Ciemność.
Panowała wszędzie wokół. Nie widział, dokąd biegnie. Jego płuca paliły z niewystarczającej ilości tlenu, gardło domagało się wody, a serce waliło mu chyba milion razy na sekundę.
Przed czym tak rozpaczliwie uciekał?
Nie wiedział. Musiał biec.
Potknięcie.
Poczuł jak leci w dół, jednak nie spotkał się z twardą powierzchnią, na co był przygotowany. Zamiast tego jego ręce, a potem całe ciało zanurzyły się z impetem w wodzie, zalewając go po czubek głowy.
Panika.
Zaczął szamotać się na boki; rozpaczliwie machał rękami, chcąc wydostać się na powierzchnię i zaczerpnąć powietrza.
,,Chciałem tylko odzyskać moje dzieci."
Oddech ulotnił się wraz z ostatnim szarpnięciem, które pozbawiły go siły.
I wszystko wokół znów utonęło w ciemności.
— Nico!
Otworzył gwałtownie oczy i spojrzał przerażonym wzrokiem na postać przed nim. Dopiero po chwili jego wzrok nabrał ostrości, a on rozpoznał nachylającego się nad nim chłopaka.
— Ben.
Zielonooki odetchnął z ulgą i opadł na poduszki.
— Znów krzyczałeś przez sen — mruknął. — Jeszcze się nie przyzwyczaiłem. I na dodatek znów spadłem z kanapy. Jak tak dalej pójdzie, narobię sobie siniaków i będę musiał tłumaczyć w budzie że nikt mnie nie bije.
Mimo że dalej się trząsł, Nico parsknął śmiechem na słowa przyjaciela.
— Ben, ty się bijesz średnio co dwa dni. Zawsze chodzisz poobijany i nie było dnia, żebyś nie miał jakiegoś siniaka...
McRoy usiadł po turecku i wlepił w Nico rozbawione spojrzenie.
— Hola! — zaczął z udawanym oburzeniem. — Po pierwsze, biję się tylko raz za trzy dni.
— A gnębienie pierwszoklasistów?
— Ja ich tylko przygotowuję na najgorsze! — zaoponował szatyn. — La Rue ponoć nie zda. Za rok, tegoroczni pierwszoklasiści będą mieli przesrane. I możliwe, że ty też, jeśli wrócisz do szkoły.
— Czyli co? Mnie też będziesz gnębił?
— A chciałbyś? — Ben uśmiechnął się szelmowsko i zmniejszył dystans pomiędzy nimi do minimum. Teraz prawie stykali się nosami i Nico nie miał pojęcia jak zareagować. — Co, Neeks?
Brunet odsunął się nieznacznie i pokręcił głową, a wtedy Ben chwycił go za podbródek i złączył ich usta z leniwym, słodkim pocałunku.
McRoy często go całował. Zazwyczaj w mieszkaniu, kiedy byli sami. A Nico nie oponował, mimo że nie rozumiał ich relacji. Coś czuł do Bena, to było pewne – nie był jednak przekonany czy to miłość. Ale może to kwestia zaniku pamięci? Może gdy sobie przypomni ostatnie kilka lat, będzie znów go kochał? McRoy twierdził, że Nico go kochał.
To samo twierdził Percy.
A Will milczał w tym temacie, rzucając zaleceniami dotyczącymi jego zdrowia jak z karabinu maszynowego.
Nico nic nie rozumiał, dlatego udawał. Udawał, że Bianca nigdy nie umarła. Udawał, że sytuacja w której się znalazł, wcale go nie przeraża. Udawał, że sobie radzi.
CZYTASZ
✓ Love Me || Percico
ФанфикDRUGA CZĘŚĆ SAVE ME Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, a problemy zamiast znikać, tylko się nawarstwiają. Zdezorientowany Nico próbuje na nowo odbudować sobie życie, za fundament obierając jedyny znany mu wcześniej element własnej przeszłości...