Siedziałam w klatce wiszącej nad przepaścią czekając na śmierć. Zostałam porwana i zamknięta bez żadnego powodu. Gdyby tylko nie wstrzyknęli mi jakiejś dziwnej substancji zdołałabym użyć mojego naczynia pokrewnego. Najpierw musiałabym go znaleźć, bo ci bandyci sobie go przywłaszczyli. W ogóle jak to się stało?. Przecież byłam ostrożna. A oni nie wyglądają na szczególnie mądrych. To przez to, że jestem za miła?. To moja wina?.
- Co ja tu jeszcze robię? - mruknęłam wzdychając ciężko.
Czyżby kouen o mnie zapomniał? Może nie chce mu się mnie ratować?. To by było do niego podobne troszczy się tylko o swój interes. A przecież jesteśmy małżeństwem. Czy kiedy mówił, że mnie kocha kłamał?. Nie przecież on taki nie jest, mimo że jest zimny i władzy dla innych dla mnie jest kochający. Więc czemu nadal tu tkwię?.
Moja głowa przekręciłam się w stronę drzwi, które powoli zaczęły się otwierać a moim oczom ukazał się...
CZYTASZ
Miłosny wiersz / Kouen Ren
FanfictionMałżeństwo z przymusu. Czy da się pokochać osobę którą nigdy nie widziało się na oczy? * Wolno pisane. * Z góry przepraszam za błędy. Miłego czytania ^-^