Na początku, zamieńmy się w dzieci. Wróćmy do czasów, gdy nie było problemów - albo raczej, do czasów, kiedy nie zauważaliśmy problemów.
- Mamo! Daleko jeszcze? - zapytał chłopiec.
- Nie, słońce, jeszcze chwila - odpowiedziała mu kobieta.
Miała tak miły głos. Uśmiechnęła się do syna i zaczęła spokojną rozmowę:
- Za niedługo rozpoczniemy nowe życie. Nowy dom, przyjaciele. Zdaje sobie sprawę, że rozwód mój i taty może być dla Ciebie trudny, ale...
- Ale skończ - przerwał jej nowy partner.
Collins niezadowolony zachowaniem ojczyma wyjrzał przez okno i obserwował poruszające się drzewa. Był dzieckiem ciekawym świata i mimo tego, że miał osiem lat wiedział już bardzo dużo. Rozumiał dlaczego jego rodzice się rozwiedli, ale był ciekawy jak wytłumaczy mu to jego matka. Zamknął oczy, ale przedtem poprosił swoją mamę o obudzenie go, gdy będą już na miejscu.
Po pół godziny Beth, jego matka, obudziła go tak jak prosił:
- Skarbie, otwieramy oczka, jesteśmy już na miejscu. - powiedziała.
Podekscytowany chłopiec wyskoczył z samochodu i zaciągnął się świeżym powietrzem nowego miejsca. Odwrócił się z uśmiechem i spojrzał jak jego rodzice wyciągają walizki i pudła z auta.
- Pomogę wam! - krzyknął i podbiegł do nich.
- Nie trzeba skarbie, razem z Danielem sobie poradzimy. Prawda złotko? - zapytała męża.
- Tak, tak - odpowiedział - Za chwilę powinna przyjechać ekipa, która dowiezie resztę naszych rzeczy.
- Dobrze. Collins idź pozwiedzaj dom, kluczyki są w mojej torebce.
Chłopczyk zabrał swoje najpotrzebniejsze rzeczy oraz klucz i wszedł do średniego domu. Miał wszystko czego potrzebował, kuchnia, łazienka, własny pokój. W starym domu brakowało mu tego ze względu na alkoholizm ojca. W końcu jego małe stópki stanęły w nowej sypialni. Z piskiem rzucił się na łóżko, które posiadało jedynie materac. Pierwszy raz od dawna był szczęśliwy.
Tydzień później.
Dobre chwile są ulotne jak ptak. Nie zdążymy się nimi nacieszyć, a już ich nie ma.
Dokładnie tydzień później matka Collins'a zginęła. Trudno powiedzieć jak, jego ojczym mówi, że miała wypadek. Dlaczego jednak nie było o tym głośno? Nie mieszkali w wielkim mieście, raczej w takim, w którym wieści szybko się rozchodzą. Chłopak nie rozumiał co się dzieje, cała sytuacja wpłynęła na jego psychikę. Mimo młodego wieku nie potrafił cieszyć się tak jak kiedyś z tych najmniejszych rzeczy. Musiał dorosnąć z dnia na dzień. Nikt nie zastąpi nam matek, których już i tak sami często nie szanujemy.
Tej nocy Collins nie mógł zasnąć. Brak mamy odczuł jak nigdy. Łzy lały się strumieniami po jego bladych policzkach. Wziął swoją poduszkę i zapukał do pokoju ojczyma. Nie uzyskał odpowiedzi, mimo to wszedł do środka. Daniel nie spał, leżał wpatrzony w sufit.
- Tato, mogę dzisiaj spać z Tobą? - zapytał Collins.
- Pewnie - odpowiedział.
Lekko zdziwiony wszedł na łóżko ojczyma i próbował zasnąć. Nagle poczuł jak ciężka ręka ląduje na jego kroczu. Nie było to przyjemne. W tym wieku raczej mało kto uważa dotyk w miejscach intymnych za przyjemny.
- Tato, co robisz? - zapytał skołowany.
- Nic, Collins, idź spać - powiedział.
Mimo to, jego ręka nie zmieniła położenia. Zaczął nią ruszać w górę, a następnie w dół. Nie zdając sobie sprawy jakie w przyszłości mogą być tego konsekwencje.
- Przestań! - Collins krzyknął zdecydowanie.
Nie wniosło to nic. Zaczął się z nim szarpać. Chciał tylko spać przy kimś kto by go obronił, a nie molestował. Poczuł mocny uścisk na nadgarstkach i widział ten przerażający wzrok wpatrzony w niego.
- Twojej matki już nie. A twój tatuś ma również swoje potrzeby! - wykrzyczał mu w twarz - A teraz bądź spokojny i daj mi dokończyć.
Tej nocy nie sposób było Collins'owi zapomnieć. Ręce ojczyma wędrowały po całym jego ciele. Z dnia na dzień było gorzej. Sam musiał go dotykać, robić rzeczy, których dorosły by nie chciał. Collins zapomniał całkiem czym jest szczęście. Dowiedział się jednak sporo. Dotyk parzy, sprawia ból. Słowa o podtekście seksualnym bolą niż niejedne wyzwiska. Seks jest tylko bólem i cierpieniem, a jęki są zagłuszonym wołaniem o pomoc. Są dwie osoby. Dominująca i ta, która nie ma nic do powiedzenia. To była jego lekcja przez 6 lat. Tego się wtedy nauczył.
6 lat później.
Czternaste urodziny Collins'a. Goście właśnie wyszli, a jego ojczym wkładał naczynia do zmywarki. Chłopak właśnie przeżył swój pierwszy pocałunek z kobietą. Chciał ją uderzyć, ta chęć opanowała całe jego ciało. Przecież, czy nie tak nauczono go okazywać uczucia? Siedział w salonie i trząsł się. Sam nie wiedział dlaczego, po prostu nie mógł wysiedzieć spokojnie. Słyszał swojego ojczyma, który skończył wkładać naczynia do zmywarki. Wstał z obłędem w oczach.
- Tato! - krzyknął - nie chcesz się zabawić?!
Zdziwiony mężczyzna wszedł do salonu i spojrzał na chłopaka. W obu głowach była pustka, żaden nie wiedział co robi.
- Zawsze byłeś chętny, a teraz co?! Stoisz i się patrzysz, jak tchórz! - Collins krzyczał, nie panował nad gniewem.
- Dziecko, co Ci się dzieje? - zapytał Daniel.
- Co mi się dzieje?! Co tobie się działo przez te sześć pieprzonych lat! Jesteś psycholem! Nie... To ja jestem... My... Oboje nimi jesteśmy! - krzyczał coraz głośniej.
Jego ojczym widząc narastający w nim szał zaczął się cofać.
- Uciekasz, tchórzu? - zapytał Collins ze spokojem, co było jeszcze bardziej przerażające.
Podbiegł do Daniela i z trudem przewrócił go na kanapę.
- Nie chcesz mnie dotykać?! Boisz się?! Tak jak ja się bałem wtedy?! No dajesz! Dotknij mnie ty skurwielu!
- Opanuj się Collins! - wykrzyczał jego ojczym.
- Jestem opanowany - odpowiedział.
Ręka Collins'a wylądowała na szyi Daniela. Dusił go dopóki nie widział, że mężczyzna ma już naprawdę dość. Powoli przesunął dłoń na spodnie ojczyma. Z trudnościami ściągnął mu spodnie, a następnie bokserki.
- Co ty robisz?! - Daniel szarpał się jak tylko potrafił.
Niewzruszony niczym chłopak kontynuował swoje dzieło.
- Myślałem, że w twoim wieku będzie tu coś więcej, no cóż, przykro mi - powiedział Collins - Czy to zaboli?
Po wypowiedzeniu tych słów kolanem nacisnął na czuły punkt swojego ojczyma, który krzyknął z bólu. Collins'owi spodobało się zadawanie mu bólu w ten erotyczny sposób. Chciał dawać innym przyjemność przez ból. Jego psychika była już tak zniszczona, że uznał to za idealny pomysł.
Kilka lat później.
Znowu ona. Przechodzi przez ulicę. Kocham śledzić każdy jej ruch.
Podobają mi się jak koronkowe majteczki przenikające przez legginsy. Marzę o tym, żeby kiedyś mieć je w rękach. Tak bardzo mnie podnieca. Najchętniej bym się na nią rzucił i rozebrał. Tu. I teraz.
***
Witam pasażerów dzisiejszego lotu samolotem linii Kidnapped, wróciliśmy! Proszę zapamiętać, że dzieci są wrażliwe na dotyk i wszystko odbija się na ich psychice! Bardzo mi przykro wujku, że tego nie wiedziałeś i zrujnowałeś mi te miłe chwile w dzieciństwie. Ale dzięki tobie powstają takie opowiadania!
CZYTASZ
Collins, czyli jak zostałem psychopatą ✅
RandomDzieci są najbardziej wrażliwymi istotami na świecie pod względem psychicznym jak i fizycznym. Sytuacje z dzieciństwa potrafią się przenieść na ich dorosłe życie. Collins w wieku 8 lat przeprowadza się z matką i jej nowym partnerem do zupełnie obce...