7

1.3K 137 194
                                    

Kiedy Cas i Dean wpadli na siebie w barze, obaj byli nieco pijani. Właściwie to Dean bardziej.

- Jeszcze jedno proszę - rzucił o barmana, podchodząc do lady ze strony parkietu i niemal od razu zobaczył siedzącego dwa miejsca dalej anioła w beżowym płaszczu. Podszedł do niego pewnym krokiem. - Wiesz, że picie samemu podchodzi pod alkoholizm? - spytał, wskazując na piwo, które sączył brunet, który spojrzał na niego z rezygnacją.

- Sądziłem, że akurat ty nie masz prawa o tym pouczać - powiedział tak zimnym tonem, który niemal zabolał Deana. Szybko dotarło do niego, że anioł już trochę wypił. Podobnie zresztą jak on sam.

Szybko zrozumiał, co się za tym kryje - Castiel miał do niego żal, nawet jeśli nigdy nie przyzna tego głośno. Doskonale go rozumiał - wiedział, że wysyłał aniołowi jednoznaczne sygnały, chociaż nie celowo. Kiedy tamten w końcu odważył się coś z tym zrobić... odrzucił go. Dopiero teraz dotarło do niego, jak bardzo musiało go to zaboleć. Dean wiedział, że anioł najpewniej tego nie pamięta, ale wiedział o pocałunku, wiedział, że nic z tego nie wynikło, co równało się odrzuceniu. A to było chyba gorsze.

- Cóż... - zaczął, siadając obok anioła. - Sądzę, że masz rację.

Całe życie miał problem z uczuciami. Wcześniej poczuł coś tylko do dwóch kobiet - do Lisy i Cassie. 

Cassie... Brzmiało tak bardzo podobnie do Castiel...  Może powinien tak do niego mówić?

Czy to nie była ironia?

- Uwaga uwaga! - usłyszeli głos speakera ze sceny. - Rozpoczynamy nasz wieczór artystyczny! 

Rozległy się oklaski. Zarówno Dean, jak i Castiel spojrzeli z zainteresowaniem w kierunku małej sceny przy stoisku DJa.

- Czy mamy pierwszego chętnego? - spytał entuzjastycznie speaker i zanim Dean zdążył pomyśleć nad tym, co robi, uniósł rękę w górę i krzyknął:

- Ja!

Anioł spojrzała na Deana totalnie osłupiały. Dean wiedział o tym, że anioł się na niego patrzy, jednak musiał to wszystko naprawić. Po prostu musiał. Nawet jeśli nie był do końca trzeźwy...

- Świetnie, zapraszamy!

Dean ruszył w stronę sceny, Castiel błyskawicznie złapał go za ramię.

- Dean, co robisz?

W odpowiedzi łowca puścił mu oczko, po czym swoją dłonią zsunął jego dłoń ze swojego ramienia. Przytrzymał ich dłonie razem nieco zbyt długo i anioł to zauważył, ale postanowił nie komentować. To przecież niemożliwe...

Dean wszedł na scenę, a dopiero wtedy Castiel zobaczył, że łowca zachowuje się inaczej niż zwykle. Był zestresowany.

- Powiedz jak ci na imię - zaczął speaker.

- Dean - odpowiedział łowca, nieco spiętym tonem. - Winchester.

Castiel nie wierzył, że to się dzieje.

- Wydajesz się spięty, Dean - kontynuowała speaker. - Na widowni jest ktoś ważny dla ciebie?

- Bardzo - po tym słowie anioł zamarł na chwilę. Czy możliwe było, aby mówił o nim?

Z widowni rozległ się wiwat, który chyba miał na celu dodać mu otuchy.

- Rozumiem, że swój występ dedykujesz tej osobie?

- Jak najbardziej - odparł, patrząc na anioła, który wciąż nie mógł uwierzyć własnym oczom i uszom.

- Wyśmienicie. W takim razie masz gitarę i mikrofon. Scena jest twoja - powiedział speaker podając Deanowi mikrofon i opuszczając scenę.

Only Love You When I'm Drunk [Destiel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz