Perspektywa Marshalla
Otworzyłem szerzej oczy, patrząc w osłupieniu na chłopaka. - "...jest dla mnie wszystkim..." - przetwarzałem w głowie jego słowa. Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem, na co poczułem mocniejszy i jeszcze bardziej brutalny uścisk tym razem na szyji.
- Jeśli go skrzywdzisz... - szepnął mi do ucha mężczyzna. - ... to obiecuję, że w końcu cię zabiję... I wypcham... Wiem, że ci na nim zależy - syknął najciszej jak tylko mógł. - A wiesz na czym mi zależy? Żebyś zgnił w grobie wraz z całym swoim rodem...
Po chwili zostałem brutalnie upuszczony na marmurową posadzkę. Dorosły przeszedł koło mnie, po drodze napierając jedną stopą na moje krocze. Jęknąłem z przeszywającego bólu, opadając na plecy. W końcu mężczyzna zostawił mnie w spokoju, wychodząc z pomieszczenia, w którym momentalnie zaległa martwa cisza.
On wiedział... Były książę od samego początku wiedział, że coś jest na rzeczy! Już jako dziecko nie potrafiłem powstrzymać się przed gestami, które dawały wiele do myślenia. Wiedział jak cholernie mi na nim zależało! Jak czerwieniłem się na widok jego jedynego syna.
- Marshall - usłyszałem szept przyjaciela. Poczułem jak chłopak kładzie dłoń na moim policzku, aby chwilę później przejechać kciukiem po mojej skórze. - Och, Marshall... Tak mi przykro...
Westchnąłem, uśmiechając się gorzko.
- Żeby tak w mojej kuchni - załkała pani Miętówka, składając dłonie.
*
Syknąłem z bólu, jak najmocniej zaciskając zęby, kiedy Fiona przejechała zimnym okładem po moim policzku już po raz setny z kolei.
- Arg! - jęknąłem w jej stronę, ściskając w dłoni jasną pościel. - Ile jeszcze?!
- To dla twojego dobra - odezwał się Gumball, od dłuższego czasu siedzący na krześle. Chłopak przyglądał mi się z zainteresowaniem, wyłapując każdy grymas na mojej twarzy i uśmiechając się pod nosem od czasu do czasu.
- Ale to cholernie boli! - oznajmiłem, zrywając się do pozycji siedzącej.
Blondynka fuknęła, odrywając okład od mojej twarzy.
- Wiesz... staram się to robić delikatnie! - syknęła z wyrzutem.
Książę momentalnie podniósł się z siedziska, po czym odbierając z dłoni dziewczyny wilgotny materiał, przysiadł na łóżku.
Poczułem, jak materac ugina się pod jego ciężarem, na co dostałem niekontrolowanych dreszczy.
- Czy jeśli ja to zrobię, to nie będziesz jęczał? - szepnął nachylając się nad moim ciałem. Przełknąłem ślinę, siląc się na krzywy uśmiech. - Będę delikatny...
Zanim się obejrzałem, przyjaciel przyłożył opatrunek do rany na mojej szczęce, dokładnie obserwując moją reakcję. Nie odważyłem się wydać z siebie ani jednego stęknięcia. Chłopak mimowolnie wdrapał się w całości na łóżko, przysiadając koło mnie po turecku.
- To nie wygląda zbyt ciekawie - mruknął, pochylając się nade mną jeszcze mocniej i łapiąc palcami moją szczękę.
- Znosiłem.. - w tej chwili przygryzłem dolną wargę. - ... o wiele gorsze rzeczy.
- W to nie wątpię... - książę uśmiechnął się delikatnie.
CZYTASZ
A co, jeśli się domyśli? (Gumlee)
Fanfiction- Marsh... - zacząłem, ale chłopak skutecznie mi przerwał. - Cicho - rozkazał, przesuwając wieżę na wybrane przez siebie pole. - Marshall... Wieża nie porusza się po skosie... Ciemnowłosy wampir spojrzał na mnie spode łba, unosząc zawadiacko jedn...