Rozdział 1

11.7K 693 39
                                    

Podążałem głośnym oraz pustym korytarzem. W sierocińcu głos się bardzo dobrze niesie więc trzeba być ostrożnym. Ktoś może się zaraz przyczepić, że nie ma mnie tam gdzie powinienem. Reszta siedziała w salonie, oglądając lub rozmawiając, a ja przeważnie spędzałem ten czas w swoim pokoju, pogrążony w lekturze, znanej mi prawie że na pamięć. Tak to już było, gdy się nie dostawało wszystkiego co się chciało od zaraz. To miejsce zarabiało mnóstwo pieniędzy, aczkolwiek wydawało niewiele mniej. Tylu ludzi jest tu, a powszechnie wiadomo, że nauka jest bardzo kosztowna, plus wykarmienie, kupienie ubrań dla wszystkich i kilka innych rzeczy, również kosztuje.

Zmierzałem do gabinetu dyrektora. Muszę się w końcu dopytać o kilka spraw, między innymi czy ktoś nie chciał mnie może kupić. Nie to, że chce się stąd wyrwać czy coś, czuje się tu w sumie dobrze i, przede wszystkim, bezpiecznie, lecz chciałbym mieć kogoś, kto by mnie pokochał a sam nie mogę sobie nikogo znaleźć, gdyż jest to wbrew regułom, a mianowicie jedej- nie wolno nam stąd wychodzić. Też nie jest do końca tak, że jestesmy tu jakoś gorzej traktowani, dbają o nas jak o dzieci. Każą  spać, a przynajmniej być w pokoju, przed dwudziestą drugą. Szczególnie teraz, gdy jest nasz czas, czyli pora, abyśmy opuścili to miejsce. Oczywiście tylko z naszą alfą, więc powinniśmy wyglądać lepiej, niżeli siedem nieszczęść. Pierwsze wrażenie jest najważniejsze.

Sporej wielkości drzwi, w ciemnym odcieniu, zaskrzypiały, gdy nacisnąłem klamkę i je pchnąłem. Mimo ich masywności, były leciutkie, żeby nam było łatwiej. W końcu to dla nas powstało to miejsce. Łapiąc kontakt wzrokowy z dyrektorem, ten zaprzestał rozmowy z naszą poczciwą, starą sekretarką. Uśmiechnął się w ten swój nadzwyczajny sposób, pytając o potrzebę mojego przyjścia.Powiedziałem mu, że mam kilka pytań odnośnie kilku rzeczy. Pokiwał głową powtarzając dwa razy: ,,tak" i Zaprosił mnie do swojego gabinetu, prosząc o poczekanie chwilę. Jakoż że byłem ciekawską osobą, wzrokiem błądziłem po papierach będących na biurku. Rachunki, rozliczenia, kilka listów, w tym jeden do mnie. Czekaj, co? Upewniłem się, czy aby na pewno pan Wish stoi do mnie tyłem. Chwyciłem szybko zapieczętowaną kopertę, jeszcze szybciej wkładając ją sobie za linię spodni i przykrywając koszulką. Mogłem się go zapytać o to, ale obawiałem się, że mi go nie da. Nie wiadomo co może w nim się kryć, tak naprawdę.

Gdy dyrektor znalazł dla mnie czas podpytałem go o to i o owo, nie dowiadując się w sumie nic nowego. Postanowiwszy nie zawracaj mu więcej głowy ewakuowałem się do swojego pokoju.

Może nie było nikogo kto by mnie zechciał, ale to nawet lepiej. Nie chciałbym znaleźć się u kogoś, kto nie jest moim mate. Nie ufam aż tak tym mięśniakom. Mogą mieć tyle omeg, ile chcą, a nawet i bet. Mogą wszystko, a my prawie nic. Chociaż, gdy się spotka taki alfa ze swoim przeznaczonym, czuje do niego taki pociąg, że aż ciężko to opisać słowami... To jest takie wspaniałe, bo istnieje bardzo bardzo mała szansa, na koniec związku lub zdradę. Przynajmniej tak słyszałem. Dlatego tak bardzo pragnę, znaleźć tego jedynego, mi przez los wyznaczonego.

Oprzytomniałem z rozmyślań, wpadając na swoje drzwi.  Z moich ust wydobył się cichy syk. Odruchowo przyłożyłem dłoń do czoła, delikatnie masując. Tylko pogorszyłem tym sytuację, czując większy ból. Ehh. Jestem głupi, teraz będzie tylko większy. No nic, czasu nie cofnę. Wszedłem do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Miejsce, w którym przyszło mi spać nie jest zbyt duże, ale przynajmniej przytulne. Znajduje się w nim mała szafa, biurko, krzesło do niego, łóżko, jest nawet mała łazienka oddzielona drzwiami. Wszystkie meble są z najprawdziwszego drewna, aczkolwiek są dosyć stare. Wydaje mi się, że pamiętają jeszcze lata młodości pra pra babki dyrektora. Wspominałem, że ten sierociniec to ich rodzinny biznes? Nie? To właśnie to powiedziałem. W każdym razie, taki mało interesujący pewnie szczegół, ale moje ściany są beżowe. Lubie nawet ten kolor, chociaż gdybym miał możliwość przemalowania pokoju to bym to zrobił.

Dziękuje, że mnie kupiłeś |abo|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz