35

2.1K 94 10
                                    

JESTEM W CIĄŻY... MAM DOPIERO 18 LAT PRZED SOBĄ  CAŁY  ŚWIAT  KTÓRY  SPĘDZĘ WYCHOWUJĄC MOJE DZIECKO...

- Nicola obiad-zawołał  mama z kuchni.  Wstałam  z łóżka  wkładając na siebie dużą bluzę...

Zeszłam  chowając  telefon do kieszeni.

-smacznego-powiedziałam  siedając  do stołu
-dziękuję -rzekła mama. Zrobiła  pomidorową, chyba mogę  się cieszyć  że tylko pomidorową.. wiem powinnam normalnie jeść  jeśli  chce uwodzić  zdrowe dziecko.

-czemu nie  jesz?- zapytał tata odkładając  pusty już  talerz do zlewu.
-już  jem -wymamrotałam pod nosem i zaczęłam  jeść.

Po skończonym  posiłku  wróciłam  do swojego pokoju z zamiarem zakopania sie pod kołdrą  i prze spania  reszty życia. 

Lecz nie było  mi to dane,  mój  telefon dostał  padaki i skakał  przez wibracje wywołane przez dzwonie.

Odebrałam 
-halo- rzekłam  szybko  siedając na łóżko
-hej Nicola  musimy się spotkać  - usłyszałam  znajomy głos  lecz nie wiem kogo... zmieniłam  telefon i nie mam zapisanych wszystkich numerów
-yy hej  z kim rozmawiam-zapytałam
-to ja Adam -odrzekł
-a okay  spoko -  powiedziałam pod nosem
-to za godzinę- powiedział  szybko
-ale co za godzinę- zapytałam  zdziwiona
- no mamy  sie spotkać  - odrzekł  zmieszany
- po co?-zapytałam  szybko
-chcę  z Tobą  pogadać?-  rzekł przerywając  ciszę
-jest o czym?- zapytałam  tak bardzo chcę  zostać  sama czy to trudno ogarnąć
- tak będę  po ciebie za godzinę  i nie ma że  mi sie nie chce.. pa- rołączył się

- czemu- powiedziałam  sama do siebie wstajac  i kierując  się do szafy.. nadal siedzę  w piżamie  i muszę  sie ogarnąć

W końcu zdecydowałam  na bordowy sweter i klasyczne rurki z wysokim stanem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W końcu zdecydowałam  na bordowy sweter i klasyczne rurki z wysokim stanem. Do tego  zrobiłam  dwa luźne  warkocze. Wskoczyłam szybko w czarne  trampki  i zabierając   worek  wyszłam  z pokoju.

Szybko wrzuciłam  do worka portfel klucze i telefon i wyszłam  z domu. Pod którym  stał  już  Samochód  Adama  a on stał  oparty o maskę.
-hej- powiedział  szybko gasząc papierosa.
-hej-rzekłam  pzytulając  go na powitanie
-wsiadaj-otworzył  mi drzwi i sam poszedł  na miejsce kierowcy.

-gdzie jedziemy?-zapytałam  po chwili głuchej ciszy
- do kawiarni- powiedział  patrząc na  asfalt.

Był  spokojny co mnie nie pokoiło
- o czym chcesz gadać?-zapytałam 
- o was-  powiedział  szybko patrząc  na mnie przelotnie
-  aha  ale po co?- rzekłam  nie widząc  sensu
- jesteśmy- powiedział  stając  przed kawiarnią. Wsiadam  z samochodu  chłopak  chwilę  po mnie.

-co chcesz do picia- zapytał 
-sok może  być- rzekłam  bawiąc sie  serwetką papierową

-  to o czym chcesz gadać ?-zapytałam gdy kelnerka przyniosła  nam zamówione  napoje
- co sie stało  miedzy tobą  a Kubą -zapytał
-to twój  przyjaciel ci się  nie pochwalił?- rzekłam  wcale nie zaskoczona tym faktem. Mam do niego ogromny żal, lecz nie mam zamiaru więcej płakać  za jego osobą...
- jakoś  nie jest w stanie- powiedział  patrząc na  mnie z troską- co jest
- nic poprostu  boi sie odpowiedzialności  za swoje  czyny- odpowiedziałam  bawiąc  sie słomką w soku.

Kocham cię idiotko - Part: IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz