45

446 25 0
                                    

Już wiem o co chodziło Lie, jak mówił, że nie będę spędzać tego tygodnia sama. Praktycznie nie roztaję się z BTS. Jest lepiej niż z GOT7... Z nimi nie mam już kontaktu. Po ostatnim incydencie nikt sie nie odezwał... Jest mi przykro. Polubiłam ich a oni mnie zostawili... Bez słowa pożegnania.

- Sama? Gdzie chłopaki? - zapytał Jin, który wchodził do swojego królestwa, czyli kuchni.
- Pojechali odwieść moich przyjaciół.
- A Ty?
- Nie lubię pożegnań...
- Coś dzisiaj nie jesteś taka radosna? Nie tryskasz energią. Co jest? - zapytał z troską. Nie wiem czy Jin jest typem osobnika, któremu mogę się zwierzyć. Trzymaj odległość!
- Nic czasem mam takie dni... No i no. Jestem smutna ale zaraz mi przejdzie. Pomóc ci? - zapytałam, widząc przygotowania do ugotowania obiadu dla naszej dziewiątki.
- Będzie mi miło!

Zrobiłam wszystko co kazał mój szef kuchni i nakryłam do stołu. Chłopaki już dawno powinni być.

- Halo? Jimin gdzie jesteście? Obiad już gotowy! - jakoś go miałam pierwszego na liście kontaktów.
- No my za chwilę będziemy... - powiedział zdezorientowany.
- Cichoo... Dawaj to! - ktoś wyrwał słuchawkę z jego ręki.
- Marnie. To ja J-Hope. Nie czekajcie na nas. Spotkamy się wieczorem.
- A obiad?
- Zjemy coś na mieście. - i jakgdyby nigdy nic się rozłączył.

- Słyszałeś? Nie przyjadą! - usiadłam zrezygnowana na fotelu.
- Serio? Gdzie są?
- Nie wiem
- Poczekaj...

Poszedł na górę pewnie zadzwonić do któregoś z tych debili. Trochę dziwne, że mają jakieś tajemnice a Jin o nich nic nie wie.

- Dobra. To pa

- I co? - zapytałam
- A nie nic nic... - czyli go już w tajemniczymi, no super... Dlaczego to zawsze ja nic nie wiem. Kurde... Trzeba będzie to zmienić.

Nigdy bym nie pomyślała, że będę sobie siedziała w dormie moich idoli i jak nigdy nic oglądała telewizję. Chłopak przełączył na program muzyczny. Usłyszał ich piosenkę. Uśmiechnął się pod nosem a ja wstałam i zaczełam tańczyć. Patrzył zdziwiony, nie mogąc uwierzyć... Czy to aż tak dziwne.

- Nie wiedziałem, że znasz nasze układy. Od jak dawna jesteś naszą fanką.
- Od bardzo dawna... W sumie zaczełam was słuchać zaraz oo debiucie.
- Ty nie jesteś stąd nie? Skąd znasz koreański?
- No tak jestem polką, i przez kilka ostatnich lat uczyłam się waszego języka. Po co? Aby właśnie kiedyś was spotkać i móc normalnie porozmawiać. Jak człowiek z człowiekiem a nie na jakieś migi. - on zaczął sie śmiać a ja się zastanawiam co w tym takiego śmiesznego.
- Kogo najbardziej lubisz?
- Pff... Nie powiem. - wystawiłam język jak taka słodka mała dziewczynka.
- EJ no... Odkąd cie znamy trochę namieszałaś nam w głowach i główkujemy. Jungkook nawet nie może spać.
- Dowiecie się w swoim czasie. Chociaż powinniście już to zauważyć. Nie ważne.
- Czy ty coś sugerujesz?
- Ja... Nie... - i w tym momencie zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam przestać się śmiać.
- Już już... Dosyć.
- Mów.
- Szantaż?
- Owszem.

Dzisiaj szczęście mi sprzyja, bo właśnie weszli chłopaki i uratowali mnie przed tym okrutnym szefem.

- Niespodzianka!

Złapałam się za głowę. Pulsuje... Sen. Czy to możliwe?

Dobra otrząsnełam się i oczekiwałam dalszego ciągu zdarzeń.

Podszedł do mnie V i wręczył pęk kluczy. Nie wiem od czego co. Nie wiem po co mi to.

- Mamy dla ciebie propozycje. - dajesz RM.
- Chociaż znamy cię krótko to bardzo cię polubiliśmy. A z tego co wiem to twoje kolejne marzenie... Chciałabyś z nami zamieszkać choć na te kilka dni?
- Ja... Serio? To dobry pomysł? - skierowałam te słowa do mojego menadżera.
- Ok zgodziła się. Wnosić jej rzeczy. - rozkazał Kookie. Czy ja coś takiego powiedziałam. Oni są nie możliwi. W środku ogromnie się cieszyłam, ale nie wiem czy jedna kobieta w pośród 8 mężczyzn to dobry pomysł. Wszystko się okaże...

ZRANIONA?//BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz