Rozdział 12

740 39 4
                                    

Usłyszałam kogoś głos, tak intensywnie głośno, że otworzyłam oczy. Wszystko mi się rozmazywało. Poczułam jak mój brzuch ma mocne skurcze boleści. Co się dzieje?

- Anastazja, słyszysz mnie? -  ktoś do mnie przemawiał, a ja najzwyczajniej zamknęłam oczy i miałam go gdzies.

- Ana, nie zamykaj oczu.

Oczy nadal postanowiłam mieć zamknięte, przewróciłam się na prawy bok ramienia. Trochę twardo i nie wygodnie, ale Morfeusz mnie wezwał i udałam się w jego ramiona.

*Rano*
Obudziłam się z powodu bolącej głowy. Usiadłam na łóżku i sprawdziłam która godzona. Telefon wskazywał, że jest po dwunastej. No to sobie pospałam. Ale czemu tak długo?
Czemu ja nic nie pamiętam?
Dobra Ana, przypomnij ostatnie wydarzenia.
Przyjechał Adam z moim bratem, który poszedł natychmiast spać. Później z chłopakami jadłam tort i piliśmy coś. Ale co dokładnie?

- Może wódkę? - podsunęła mi świadomość.

Wypiłam pewnie jej dość dużo, że teraz jest mi sucho w gardrze i głowa mnie boli.
Wstałam z łóżka, ubrałam kapcie. Podreptałam wolnym krokiem do sypialni Blowa, spytać się co wczoraj robiłam.
Zapukałam nie pewnie do białych drzwi i bez namysłu weszlam. Spojrzałam po całym pokoju, nie zobaczyłam ani jednej żywej duszy w pomieszczeniu. Zamknęłam pośpiesznie drzwi i moim kolejnym Celem była kuchnia. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i znowu nikogo nie znalazłam, nawet mojego brata. Gdzie oni wszyscy są?
Może uznali mnie za wariatkę?
Albo, że coś zrobiłam po pijanemu?
Kur*a, gdzie mi ich wcieło?
Boję się, nie powiem.

- Kurde, Ana, od czego masz telefon?

Pobiegłam szybko do pokoju i wzięłam telefon w ręce. Nacisnęłam ikonę kontakty i szukałam numeru telefonu któregoś z ich. Poszukiwania okazały się na marne, wkurzona rzuciłam telefonem o ścianę. Bez przejęcia, że telefon mógł się zepsuć, poszłam do salonu, włączyłam jakiś byle jaki seria i zaczęłam oglądam. 

- Gdzie oni są?!- krzyknęłam na całe mieszkanie po trzech godzinach.

Wstałam z kanapy, wyłączając plazmę Karola. Ubrałam kurtkę, wzięłam zapasowe klucze do mieszkania youtobera. Wyszłam z domu, nie znając miasta, ani gdzie mogę się udać. Szłam przed siebie nie zważając, gdzie jestem, ani która jest godzina. 

Doszłam do budynku kultury i nauki. Może czas, aby się zawrócić?

Obróciłam się na pięcie, zaczęłam iść powolnym krokiem w stronę mieszkania Blowa. Tylko gdzie on jest? 

- Dam radę - pomagałam sobie na duchu. 

Zamknęłam oczy i przypominałam sobie jakimi uliczkami szłam. Nagle poczułam jak upadam i ból nogi. 

Otworzyłam oczy i ujrzałam chłopaka dość podobnym wieku do mnie. Był ubrany dość modnie, miał brązowe włosy i szare oczy. 

- Przepraszam - powiedział i wyciągnął do mnie dłoń, aby pomóc mi wstać. 

Przestraszona wstałam bez jego pomocy. 

- Nic ci nie jest? - zapytał z troską, zaskoczoną miną, że nie przyjęłam jego pomocy. 

- Jest spoko - odeszłam od chłopaka. 

Nadal się boje mieć z kimś za bliski kontakt. Boje się, że będzie tak jak wcześniej. Ten strach,chyba, nigdy nie odejdzie. 

Wróciłam ledwo do domu Karola, a jednak mam dobrą pamięć. Otworzyłam drzwi. W przedpokoju stały buty chłopaków. Szybko zdjęłam moje buty i pobiegłam do pokoju Blowa, gdzie nagrywa filmy.  

Moje oczy ujrzały plecy Gązawy, Dubiela oraz Naruciaka. Podbiegłam i przytuliłam się do pleców Karola. Ten odwrócił się, a po nich chłopacy. 

- Gdzie tyś była? - zapytał Adam. 

- A wy gdzie? - zapytałam przez łzy. 

- Byliśmy z młodym zwiedzić miasto - odparł Dubiel - nie chcieliśmy cie budzić. 

- Byłam sobie pochodzić po mieście, nie zostawiajcie mnie więcej. Bałam się, że zostawiliście mnie samą. Pomyślałam tak, bo nic z wczoraj nie pamiętam. 

Karol przytulił mnie mocniej, gładził ręką po moich plecach. 

Usiadłam na kanapie, na której spałam. 

- Wczoraj nic takiego nie zrobiłaś - zaczął Dubiel - jedynie zwymiotowałaś na ulubioną koszulkę Adama. Później zasnęłaś na podłodze. My zanieśliśmy cie do  łóżka. Adam postanowił położyć się z tobą, bo nie chciał spać na podłodze. 

- Dokładnie - przyznał Naruciak.

Zrobiłam nie smaczną minę z obawą, że pomiędzy nim, a mną. 

- Nic po między nami nie doszło - odezwał się, widząc moją minę. 

Przytuliłam się do niego. Chłopak przytulił mnie mocniej. Słyszę jego bicie serca. Boże, ile ten chłopak dla mnie zrobił. Będę wielbić go do końca życia. 

- Impossible - szepnęłam.

________________________________________________________________________________

Wesołych świąt kochanie. 

Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale uczyłam się i nie miałam internetu.

Następny rozdział jutro. 

Przepraszam za błędy, ale piszę z hybrydami i jest trochę nie wygodnie. 

Pozdrawiam. 

,,Niezdecydowana"//NaruciakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz