nieudolnie próbują się porozumieć z brytyjskimi generałami. Dziewczyna go zignorowała.
— Uważasz, że dadzą radę pomóc? — zapytał Anglik wskazując gestem na lotników.
— A gdybym uważała inaczej, to przyjechałabym tu? — odpowiedziała blondynka — Słuchaj, może nie wyglądają, ale to wspaniali piloci. Nie wysłałabym ich na pewną śmierć. Poza tym, oni nie są tu dla ciebie, ani twojego kraju. Oni są tutaj dla zemsty. Gdyby byli tu dla Anglii, to wystarczyłoby zrzucenie ulotek, nie sądzisz? — prychnęła nie zaszczycając Anglika spojrzeniem. Chłopak zignorował jej uwagę i patrząc na lotników coraz bardziej wątpił w ich siłę. Jeden z nich wymachiwał rękami, próbując wytłumaczyć coś generałowi. Artur po chwili zorientował się, że jedyne co umieją powiedzieć to "yes" i "no".

✈✈✈✈✈✈✈✈

Wkrótce utworzono Dywizjon 303 do którego został przypisany kanadyjski dowódca - John Kent, który teraz, razem z lotnikami siedział w sali i załamywał się patrząc na lekcję języka angielskiego, którego uczą się piloci.
— Airplane — powiedział mężczyzna odpowiedzialny za ich naukę — Airplane...
Felicja stała na końcu sali z założonymi rękami. Do pomieszczenia wszedł Artur i stanął obok niej.
— Moi ludzie nie przybyli tu, żeby się uczyć angielskiego — oznajmiła i wyszła z sali.

✈✈✈✈✈✈✈✈

Łukasiewicz stała zdenerwowana na placu treningowym obok swoich pilotów. Anglicy traktowali ich jak jakieś bezużyteczne popychadła, które do niczego się nie nadają. Ponadto nie pozwolili im jeszcze latać. Po chwili podszedł do niej Kirkland i dowódca dywizjonu.
— Postaram się nauczyć was podstawowych komend po angielsku... — zaczął znudzony mężczyzna. Chłopaki z dywizjonu spojrzeli tylko po sobie nie rozumiejąc, co mówi.
— Nauczy was podstawowych komend — wyjaśniła Felicja. Pilot podszedł do stojącego nieopodal samolotu. Po krótkim czasie potarł oczy i westchnął.
— Airplane — wskazał na samolot i wyjął swój notatnik.
— Samolot — odpowiedział jeden z lotników.
— Samolot — zanotował Anglik. Obszedł tak całą maszynę wymieniając jej części po angielsku i notował polskie odpowiedniki.
Po kilku dniach piloci mieli ćwiczyć komunikacje jeżdżąc na rowerach. Narastała w nich frustracja. Przyjechali tu walczyć, a nie bawić się ma rowerach. Felicja patrzyła jak jeżdżą. Jeden z pilotów dla zabawy wjechał w drugiego, na co tamten odpowiedział tym samym. Po chwili wszyscy lotnicy przepychali się na swoich pojazdach śmiejąc się głośno.
— Przestańcie! —  krzyknął Kirkland, który właśnie przyszedł na plac.

✈✈✈✈✈✈✈

— Jesteście tu po to, żeby szkolić się do walki z Niemcami, a nie tracić czas na wygłupy! — powiedział zdenerwowany Anglik.
— Więc kiedy zaczniecie nas szkolić na samolotach? — zapytał jeden z polskich pilotów, Witold Urbanowicz, instruktor lotnictwa
— Przeprowadziłem moich chłopców do Anglii przez Rumunię, Syrię i Francję.
— Najpierw musicie nauczyć się komend — odparł Artur.
— Moi ludzie nie przejechali takiego kawału drogi, żeby uczyć się angielskiego — oznajmił pilot. Felicja stała z boku i przyglądała się całej sytuacji, uśmiechając się pod nosem. Kirkland spojrzał na pilotów, Felicję, a następnie na dowódcę.
— Więcej ich już na lądzie nie nauczymy — westchnął — niech zaczną ćwiczenia na Hurricane'ach.

||APH|| Podniebna bitwa |Nyo!Polska & Anglia| One-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz