- Jak to, prawie wszystko?- zapytał, nie rozumiejąc.
Chcę mu powiedzieć, gardło mi się zaciska i nie mogę przełknąć śliny. Znowu czuję się tak, jak tu wchodziłam. Znowu czuję tę samą niepewność. Że ucieknie. Nawrzeszzy na mnie. Zostawi mnie. To prawda, przed chwilą mi obiecał, że tego nie zrobi. Ale nie wiedział jeszcze, że w wieku osiemnastu lat zostanie ojcem. Ja do tej myśli przyzwyczajam się od miesiąca i dalej mi z tym ciężko, a on ma na to tylko parę minut. Ewentualnie spierdoli tam, gdzie pieprz rośnie i już go nie zobaczę.
- Nie, William, to...porozmawiamy kiedy indziej...
Ja, jak to, ja. Zaczęłam się wykręcać. Nosz kurwa, miałam mu powiedzieć.
- Nie, jeśli o tym wspomniałaś to jest to ważne, więc mów. Nie martw się, już nic nie popsuje mi humoru.- złapał mnie za rękę, kreśląc na mojej skórze kółeczka.
- Jest ważne, ale nie wiem, jak sobie z tym poradzisz.- spojrzałam mu prosto w oczy.
- I się nie dowiesz, jeśli mi nie powiesz.- zaśmiał się, a ja nie podzielałam jego entuzjazmu. No. Bo. Zaraz. Dowie. Się. Że. Mamy. Dziecko.
- Ale możesz różnie zareagować.- wyszarpałam nadgarstek z jego uścisku.
- Boisz się mojej reakcji? Przecież wiesz, że nic ci nie zrobię.- w jego oczach dostrzegłam przebłysk żalu i smutku.
- Może wyjdziemy na dwór?- zaproponowałam, a mój chłopak potwierdził ruchem głowy i przepuścił mnie w drzwiach.
Gdy wyszliśmy z kawiarni, dosłownie zaatakował nas Josh. Z wielkim uśmiechem przytulił się do nas i klepał po plecach.
- To co idziemy opić?- William krzywo się na niego spojrzał.- No, chłopczyk czy dziewczynka?
Tym razem Will spoglądnął na mnie i szukał na mojej twarzy jakiejkolwiek podpowiedzi.
- O czym on pieprzy?- wskazał na przyjaciela kciukiem.
- Aha, czyli jeszcze nie ten moment?- zgromiłam go wzrokiem, a chłopak ucichł.
- Właśnie o tym, chciałam porozmawiać.- mruknęłam najciszej, jak potrafiłam.
- Jesteś w ciąży?- zapytał zdenerwowany, a ja przytaknęłam.- Jeśli chciałabyś wiedzieć to nie będę wychowywać cudzego bahora. Miałaś z kim się pieprzyć to teraz jemu niszcz życie, a nie mi. Bo nie ja jestem temu winien. Co ty sobie wyobrażasz? Że ja będę wychowywał to dziecko? W ogóle to czyje to dziecko? A może sama nie wiesz z kim się puściłaś?- nie płakałam, byłam za bardzo zdruzgotana i wyczerpana z sił. Ostatnie, co zobaczyłam to, jak Josh podchodzi do Will'a i wymierza mu siarczysty cios w policzek. Nie widziałam nic więcej, bo to ja uciekłam. Biegłam przed siebie, nie zwracając uwagi na przechodniów. Wiedziałam! Wiedziałam, kurwa, że tak będzie. Bo zawsze taj jest. Cisza przed burzą. A jak później pierdolnie to same szkody. Zatrzymałam się dopiero wtedy, gdy wpadłam na ciemnowłosą dziewczynę. Brunetka odwróciła się do mnie i widząc mój stan, przytuliła mnie. Zdziwiła mnie tym, bo pierwszy raz ją widzę na oczy.
- Shhh.- szeptała i próbowała mnie uspokoić.- Nie pamiętasz mnie, racja?
- Nie. A...a...po...powinnam?- wychlipiałam.
- Nazywam się Megan Taylors. Kiedyś Megan Besson.- uśmiechnęła się do mnie promiennie.
Megan Besson. Starsza siostra Cody'ego. Nie byłyśmy nigdy w zażyłych stosunkach, ale gdy potrzebowałam pomocy, zawsze jej mi udzielała. Traktowałam ją jak starszą siostrę.
- Co się stało? Wiem, że dawno się nie widziałyśmy, ale podobno, lepiej wygadać się komuś nieznajomemu niż dusić to w sobie.- wyciągnęła z torebki chusteczki higieniczne i podała mi je.
- Pamiętasz William'a Collins'a?
Opowiedziałam brunetce całą naszą historię, starając się nie omijać żadnych szczegółów. Dziewczyna co chwilę potakiwała głową, uważnie słuchając moich słów.
- No, a później powiedział, czy chociaż wiem z kim się puściłam.- zaszlohałam.
- Co za chuj!- wydarła się Megan, nie zwracając uwagi na resztę osób.- Ale i tak go kochasz.
- Kocham.
- Posłuchaj, nie wiem, czy mam rację, ale postaraj się z nim porozmawiać na spokojnie. Ale z jego inicjatywy. Jeśli on będzie chciał ci to wyjaśnić, to go wysłuchaj. I zrobisz, co będziesz uważać. Nie mogę ci tego narzucać. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i wrócicie do siebie. Bez żadnych kłótni. Musisz go zrozumieć. Przez godzinę, jego życie całkowicie się zmieniło. Kobieta, którą kocha, odwzajemnia jego uczucia. A poza tym, zostanie ojcem. Może sam przed sobą się tego wypiera, ale prędzej czy później sam będzie cię szukał.- zacisnęła usta w wąską linię i spojrzała w punkt za mną, marszcząc brwi. Odwróciłam się w tym samym kierunku, gdzie mój przyjaciel szedł do nas z nietęgą miną.
- Josh Irwin.- podał jej dłoń.
- Megan Taylors.- oddała uścisk i wyjęła z portfela swoją wizytówkę, którą mi zostawiła.
Zaniepokoiłam się, gdy zobaczyłam na twarzy chłopaka siniejące miejsce pod okiem.
- Josh, co ci się stało?- lekko dotknęłam jego twarzy, na co się skrzywił.
- Przypieprzył mi, gdy powiedziałem, że tak naprawdę cię nie kocha...
Ale czy to cokolwiek zmienia....
CZYTASZ
You are my happy
Teen FictionNie wytrzymałam i wydarłam się na tego dupka. - Nienawidzę cie! Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało! Dlaczego ty mi to robisz?! - Natalie... - Nie Natalie po prostu zniknij z mojego życia! Póki jeszcze mi go do końca nie spierdoliłeś... - Ale...