14.

0 0 0
                                    

Trzeci grudnia i trzecia czekoladka!

Po zjedzeniu śnidania z macochą i ojcem ruszyłam do szkoły.
Molly tym razem nie spotkałam, ale też nie zależało mi na rozmowie z nią.
Tylko raz mignęła mi gdzieś sylwetka Alex, ale nie zamierzałam jej śledzić.
Wyjęłam z kieszeni telefon i słuchawki.Znalazłam na YouTube piosenkę ,,Last Christmas'' i ją puściłam (piosenka w mediach).
Kiedy doszłam do szkoły- muzyka się zakończyła.
Poszłm do klasy naszej wychowawczyni, bo pierwszą lekcją była godzina wychowawcza.
Usiadłam pod ścianą i wpatrywałam się w ekran telefonu.Przeglądałam powiadomienia.
Elle dodała mnie na Instagramie, jakiś nieznany numer do mnie dzwonił...
Pod klasą powoli przybywało uczniów.
Nagle zadzwonił dzwonek, a nasza wychowawczyni podbiegła zdyszana do drzwi dysząc:
-Korki...huh, straszne korki...- otworzyła nam drzwi, a klasa wpadła do środka zajmując swoje miejsca.
Na szczęście na tej lekcji siedziałam sama, więc Alex nie mogła zabijać mnie swoim przeszywającym spojrzeniem.
Nauczycielka wypakowała na swoje biurko pełno teczek i papierów, a my wyciągnęłliśmy swoje notesy do ważnych informacji i piórniki.
-Dobrze, dzieci...-zaczęła, ale nie dane było jej skończyć, bo ktoś zapukał.
Zanim kobieta zdążyła zawołać ,,proszę'' do klasy wszedł wysoki blondyn.
Od razu się przeraziłm, bo był to chłopak na którego wpadłam wczoraj.
-Jezu...- szepnęłm sama do siebie zapadając się w krzesło.
-Tak, tak... To jest wasz nowy kolega, Billy Watson.Będzie chodził z wami do klasy...- zaczęła, a ja zrobiłam się czerwona, a ręce zaczęły mi się pocić.
-Proszę, Billy, usiądź sobie koło Lisy, o tam.Jest akurat miejsce puste- powiedziała, a ja jeszcze bardziej się zarumieniłam, bo chłopak spojrzał się na mnie i mnie rozpoznał...
Podszedł do mojej ławki i usiadł.
-Dzisiaj nie mam żadnych informacji dla was, dlatego możecie porozmawiać, ale nie wyciągajcie telefonów- powiedziała nauczycielka i podeszła do mnie.
-Oprowadź Billa po szkole, proszę- poprosiła, a ja wstałam i nie czekając na niego- wyszłam z klasy.
Kiedy wyszedł i zamknął drzwi popchnęłam go na ścianę.
-Nie wiem po co wprowadziłeś się do tego miasta, ani po co chodzisz do tej szkoły, ale wiedz, że mi nie popsujesz życia-warknęłm i puściłam go.
-Ho ho, widzę, że od razu przechodzisz do rzeczy- powiedział i poprawił sobie koszulę, którą mu przed chwilą pogniotłam.
-Tak- odparłam buntowniczo i dodałam:
- Nie zamierzam oprowadzać cię po szkole, nie licz na nic- powiedziałam i ruszyłam w głąb szkoły.Musiałam szybko go zgubić.
                     ***
-Gdzie ty byłaś? Nie było cię nawet pod koniec lekcji by wziąć plecak!- zdenerwowana Elle dała mi do ręki moją torbę.
-Dzięki- powiedziałam cicho.
-No, ale mi odpowiedz!- powiedziała władczo dziewczyna.
-No... zatrzasnęłam się w toalecie...- szybko skłamałam.
-No ok...Wiesz, że jutro jest impreza u Molly?- zmieniła temat.
-No wiem.A ty idziesz?- spytałam.
-Jasne.Może uda mi się zapoznać z tym nowym chłopakiem...- poruszyła gwałtownie brwiami, a ja się zaśmiałam.
-Poderwij kogoś innego.On jest...- zamyśliłam się próbując odnaleźć pasujący przymiotnik.
-Dobra, ale daj mi przynajmniej z nim porozmawiać, co?-spytała zdenerwowana.
-Co ty taka nerwowa? Ja robię ci przysługę mówiąc ci o nim całą prawdę!- prawie warknęłam.
-Tsa, przysługa! Wiesz co po prostu mnie zostaw...- jej głos się nagle załamał i pobiegła w jakąś nkeznaną mi stronę.
-Widzę, że nie tylko mnie lubisz wkurzać- nagle koło mnie pojawił się Billy.
Przestraszona podskoczyłam, ale zaraz odetchnęłam.
-Mówiłam ci już, że nie bardzo tęsknię za twoim towarzystwem- wysyczałam.
-Bardzo tęsknisz...Tylko wstydzisz się powiedzieć...- uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby.
-O tutaj to przesadziłeś! Ja przed tobą nie ukrywam co o tobie myślę i...i ty chyba też- przez chwilę się zagapiłam, bo Alex wpatrywała się we mnie złowieszczo.
-Co ty tak cały czas uciekasz ode mnie wzokiem?...- spytał bardziej do siebie chłopak i przekręcił moją głową tak, że była na przeciwko jego gęby.
-Fuj! Będę musiała się odkazić od tych twoich ohydnych łap- zerwałam jego ręce z moich policzków i udałam odruch wymiotny.
-Oj, coś ci się pomyliło.Mówi się ,,teraz nie umyję tej ręki do końca życia, bo dotknąłeś jej''- poprawił mnie, a ja parsknęłam.
-Żartujesz sobie? W jakim tandetnym romansidle to usłyszałeś?- nie umiałam się powstrzymać.
-To z mojego życia.Wiele kobiet mnie szanowało...- jakby od niechcenia sprawdził czy jego paznokcie są dobrze przypiłowane.
-Oj nie żartuj! Ktoś się w tobie zadużył?!- dusiłam się ze śmiechu.
Kiedy Billy otwierał już buzię, by powiedzieć coś na odczepkę- zadzwonił dzwonek.
Miałam czas się zmyć i od razu spotkać pod klasą do matmy ( o, nieee) Elle.

PRZESZKODAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz