" gdzie Luke przeprowadza się z jednej dzielnicy w Nowym Jorku do drugiej i dowiaduje się, że będzie miał współlokatora...."
" gdzie nieśmiały Michael przeprowadza się do Nowego Jorku i obawia się osoby, z którą ma zacząć mieszkać....."
Jest to krót...
Obudziłem się dosyć wcześnie. Tego poranka również służyłem Michaelowi za poduszkę. Nie przeszkadza mi to.
Wygląda uroczo i tak bezbronnie jak śpi...........
Ciekawe czy pamięta nasz wczorajszy pocałunek........
Na pewno pamięta.......
Spojrzałem na niego. Spał sobie spokojnie. Zacząłem bawić się jego włosami, po chwili przebudził się i zaczął mruczeć. Odwrócił głowę w moją stronę.
- Dzień dobry Lukey. - uśmiechnął się leniwie.
- Dzień dobry Mikey. - cmoknąłem go w czoło.
- Musimy wstawać z łóżka? - zapytał. Na co się zaśmiałem.
- Tak kotek musimy. - uśmiechnąłem się.
- Ale ja nie chcę........ - oburzył się.
Mała nadonsana księżniczka..........
- A jak zabiorę cię do wesołego miasteczka? - zapytałem. Spojrzał na mnie z radością i uśmiechnął się szeroko.
- A zabierzesz? - położył się na mnie tak, że nasze klatki piersiowe się stykały.
Mam taką ochotę go pocałować........
- Tak. - uśmiechnąłem się. - Ale nie za darmo. - ździwił się.
- Co mam zrobić? - zapytał szybko. - Zrobię wszystko.
- Buzi. - powiedziałem bez namysłu.
Ten szybko połączył nasze usta w czułym i słodkim pocałunku. Złapałem jego twarz w dłonie i przyciągnąłem go bliżej i pogłębiając pocałunek.
- Smakujesz jak czekolada. - stwierdziłem jak się od siebie oderwaliśmy.
- A ty jak maliny. - zaśmiał się.
Niedługo potem już siedzieliśmy w moim samochodzie jadąc do parku rozrywki. Jak już dotarliśmy zapłaciłam za bilety i poszliśmy na chyba wszystkie atrakcje. Została nam tylko kolejka grórska.
- Chodź Luke! - zawołał Michael ciągnąc mnie do kolejki.
Jak się okazało nie tylko my postanowiliśmy pójść dzisiaj do wesołego miasteczka. Przed nami w kolejce stał Cashton. Chwilę pogadaliśmy po czym nadeszła nasza kolej. Wsiedliśmy do wagoniku i ruszyliśmy. Na prawdę świetnie się bawiliśmy, ale przyszedł czas na powrót do domu. Pożegnaliśmy się z chłopakami i wsiedliśmy do auta.
- Dziękuję. - powiedział Mikey jak zapinaliśmy pasy.
- Nie ma za co Mikey. - uśmiechnąłem się do niego.
- Super było. - powiedział. - Fajny jesteś........bardzo fajny. - zarumienił się.
- Ty też jesteś bardzo fajny. - zrobił się jeszcze bardziej czerwony. - Buraczek...... - zaśmiałem się.
Reszta drogi minęła nam na gadaniu i śpiewaniu różnych piosenek, które leciały w radio. Jak wróciliśmy do domu zjedliśmy obiadokolacje i obejrzeliśmy film. Potem umyliśmy się. Myślałem, że Mikey pójdzie spać do siebie, natomiast jak wróciłem z łazienki do swojego pokoju leżał już u mnie w łóżku.
- Mogę z tobą spać? - zapytał cicho.
- Jasne Mikey. - powiedziałem. Położyłem się koło niego, pocałowałem go krótko w usta i przyciągnąłem do siebie po czym zasnąłem.
************************************ Krótki, ale cóż.... Życie. A w następnym będą ich wspólnie święta. JEEEEJ!
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.