Rozdział dwudziesty czwarty

1.2K 94 12
                                    

Nie mogę spać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mogę spać. 

Przekręcam się z jednej strony na drugą. Wzdycham głośno i chowam twarz w dłoniach. Nie tak miał się skończyć ten dzień. Zbyt wiele emocji jak na dwadzieścia cztery godziny.

Nie mam tego problemu co Molly a mimo wszystko czuję się tak, jakby to dotyczyło właśnie mnie. Chyba udało mi się ją choć odrobinę uspokoić ale jestem pewna, że ciągle się tym zadręcza. Pewnie teraz nie śpi. Albo śpi zalana łzami.

Gdybym tylko wiedziała, jakie wyjście byłoby najlepsze z tej sytuacji... Mam powiedzieć o tym Liamowi? Nie, to byłoby nieodpowiednie teraz. Musimy poczekać. Faktem jest to, że istnieje prawdopodobieństwo, że król nie będzie chciał zatrzymać Molly z dzieckiem w pałacu.

To prawdopodobieństwo jest bardzo duże, wręcz nie ma o czym dyskutować. Gdzie się wtedy podzieje? Jak sobie poradzi? Gdybym dopadła teraz w swoje ręce tego szlachcica, co zrobił jej nadzieję...

Zrzucam z siebie kołdrę i siadam na brzegu łóżka. Wątpię, czy dziś zasnę, najwyżej na góra dwie godziny. Muszę przewietrzyć umysł.

Spoglądam na zewnątrz przez okno, jest pewnie pierwsza albo i druga. Niebo jest zachmurzone bardziej niż zwykle ale i tak księżyc rzuca wielki blask. Wychodzę na korytarz i zatrzymuję się przed drzwami Molly. Przystawiam ucho do drewna, ale nic nie słyszę. Pewnie

zasnęła. Albo tłumi płacz pod kołdrą. Naciskam klamkę i ku mojemu zdziwieniu nie zamknęła drzwi. Zawsze to robi. Ja z resztą też, o ile o tym nie zapomnę. Najciszej jak się da otwieram je, po czym zaglądam do środka. Leży odwrócona do mnie plecami, przykryta kołdrą.

Oddycha spokojnie. Co za ulga. Powoli się wycofuję, po czym wychodzę.

Idę w stronę kuchni. Żałuję, że nie ubrałam niczego na siebie. W nocy o tej porze roku w zamku bywa naprawdę zimno. Gołymi stopami przebiegam przez chłodną marmurową posadzkę i w końcu docieram do celu.

Nocą, gdy jestem sama w tak dużych pomieszczeniach mam wrażenie, jakbym żyła tu sama. Jakby pałac był mój. Tak naprawdę to tylko ja nie śpię tylko urządzam sobie po nim spacery. Oczywiście cieszę się z takiej możliwości.

Świece w kuchni świecą się zawsze przez całą noc aż do rana. Tym razem jednak conajmniej cztery zgasły. Musiał się zrobić przeciąg.

W półmroku podchodzę do szafek i szukam szklanki. Dlaczego Mawen zawsze je chowa tak wysoko? Wyciągam się na palcach i po chwili zmagania udaje mi się jakąś złapać. Sięgam po dzbanek i trzęsącą się dłonią nalewam wody. Jakie zimno! Muszę porozmawiać o tym z królem. Albo nie, lepiej z Liamem. Przydało by się więcej dywanów.

- Nie śpisz jeszcze?

Z zaskoczenia odskakuję w bok wypuszczając z dłoni szklankę. Ta upada na ziemię i roztrzaskuje się z hałasem.

Królowa ColdwaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz