** Rozdział 18 **

4.9K 343 23
                                    

- Ja zaraz oszaleję! - uniosłam się tracąc panowanie nad sobą. Zamknęłam oczy czując jak dreszcze przepływały przez moje ciało, a głowa zaczęła pulsować nieprzyjemnym bólem. Byłam świadoma tego, że moc ponownie pragnęła wydostać się na zewnątrz i wcale mi to nie przeszkadzało w tamtej chwili.

Nie mogłam pogodzić się z zaistniałą sytuacją, ale w głębi czułam, że drzemiąca we mnie moc, była we mnie już od dawna i stanowiła część mojej duszy, która kształtowała mnie przez całe życie, bym stała się kimś, kto zostawi po sobie ślad w historii. Nie potrafiłam jej się wyrzec. Od dziecka wiedziałam, że zostałam stworzona do wielkich czynów, jednak nigdy bym nie przypuszczała, że istnieje inny świat, niż ten, w którym żyłam do tej pory. Posiadałam zupełnie inne plany na przyszłość, jak chociażby zostanie aktorką, bądź naukowcem.

Miałam cichą nadzieję, że ktoś z moich bliskich wyskoczy zaraz zza rogu i oświadczy mi, że to wszystko było jednym wielkim żartem. Niestety. Nie doczekałam się.

Prawda była dla mnie jak wiadro zimnej wody wylane mi na głowę, a świadomość, iż nie będę mogła wrócić do domu, coraz bardziej mnie dobijała. Gdybym mogła chociaż pożegnać się z rodzicami, rodzeństwem i przyjaciółmi. Zostawić jedną, głupią wiadomość, żeby się nie martwili i wszystko ze mną w porządku.

Byłam zła i zawiedziona. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, a już tym bardziej, co oni ze mną zrobią. Nie chciałam jednak poddać się bez walki. Spojrzałam wyzywająco na siedzącego naprzeciwko mnie mężczyznę i naparłam rękoma na blat biurka, lekko się nad nim nachylając.

- Oddawaj naszyjnik! Wracam do domu - rozkazałam tłumiąc w głowie głosy, które napływały do mnie w zawrotnym tępie. Wiedziałam, że bariera pękła, gdy tylko między moimi palcami przebieły iskry, a ciało napięło się, jakby w obronie przed potencjalnym zagrożeniem.

Sebastian przez chwilę siedział w ciszy, jakby analizując mój stan. Przez chwilę poczułam strach, który nie był moją reakcją, lecz jego i to, dało mi poczucie siły i niezrozumiałej satysfakcji. Wyprostował się na fotelu spoglądając mi w oczy.

- Przykro mi, ale nie mogę się na to zgodzić - odparł bez żadnych emocji. Zastanawiałam się, czy tylko tak umiejętnie tuszował swój strach, czy rzeczywiście się mnie nie bał.

- Kim ty jesteś, żeby zabraniać mi powrotu do domu?! Nie możesz mnie tu trzymać wbrew mojej woli! - wyprowadzona z równowagi pozwoliłam, by moje ciało zapłonęło. Naiwnie myślałam, że to choć trochę go przestraszy, ale się przeliczyłam. Siedział nadal w tej samej pozycji, nic sobie nie robiąc z mojego stanu.

- Owszem, mogę i jeśli będzie to konieczne, zatrzymam cię tu siłą - odpowiedział spokojnie. Niestety ja w tamtej chwili byłam na tyle zdesperowana i wyprowadzona z równowagi, że nie wiedząc co robię, posłałam w jego stronę stado płomieni, które po chwili ogarnęło całe pomieszczenie.

Siwowłosy ku mojemu niezadowoleniu uchronił się przed nimi stawiając coś na wzór bariery ochronnej, która osłoniła go przed ogniem. Jakby w transie uniosłam swoje dłonie, na których już tańczyły ciemne znaki i zacisnęłam mocno pięści. Bariera została zniszczona.

Rozluźniłam dłonie czując jak moje płomienie ogarniają ciało mężczyzny. Usatysfakcjonowana spojrzałam na jego spokojną twarz, czekając, aż ugnie się pod moim wpływem. Potrafiłam wyczuć każdy jego nerw, czułam z jaką szybkością płynie jego krew, z jaką siłą bije jego serce. I wtedy usłyszałam głos. Głos tak cichy, a zarazem tak głośny, że przez chwilę nie byłam świadoma, czy aby przypadkiem go sobie nie uroiłam - Gabrielo, nie ulegaj swoim emocjom. Zastanów się, czy na prawdę chcesz pozbawić życia niewinne stworzenie? - powiedział. Dotarło do mnie wtedy, co miałam zamiar zrobić i nagle ogarnął mnie wstyd i strach. Nie chciałam pozbawić go życia, tylko nastraszyć, by oddał naszyjnik. Uświadomiłam sobie, że nie myślałam racjonalnie, a coś mną kierowało.

Ognistoskrzydła. Przebudzenie MocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz