Hej :)
Wiem, że dawno mnie tu nie było i zostawilam niedokończone opowiadanie, ale teraz postanowiłam się poprawić. Na początek opublikuję wszystkie rozdziały, które napisałam wcześniej i są zamieszczone na moim blogu. Będę je wrzucać codziennie albo co dwa dni. W tym czasie zanim skończę wrzucanie tutaj starych rozdziałów, mam nadzieję że już napiszę nowe. Taki mam plan i postanowienie noworoczne ;) Trzymajcie za mnie kciuki!
A teraz zapraszam na kolejną część :D
**************************************************
Rozdział 10. Ptaszki wyfrunęły z klatki
***************** Kylo Ren ******************************
Idę długim korytarzem, chcąc jak najprędzej wrócić do sali przesłuchań, gdzie zostawiłem schwytaną pilotkę. Nagle zatrzymuję się. Za zakrętem słyszę czyjąś rozmowę. Lubię tak czasem przyczaić się i posłuchać takich rozmów – później, kiedy nagle wychodzę zza rogu miny są bezcenne.
– Niedługo nie będziemy mieć ani jednego sprawnego holopadu – mówi ktoś poirytowanym głosem. Rozpoznaję, że to Hux. – Ten świr niszczy wszystko w swoich napadach szału, a zamiast porządnych części zamiennych dostajemy jakieś tanie gówno. Tyle razy mówiłem...
– To technicy – przerywa mu inny głos, chyba Phasmy. – Kradną co się da i sprzedają na czarnym rynku. Przygotowuję właśnie raport w tej sprawie, prześlę go panu wewnętrzną pocztą...
– Doskonale. Trzeba to wszystko przedstawić Najwyższemu Wodzowi. Powinien wiedzieć, skąd się biorą opóźnienia...
Uznaję, że to najlepszy moment, żeby się pokazać. Tak jak myślałem: Hux aż podskakuje na mój widok, a jego mina jest pełna zaskoczenia i wściekłości. Nie wiem, jaką minę ma Phasma, bo jak zwykle ma na głowie hełm.
– O, witaj znowu, Ren – mówi Hux, starając się, żeby to brzmiało obojętnie. – Co ci przekazał Najwyższy Wódz?
– Kazał mi kontynuować przesłuchanie więźnia – odpowiadam z satysfakcją. – I żeby nikt mi nie przeszkadzał.
– Doskonale. Pójdę z tobą i osobiście tego dopilnuję. Powinienem być na miejscu, gdyby ONA miała jakieś ciekawe informacje do przekazania, prawda?
Nie odpowiadam mu, tylko odwracam się i ruszam dalej. Cholerny, wścibski gnojek. Wszędzie wpycha swój nos, a potem donosi i pisze raporty. Nie cierpię go.
Docieramy do sali przesłuchań. Otwieram drzwi i... cooo?!
– Hux! – krzyczę. – To twoja sprawka! Gdzie ją zabrałeś?!
Odwracam się i widzę, że Hux jest tak samo zaskoczony jak ja. Czuję, że ogarnia mnie furia. Aktywuję miecz i jednym ciosem przecinam na pół puste krzesło przesłuchań.
– Gdzie ona jest?! – wrzeszczę. – Każ natychmiast przeszukać statek!
Nagle słyszę jakieś dziwne dźwięki dobiegające z szafki przy ścianie. Podchodzę cicho i otwieram ją szybkim szarpnięciem. Ze środka wypada pomarańczowy kombinezon pilota... a za nim widzę wciśniętego w kąt zakneblowanego chłopaka. Patrzy na mnie przerażonym wzrokiem.
Hux podchodzi i razem wyciągamy go z szafki. Generał ściąga mu knebel.
– Kim jesteś, do cholery?! – pyta.
– SD 6102 – melduje przerażony chłopak. – Oni... oni grozili mi bronią!
– Jacy oni?!
CZYTASZ
Trzecia Strona Mocy
FanficAmitia Tarra, młoda pilotka Ruchu Oporu, po nieudanej akcji musi uciekać przed wrogami na sam kraniec Galaktyki. Pomaga jej Poe Dameron. Razem trafiają na odległą planetę, gdzie starożytny lud przechowuje tajemnice z czasów, kiedy jeszcze jasna i ci...