Powrót

7 0 0
                                    

https://www.youtube.com/watch?v=mY9sevwNClQ


- Susan! Chodź tu do nas, szybko! - usłyszałam już kolejny raz od zgromadzonych przy stole osób.

Odłożyłam otrzymany przed chwilą prezent i czym prędzej pobiegłam do stołu, biorąc po drodze kieliszek szampana.

- Siadaj. Honorowe miejsce dla Ciebie! - zawołała rozpromieniona mama, wskazując mi krzesło u szczytu stołu. Zajęłam je, odwracając się tym samym tyłem do sali, jednak twarzą do zgromadzonych osób.

Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok. Byli tu wszyscy. Znajomi, rodzina, przyjaciele...

Po raz pierwszy pozwoliłam sobie na tego rodzaju imprezę. Długo odkładałam pieniądze na wynajęcie sali, catering i zakwaterowanie przyjezdnych z daleka gości. Udało się. Dopięłam wszystko na ostatni guzik i z sukcesem uczestniczyłam wraz z bliskimi mojemu sercu ludźmi w imprezie urodzinowej.

Do pełni szczęścia brakowało mi tylko jednej osoby u boku, jednak starałam się o tym nie myśleć. Nauczyłam się już bowiem odsuwać tęsknotę i wspomnienia na dalszy plan. Skupiałam się na pracy, spotkaniach towarzyskich i codziennych obowiązkach. Nie zastanawiałam się podczas dnia co on robi, gdzie się obecnie znajduje, czy o mnie myśli i... czy żyje. Obawy i troski przychodziły ze zdwojoną mocą wieczorami, gdy zostawałam sam na sam ze swoimi myślami. Za zamkniętymi drzwiami pozwalałam łzą tonąć w poduszce i zagrzałam z bólu ręce.

Czy on wróci...?

Czy się nie zmienił...?

Czy o mnie pamięta...?

Zarówno i tym razem szybko wymazałam z pamięci jego twarz i uśmiechnęłam się do bliskich. Z radością wzniosłam ze wszystkimi toast za swoje zdrowie i wysłuchałam pełnego mocy "sto lat". 

W oczach zakręciły mi się łzy wzruszenia, jednak nie pozwoliłam wydostać im się na zewnątrz i wszystkim ukazać. Byłam w tym dobra.

- Susan... Mamy dla Ciebie jeszcze jeden prezent - zaczął tata, uśmiechając się do mnie z końca stołu.

- O wiele piękniejszy, niż te kolorowe pakunki - dodała siedząca obok mama.

W tym momencie oczy wszystkich zwróciły się ku drzwiom. Na twarzach zgromadzonych pojawił się uśmiech, niektórzy zakryli sobie usta rękami, ktoś nawet zaklaskał. Pospiesznie odwróciłam się za siebie, zupełnie nie spodziewając tego, co mnie czekało.

Dann stał parę metrów dalej. Wciąż miał na sobie żołnierski mundur i ogromną torbę w ręce. Nic się nie zmienił. Może jedynie trochę schudł...?

Na mój widok uśmiechnął się szeroko i odłożył bagaż.

Chwile później znalazłam się w jego ramionach. Nawet nie pamiętam kiedy podniosłam się z krzesła i ruszyłam w jego kierunku. Mężczyzna objął mnie mocno i schował twarz w moich włosach. Słyszałam jak wszyscy na sali biją brawo, jednak zupełnie to do mnie wtedy nie docierało.

- Susie... - szepnął mi do ucha i już po chwili odnalazł moje usta. Uniósł mnie lekko ku górze, a z moich oczy mimowolnie trysnęły łzy szczęścia.

Oderwaliśmy się od siebie na chwilę, by móc się sobie przyjrzeć. Danny miał zapadnięte policzki, jednak przepełnione miłością oczy zupełnie mną wtedy zawładnęły.

Znowu miałam go przed sobą. Uśmiechał się tak jak zawsze i pewnie trzymał w ramionach. Po prostu był.

- Chciałem zrobić Ci niespodziankę, bo nie zdążyłem kupić prezentu. Miałem w planach coś wyjątkowego, ale... Oh Susie! - głos mu się załamał, a ramiona zadrżały. Znowu przywarliśmy do siebie całym ciałem. - Tak bardzo tęskniłem...

- Już dobrze - szepnęłam. - Już wszystko jest dobrze.





PowrótWhere stories live. Discover now