Najpierw nie było nic. Cisza, spokój, absolutna pustka. Następnie coś się zepsuło i cała magia nicości poszła się pieprzyć. Wielki Wybuch zapoczątkował powstawanie gwiazd, planet i innych kosmicznych śmieci. Na jednej z takich cudnyh planet rozwinęło się równie cudne życie, a ono obrało sobie za cel iść na przód. Rozpoczął się proces ewolucji, który, bądźmy szczerzy, za daleko nie zaszedł i pojawił się człowieczek. Ale człowieczek nadal był tylko człowieczkiem. Był mały i głupi, nie rozumiał świata. Więc człowieczek wymyślił sobie boga i stał się człowiekiem Homo Sapiens. Od tamtej pory piął się dzielnie w górę pokonując wszelakie przeszkody, jakie natura i jego własna ciemnota stawiały mu pod nogami. Pokazał co potrafi jego sflaczały mózg, gdy zaprezentował światu maszynkę do mielenia ludzi czyt. bombę atomową. Gdy już rozpierdzielił wszystko co było do rozpierdzielenia wrócił do podziemi aby na nowo nauczyć się jak poprawnie ewoluować. Chyba znowu coś mu nie wyszło...
CZYTASZ
Ten 'nowy' świat.
Science FictionPostapokaliptyczny świat. Po 80 latach ludzie wychodzą z podziemi jako nowe, lepsze pokolenie Homo Sapiens. Czy aby na pewno?