11.

2 0 0
                                    

Z sali od polskiego wyszłam prawie wściekła.Elle gdzieś za mną dreptała, ale ja prędko szłam do szatni, by przebrać się na w-f.
(Znudziło mi się ciągłe okłamywanie facetki od w-fu, że mam okres.)
Rzuciłam torbę na ziemię tuż obok plecaka Ariany.
Byłam wściekła za to, że polonistka kazała nam pisać ,,pamietnik'' przez cały tydzień.
Miały być tam zawarte dialogi, interpunkcja i ortografia też mają być oceniane.
Dla mnie masakra, katastrofa.
Nie jestem małą siedmiolatką, żeby pisać swój mały pamiętniczek, najlepiej zamykany na kłódkę, żeby nikt nie przeczytał w kim się zakochałam, albo, że przed całą klasą zwymiotowałam.
Najgorsze jest też to, że jeśli pani ma nam to ocenić, to oczywiście musi to PRZECZYTAĆ.A ja nie pozwolę, żeby ta diablica czytała żadne moje zapiski z życia!

Zadzwonił dzwonek, a ja przebrana w sportowy strój wyszłam z przebieralni.
Elle wyszła za mną, a Alex szła z tyłu.
Nadal miałyśmy focha.
Facetka od w-fu spóźniła się pięć minut po dzwonku, ale to tylko plus dla klasy.
Zabrała nas na niedużą salkę, którą można obserwować z góry.
Po kilku minutach porozdawała nam piłki i kazała odbijać je sposobem dolnym.
Gdy tylko nauczycielka usiadł na ławce z telefonem w ręku zobaczyłam Josha stojącego na piętrze, przyglądał mi się.
Kiedy udało mi się odbić piłkę dwadzieścia razy usłyszałam gwizdy (oczywiście wytworzył je Josh).
Odwróciłam się więc do niego i na znak naszej miłości...pokazałam mu facketa i wróciłam do odbijania piłki.
Szło mi to dobrze, więc powinnam dostać przynajmniej plusa, ale nasza kochana nauczycielka właśnie pobijała rekordy w jakiejś równie durnej jak ona grze.Wielkie dzięki, psze pani!
                    ***
Kiedy pierwszy raz w tym dniu spojrzałam na kalendarz w telefonie- uświadomiłam sobie, że jest już pierwszy grudnia!
Czyli muszę kupić kalendarz adwentowy (kocham te czekoladki...).
Dlatego też zadzwoniłam do mojego chłopaka:
-Hej- powiedziałam kiedy odebrał.
-No elo.Co tam?- spytał Josh.
- A spoko, a u ciebie?- uśmiechnęłam się choć wiedziałam, że tego nie widział.
-Też- odparł krótko.
-Co ty na to, że dzisiaj pojedziemy do Nova na małe zakupy?- spytałam.
-Jasne.O której?
-Może być siedemnasta?
-Okey
-Dobra, to papatki i buziaczki- zaśmiałam się i rozłączyłam.
Od razu zabrałam się do ubierania.
Założyłam na siebie krótki top i jeansy z wysokim stanem.
Do tego Super Stary i czarną torebkę.Włosy związałam w luźną kitę i leciupeńko rozczochrachałam.
Kiedy to wszystko zrobiłam- była już za pół godziny omówiona godzina.
Szybko założyłam kurtkę, na ramię narzuciłam torbę i wyszłam z domu.
Na dworze było ponuro, nie padał deszcz (co było dużym plusem), ale też nie padał śnieg (co było bardzo dużym minusem).
Ruszyłam ku przystanku gdzie stało kilkoro ludzi.
Wnioskując po ubiorze i zachowaniu- większość to były staruszki czekające na autobus kursujący na cmentarz (no bo nie do centrum handlowego!).
Po kilku minutach zobaczyłam idealną sylwetkę idealnego faceta, no oczywiście Josha.

PRZESZKODAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz