Rozdział 10

372 21 10
                                    

Budzę się z bólem głowy, wstaję i widzę, że nie jestem w swoim pokoju. Próbuje sobie przypomnieć co mi się stało. Pamięć wraca, a ja uświadamiam sobie, że mnie tutaj uwięziono. Drzwi są zamknięte, okien nie da się otworzyć. Siedzę tutaj uwięziona z faktem, że jestem głupią idotką, która wsiadła do tego samochodu. Ja tylko przecież chciałam pomóc Olivierowi, a zawsze kończę najgorzej. Słyszę kogoś kroki.

- Pomocy! - krzyczę. Ktoś zatrzymuję się przy drzwiach. Przekręca kluczyk i widzę w drzwiach osobę o zielonych oczach.

- Dlaczego tutaj jestem? - pytam.

- Nie zadawaj głupich pytań - śmieje się.

Są tylko głupie odpowiedzi jakbyś nie wiedział. Jestem uwięziona i nawet nie wiem dlaczego.

- Jak się stąd wydostanę pójdę prosto na komisariat. Dostaniecie dobrych kilka lat - uśmiecham się, a on zaczyna się śmiać.

- To takie śmieszne, że nic o Olivierze nie wiesz. On tak jak i my należy do społeczności, która zajmuję się nielegalnymi wyścigami, handluje prochami. Taki jest twój Olvier - uśmiech nie schodzi mu z ust.

- Olvier nie należy do żadnego gangu! - unoszę głos.

Nie mógłby, nie wybaczyłbym mu tego.

- Złotko my nie jesteśmy gangiem. Tylko firmą, która robi nielegalnie rzeczy z użyciem broni. To bardzo podobne firmy, ale jednak inne - uśmiecha się głupio.

- Nienawidzę was - zaczynam uderzać go w tors.

- Przestań - łapie mnie za nadgarstki. - Taki jest właśnie świat Oliviera. Jeszcze się nie zdziwię jak po ciebie nie przyjdzie. Bo póki co to nikt do ciebie nie dzwonił oprócz Rach i Rose i twojego braciszka.  Zostawia mi talerz z tostami i wychodzi. Zamyka drzwi, a ja siadam na łóżku i płaczę.

Płaczę, bo nikt nie wie gdzie jestem.

Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego chce, żebym go poznała? Dlaczego pokazuje mi jakąś cząsteczkę siebie? Dlaczego nocował u mnie kiedy się bałam? Przyznam mu, że jest dobrym aktorem. Niestety człowiek nienawidzi kogoś na kim mu w jakimś stopniu zależało. Olivierze zależało mi na tobie. Teraz wiem, że jesteś dupkiem.

Wycieram łzy i zależy mi tylko na jednym. Chcę cofnąć czas, ale wiem że czasu nie cofnę. Kładę się i rozmyślam znowu jaką idiotką jestem. Po chwili zasypiam.

                                                                                    ***

Słyszę jak ktoś otwiera drzwi do pokoju. W pokoju panuje ciemność. Mężczyzna pali światło, a ja widzę teraz kto wszedł.

- Zoey może pójdziesz się przemyć? Jeśli będziesz grzeczna to Nate cię odwiezie - mówi ojciec największego dupka na świecie.

- Okej - kiwam głową.

Mężczyzna prowadzi mnie do łazienki.

- Będę czekał przed. W środku masz ciuchy na przebranie - oznajmia.

Wchodzę do bogato urządzonej łazienki, zresztą jak wszystko tu. Nalewam sobie do dużej wanny wody. Do tego jakiejś soli i płynu pieniącego. Rozbieram się i wchodzę do wody,po chwili moje ciało odpręża się. Kiedy woda zaczyna być letnia wychodzę z wanny. Wycieram swoje ciało i zakładam czarne getry oraz czarną bluzę z gapa. Wychodzę z łazienki i widzę ojca Oliviera.

- To ubrania mojej córki - tłumaczy.

- Olivier ma rodzeństwo? - pytam zdziwiona.

- Przyrodnie, Lena jest o dwa lata od was młodsza, a Nate jest w waszym wieku - odpowiada. Schodzimy do jadalni i widzę blondynkę oraz ciemnowłosego chłopaka.

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz