Rozdział 11

1.5K 138 43
                                    

Pół roku później

Właśnie otrzymałam swoje pierwsze zadanie, a mianowicie miałam sprowadzić do Tarczy żywego szefa mafii panującej od jakiegoś w Nowym Jorku i okolicach. Nic wielkiego jak na boginię, ale nie będę narzekać.

W ogóle za te sześć miesięcy wiele się podziało. Od awantury z Thorem między nami jest napięta atmoswera, przez co nadal mi nie ufa i nie porusza przy mnie tematu o ucieczce Lokiego. Na szczęście nie bywa tu często, bo szuka swojego brata. Fury w sumie też nie chce mówić mi wszystkiego i nawet zdecydował, iż nie zostanę pełnoprawną Mścicielką puki nie przypomnę sobie swojej przeszłości. Z tego powodu jestem jedynie agentką do spraw specjalnych, do których i tak posyła kogokolwiek tylko nie mnie. Męska część Avengers bardzo mnie polubiła, a najbardziej Tony, który wybaczył mi te wnoszenie pudeł już kolejnego dnia. Mimo surowego zakazu Nick'a razem trenujemy. Zaś Natasha stała się moją drugą przyjaciółką, zaraz po Alex. W ogóle Loviatar w przeciwieństwie do mnie jest już jedną z Avengers. Często robimy kobiece wypady za pieniądze Starka oczywiście. Jednym słowem prawie wszystko zaczyna się układać, tylko moja przeszłość nadal jest zagadką. Racja, mam czasami wizje, ale jest ich parę i się powtarzają, więc nie mogę na ich podstawie nic wywnioskować.

Ledwie skończyłam czytać kolejny rozdział książki i przeleciałam wzrokiem po nazwie następnego ktoś zapukał do drzwi. Niechętnie odłożyłam lekturę na stolik i ruchem ręki otworzyłam drzwi w których stał jak się okazało Tony.

- Gotowa na swoją pierwszą misję? - spytał.

- Zawsze jestem gotowa - mruknęłam nie ruszając się nawet o milimetr z łóżka.

- Więc... Ruszysz się czy mam cię zrzucić?

- Możesz spróbować, ale nie obiecuję, że ci się uda.

- No dobra, jak chcesz - powiedział i wezwał swoją zbroję, którą nakierował na mnie. Szkoda tylko, że kiedy metalowa puszka zetknęła się z moją skórą iluzja zniknęła, a Mark II wyleciał przez okno.

-Zawsze się nabiorę! Nienawidzę jak tak robisz!

- A ja to kocham.

- Gdzie jesteś?!

- Na korytarzu. No chodź!

- Idę! - powiedział lekko podirytowany.

Razem wsiedliśmy do windy. Po chwili znajdowaliśmy się w garażu Tony'ego. Nie wiele myśląc wsiadłam do mojego Camaro, które niedawno Stark sprowadził mi ze starego miejsca zamieszkania. Ten tylko podał mi kluczyki przez otwartą szybę kierowcy i życzył mi powodzenia po czym odjechałam.

Pędząc ulicami kierowałam się do siedziby Tarczy gdzie Fury miał mi dać dokumenty dotyczące całej tej sprawy. Kiedy zaparkowałam samochód i weszłam do środka. Od razu przywitał mnie srogi wyraz twarzy dyrektora tego miejsca.

- Powiedz gdzie mam jechać i daj mi te papiery, miejmy to już za sobą. - Warknęłam mając obojętny wyraz twarzy.

- Powodzenia - powiedział jedynie i podał mi to czego chciałam.

Wyszłam i wsiadłam ponownie do auta. Przejrzałam dokumenty. Nic ciekawego. Na wierzchu akt była przyklejona żółta karteczka z miejscem pobytu mojego celu. Od razu się tam udałam.

Stary hotel w sąsiednim mieście to niedaleko zważając na fakt, iż siedziba naszej tajnej organizacji znajduje się na obrzeżach miasta.

Może jakieś dziesięć minut później zaparkowałam pojazd niedaleko budynku, wysiadłam i otwarłam bagażnik. Wyjęłam sztylety, shurkieny i nóż, po czym za pomocą zaklęcia zmieniłam swój strój na ten do walki. Schowałam broń za pas i ruszyłam do celu.

Stojąc w wejściu poczułam energię innej nadprzyrodzonej postaci. Wchodząc głębiej zmysły mi się wyostrzały jeszcze bardziej i mogłam stwierdzić, że należy ona do jakiegoś boga. Zmarszczyłam brwi, ponieważ coś mi tu nie pasowało. Szefem mafii zainteresowała się Tarcza? Tajna Agencja Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych? Ona bardziej wtrąca się w sprawy nadprzyrodzone. Tesseract, bożki, bohaterowie i te sprawy. Z moimi spostrzeżeniami dotarłam na najwyższe piętro, gdzie wyczuwałam najwięcej energii. Nigdzie nikogo nie spostrzegłam, więc wyszłam jeszcze na balkon. Tutaj też nikogo nie zastałam. Podeszłam do barierki i spojrzałam w dół. Byłam dosyć wysoko.

Nagle poczułam szarpnięcie w tył i chłodny metal na szyi. Czyli jednak ktoś tu się ukrywał. Nie widziałam swojego wroga, bo trzymał mnie tyłem do siebie. Jedyne co mogłam stwierdzić to to, iż jest to mężczyzna. Miał silny chwyt.

- Tarcza cię wysłała? - syknął.

Nie czekając dłużej wykręciłam mu rękę, żeby się wywinąć i zaatakowałam. Wyciągnęłam sztylety chcąc zadać mocniejszy cios, ale przeciwnik był szybszy i również je wyciągnął. Zaczęliśmy zacięcie walczyć, tak że nawet nie zdołałam mu się porządnie przyjrzeć. Zdołałam mu zadać parę ran ciętych, tak jak on mnie. W końcu w chwili oddechu kiedy odsunęliśmy się od siebie, wyczułam że ma na sobie iluzję.

- Może byś się pokazał w prawdziwej skórze - warknęłam. Na jego twarz wpłynęło zaskoczenie.

- Więc ty też to zrób - uśmiechnął się zwycięsko, a tym razem ja stałam zaskoczona. No tak, założyłam iluzję z chwilą wejścia do budynku, ale nie sądziłam że ktoś mógłby to wyczuć. Musi to być dobry magik, iż wie że ją mam.

- Dobrze, poznajmy swoje prawdziwe oblicza - powiedziałam pewna siebie i zdjęłam iluzję, a chłopak zrobił to samo.

Ktoś podszedł do mnie i wbił w lewe ramię nóż, rana zaczęła mnie piec, bo zapewne ostrze było pokryte trucizną. Nie zdążyłam zareagować, a postać ta została odciągnięta ode mnie przez chłopaka ubranego w zielono czarną zbroję. Ledwo co spojrzałam na nich mój oprawca nie żył, a mi zakręciło się w głowie. W ułamku sekundy straciłam panowanie nad swym ciałem i zaczęłam spadać z mostu.

Scena się skończyła i przed oczami zaczęły mi migać kolejne. Na wszystkich był on. Bóg z zielonymi oczami, kruczoczarnym włosami i bladą skórą w zielonych szatach lub zbroi. Z każdą kolejną chwilą robiło mi się coraz słabiej, aż nogi się pode mną ugięły. Upadłabym, gdyby nie silne ramiona... Lokiego.

- Shar, przecież... Nie. Ty nie... żyłaś. Spadłaś z Bifrostu!

- Ty jakoś przeżyłeś... - mruknęłam, w chwili jak nad nami pojawił się helikopter Tarczy i Tony w swojej zbroi. Zaczął walczyć z nordyckim bogiem, ale on się poddał. Loki się... po prostu poddał.

W tym samym czasie dwóch agentów wzięło mnie do helikoptera, ale z chwilą gdy mnie położyli w latającej maszynie straciłam przytomność.

Jak zapowiedziałam... Niespodzianka! Zaczynamy maraton. Kolejny rozdział pojawi się za 12 godzin 😉❤ Każda jedna gwiazdka lub komentarz skraca czas czekania o 15 minut.

Stracone Wspomnienia |Loki|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz