-Josh zróbmy coś fajnego. potrzebuję adrenaliny- powiedział Tyler ospale.
była 11 w nocy ich policzki ochładzał zimny, letni wiatr, spacerowali tak od rana. spotykali się bardzo często, mieli wspólne żarty, które rozumieli tylko oni, pomagali sobie w problemach. ogólnie byli najlepszymi przyjaciółmi.
-możemy pójść w moje ulubione miejsce, jeszcze nikomu go nie pokazywałem więc czuj się wyjątkowy. - powiedział Josh uśmiechając się, miał na sobie czapkę z daszkiem przez którą wystawało kilka niesfornych loczków w kolorze oceanu. przypominały fale burzowe, jego nos byl lekko czerwony od zimna, na policzkach miał rumieńce.
- taa i twoje "ulubione miejsce" ma mi przynieść tą adrenalinę tak? pewnie zaprowadzisz mnie na jakąś ławkę czy plac zabaw.
- a właśnie nie! tym razem cię zaskoczę, idziemy na dach tego niebieskiego bloku koło mojego domu.
- coo?! ale super!!- chłopak w różowej bluzie z założonym kapturem podskoczył ze szczęścia uśmiechając sie przy tym prezentując Joshowi rząd swoich białych zębów.Szli pochłonięci rozmową. w końcu przed nimi ukazał się wyczekiwany budynek. czekali aż ktoś będzie wychodził albo wchodził, żeby mogli się wślizgnąć na klatkę. wreszcie nadarzyła się okazja z klatki wychodziła wysoka blondynka w szpilkach. jako, że bylo ciemno, a ona wybiegła przez drzwi chłopcy z łatwością niezauważeni podbiegli i złapali klamkę.
Po cichu weszli po schodach na pierwsze piętro gdzie znajdowała się winda. weszli do niej, była stara i ogólnie straszna.
- Josh boję się
-Nie bój się, jestem przy tobie- powiedział obejmując ramieniem chłopaka. winda zatrzymala się na jednym pietrze bez powodu, przez co Tyler cicho zapiszczał wtulając się w starszego.
-hej spokojnie, nic sie nie dzieje - powiedział z zachęcającym uśmiechem.
gdy byli już na najwyższym piętrze wyszli. na klatce było ciemno, więc Tyler niespodziewanie złapał Josha za rękę, działał pod wpływem impulsu. podeszli razem do okna, przez które wychodzi się na dach. Josh otworzył je po czym szybko wszedł na drugą stronę. Tyler przez chwilę się wachał, ale w końcu złapał za dłoń Josha i również wyszedł na dach. Widok był cudowny, małe budynki w oddali świeciły kolorowymi światłami było cicho. na niebie błyszczał srebrny księżyc otulony przez białe chmury mocno widoczne na granatowym tle nieba. jedyne co Tyler mógł z siebie wydusić to:
- wow
Josh na jego zachwyt uśmiechnął się z dumą. usiadł na ziemi przy ścianie i poklepał miejsce kolo siebie na znak żeby Tyler usiadł. jako, że było zimno, siedzieli bardzo blisko siebie stykając się nogami oraz rękami. przyglądali się widokowi, obydwoje byli teraz bardzo szczęśliwi.Tyler oparł swoją głowę o ramię Josha i powiedział:
- jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, dziękuję, że jesteś.
Josh czuł jak jego policzki płoną od przyjemnych rumieńców.
- Tyler mogę ci coś powiedzieć?
- jasne, zawsze możesz - tyler popatrzył się na niego gotowy na wiadomość. miał lekko uchylone usta i duże wpatrujące się w niego oczy.
- więc... już od dawna czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń... czekam na każde spotkanie z toba z niecierpliwością, śnisz mi się codziennie i chce tylko powiedzieć, że Tyler ja cię kochamJoseph szybko i gwałtownie wbił swoje wargi w te należące do jego miłości, o której marzył od momentu kiedy go tylko zobaczył. całowali się namiętnie, przygryzali wargi i błądzili językami. przestali gdy zabrakło im tchu.
- ja też cię kocham Josh i zawsze cię kochałem.
przytulili się do siebie.
potem długo leżeli i razem przyglądając sie gwiazdom i śmiejąc się. był to najlepszy wieczór w ich życiu._________
dziękuję za przeczytanie tego, zapraszam do mojego drugiego joshlera. komentujcie i dawajcie te gwiazdki kocham was serwus.