7

45 1 0
                                    

Siedziałam w, tym parku jeszcze jakiś czas. Po chwili, gdy chciałam iść, zatrzymała mnie postać. A kto to był? Sami, możecie się domyśleć. Matteo, patrzył na mnie z chęcią mordu, ale i nie tylko. Nie rozumiem, czasami tego człowieka... Chciałam go wyminąć, lecz mi zagrodził przejście.

- Gdzie idziesz?- zapytał

- Tam, gdzie mówiła. Do Kasjana, nie będę niczyim balansem.- rzekłam

- Słuchaj. Fakt, nie cieszę się na myśl, że muszę mieszkać z tobą 6 miesięcy. A do tego 2 miesiące się tobą zajmować...- warknął

- Dlatego, idę do Kasjana. Nie będziemy, sobie wchodzić w drogę. Ja nie lubię ciebie, a ty mnie i jesteśmy kwita. Od małego tak było i niech tak zostanie.- warknęłam

Chciałam go ponownie wyminąć, lecz zatrzymał mnie ponownie. Nie chciałam tego.

- Puść mnie!- warknęłam

- Nie kłuć się, tylko chodź ze mną. No proszę. Nie chcę później problemów, z rodzicami...

- Cz..czy ty właśnie mnie poprosiłeś?- zapytałam niedowierzając

- Tak.- westchnął- Proszę cię Angel. Chce mieć, lepszy kontakt z nimi. Chyba wiesz, o co mi chodzi.- dodał

Nie wiem, co zrobić. Po raz pierwszy, Matte mnie o co kol wiek prosi. Widzę po nim, jak bardzo mu zależy na kontakcie z rodzicami. Szkoda, że ja tak nie mam... Westchnęłam i spojrzałam na chłopaka.

- No, dobra.- rzekłam

- Serio?-zapytał kiwnęłam głową- Jezu, dziękuje!- dodał i mnie przytulił

Stałam w szoku. Nie oddałam, uścisku. Chłopak po chwili, ogarnął co robi. Oderwał się ode mnie.

- Wybacz.- mruknął

-Spoczko.- rzuciłam

Chwyciłam, z a rzeczy i udaliśmy się w stronę jego domu. Mam nadzieję, że dobrze zrobiłam. Po 30 minutach, byliśmy na miejscu. Matteo, przepuścił mnie w drzwiach. Na korytarzu stali jego rodzice, gotowi do swojego wjazdu. Gdy nas zobaczyli, patrzyli na nas jak na idiotów.

- Yyy. Przekonałem ją.- rzekł zmieszany chłopak

- To, świetnie. Cieszymy się- rzekła pani Karen

- Dobra, dzieciaki. My uciekamy, widzimy się za 2 miesiące.- powiedział pan Adam

Rodzice, podeszli do Matteo i go przytulili. Oczywiście pan jak i pani szepnęli coś mu na ucho, że się zaśmiał. Nie wiedziałam,o co chodzi. Stałam i patrzyłam się. Łzy, zaczęły cisnąć mi się do oczu. Moi rodzice nigdy tak nie robili. Ocknęłam się, gdy poczułam uścisk pani Karen, oddałam go.

- Proszę, zaopiekuj się nim.- powiedziała mi cichutko na ucho

Kiwnęłam lekko głową, żeby tyko ona to zauważyła. Mieli już wychodzić, gdy pan Adam się odwrócił.

- Tylko, proszę. Nie roznieście mi domu.- rzekł żartobliwie

Zaśmieliśmy się. Rodzice chłopaka, są bardzo fajni. Szkoda, że moi tacy nie są. Zrobiło mi się, trochę przykro. Ogarnęłam się i spojrzałam na Matteo.

- Mmm. To, ja idę się rozpakować.- rzekłam

Chciałam, chwycić walizki, lecz chłopak mnie uprzedził. Spojrzałam niezrozumiale, na niego.

- Pomogę ci.- rzucił i pokierował się w stronę schodów

Chwilę później byliśmy, już na miejscu. Postawił, rzeczy w garderobie. Miał już wychodzić.

- Dzięki.- powiedziałam

Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Wyszedł, a ja usiadłam na łóżku. Wyjęłam telefon i weszłam na Tumblera. Dostałam wiadomość od nieznajomego...

@MatteoLove 

Długo nie odpowiadałaś. Więc, pomyślałem, że napisze. Nie wiem, czemu lecz chciałbym cię poznać. Liczę na to samo, z twej strony. Czekam i pozdrawiam...

Uśmiechnęłam się na tą wiadomość. Nic, mi nie szkodzi poznać się z nim. Więc, wzięłam się za odpisywanie.

@HeateLive26

Przepraszam, lecz nie miałam czasu. Z miłą chęcią, poznam Cię bliżej. Miło mi się, z tobą pisze. Nie naciskasz, ni nic. Ale teraz obecnie nie mam czasu. Odezwę się, jak najszybciej. Do usłyszenia.

Wysłałam i wyszłam z aplikacji. Chwilę później, mogłam usłyszeć darcie mordy Matteo.  Zeszłam szybko, na dół i widziałam jak się szczerzy. Jak mysz do sera.

- Co drzesz japę?- warczę

- Nie, twój interes.- warkną- A tak po za tym. Emil robi imprezkę idziesz?- zapytał

-Czemu, nie. Muszę, się odstresować.- rzekłam

- Dobra. Masz 2 godziny i jedziemy.- powiedział

- Że ty i ja??- zapytałam

- Tak, ale nie wyobrażaj sobie za dużo...- warknął

- Okey?- bardziej zapytałam niż stwierdziłam

Odeszłam od niego i poszłam do pokoju. Chwyciłam walizki i je otworzyłam. Stanęłam jak wryta. Nie było, tam nic a nic, w czym mogłabym iść. Zaczęłam się zastanawiać, co tu zrobić. Nagle, mi się coś przypomniało... 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

649 słów. Miłego czytania.

Nie boję się...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz