W ciemności widzę ciało chłopaka.
- Jestem - mówię cicho.
- Myślałem, że nie przyjdziesz - odwraca się do mnie.
Widzę jego szare oczy, które są zmęczone. Jakby były zmęczone od płaczu.
- Wolałabym teraz spać niż chodzić po północy na jakiś plac - prycham.
- Zoey - zaczyna.
- Mam dla ciebie naszyjnik, nie chcę go - wyjmuję pudełko i wkładam mu do bluzy.
- Ale to dla ciebie - odpowiada smutnym głosem.
Czuję jakbym miała się rozpłakać. Czuję się zraniona.
- Olivier, ja nie chcę już ciebie znać, proszę zostaw mnie w spkoju, odejdź - odpycham go.
Chłopak zatrzymuję moją rękę na torsie. Przybliża mnie do siebie, a ja zderzam się z jego torsem. Jego usta całują moje.
- Spójrz mi w oczy zanim uznasz, że ten pocałunek będzie ostatnim - mówi.
Chcę, żeby zakochał się we mnie tak mocno i beznadziejnie jak ja to zrobiłam.
Chcę, żeby poczuł to co ja.
Ale nie mogę.
Nie można kochać mocno.
Bo może przyjść nienawiść.
Nie można nienawidzić mocno.
Bo może przyjść miłość.
Ja tak zrobiłam.
I przegrałam.
Teraz oboje ranimy siebie nawzajem.
Tak, to cholernie głupie.
Że mam ochotę się rozpłakać.Unoszę głowę i patrzę w jego oczy.
- Oszukałeś mnie - mówię i kieruję się do wyjścia.
- Tak jestem potworem, ale każdy potwór może się zmienić - słyszę i się odwracam.
- Potwora nie da się zmienić - szepczę tak, żeby mnie usłyszał i znikam.
Siadam na pobliskim przystanku i po prostu płaczę.
Skulam nogi i zamykam się w sobie. Na chwilę przestaję płakać.
Czy on powiedział, że coś do mnie czuje?
A co jeśli on mnie znowu chce oszukać?
Po co on mi to powiedział? Czy ten dupek zawsze musi mnie już ranić?Przez moją głowę przechodzi jeszcze tysiąc innych pytań. Czuję się na siebie zła, że przyszłam. Wyjmuję i patrzę na godzinę, po pierwszej w nocy. Wstaję i rozglądam się po ulicy, totalne pustki. Idę przed siebie i dochodzę do restauracji, to tutaj pierwszy raz mnie zabrał Olivier. Na samą myśl o tym się uśmiecham. Pamiętam każdy szczegół z nim związany. Ta noc, w której pierwszy raz chciałam mu pomóc, pierwszy raz wtedy dałam mu szansę, a teraz cierpię. Idę kolejnymi uliczkami i tak dochodzę do domu Rach, widzę zapalone światło w pokoju blondynki. Siadam na schodach i rozmyślam dalej.
- Zoey to ty? - moje ciało obejmuje Dave.
- Tak to ja - unoszę głowę do góry.
- O matulu, jak ty strasznie wyglądasz - komentuje.
- Dzięki Dave - lekko się uśmiecham.
- Chodź, pójdziemy do Rach - łapie mnie za rękę i wchodzimy do przytulnego domu, od razu czuję przyjemne ciepło.
- Rachael! - krzyczy chłopak, a ja się wzdrygam.
- Co chcesz?! - dziewczyna zbiega ze schodów i widzi mnie.
- Zoey do Ciebie przyszła - mówi i idzie do kuchni.
- Kochana, co się stało? - blondynka biegnie do mnie i mnie mocno ściska.
CZYTASZ
Nienawiść nie zna granic
Teen FictionŻycie potrafi być przewrotne wie o tym doskonale Zoey Evans. Kiedy na jej drodze pojawia się Olivier Owen pojawiają się również kłopoty. Pomimo pałającej nienawiści do siebie los z nieznanych przyczyn postanawia ich drogi skrzyżować ze sobą. Ona jes...