Bradley pov's.
Natalie ma dziś urodziny. Zaprosiła mnie, chłopaków i wielu fajnych znajomych, więc może być fajnie. Będzie jeszcze ta Mary. Hahah tak, będzie ciekawie.
***
Przyszedłem wcześniej. Może przyjaciółka mojej siostry też przyjdzie wcześniej, chciałbym ją trochę powkurzać. Rozglądam się po klubie ale nie widzę ani Mary, ani Natalie, ani chłopaków. Chwila...
James!
***
Oto i ona. Nasza gwiazda. Mary. Patrzę na nią ukrywając zachwyt, bo Natalie stoi koło mnie i moi znajomi. Patrzę na nią i jej piękną, czarną, koronkową sukienkę, która idealnie leży na jej zgrabnej figurze. Widzę też, że ma dziś mocniejszy makijaż w którym wygląda olśniewająco. Ale jedna rzecz mi się nie podoba, nie rozumiem czemu spięła swoje falowane włosy. Brad stop. Nie podoba ci się jak wygląda. I przy tym zostań.
Siedzi tam przy barze, może podejdę.
- Myślałem, że się bardziej postarasz. - natychmiast odwróciła głowę w moją stronę, chyba się przestraszyła.
- Czego chcesz glonie? - powiedziała w nieprzyjemny sposób.
- Myślałem, że się bardziej postarasz i że będziesz wyglądać lepiej niż tylko źle. Chociaż w twoim przypadku to nawet dobrze. - widzę jak bardzo się zezłościła po tych słowach, co mi się cholernie spodobało, ale nagle zmieniła minę.
- ... Podoba ci się... Hahaha jesteś taki przewidywalny. - znieruchomiałem.
- Nie podoba mi się. - poważnie Bradley? Stać cię na więcej.
- Błagam cię, nie pogrążaj się. Wiem, że trudno ci powiedzieć komplement, nie wiem, może masz zbyt niskie poczucie pewności siebie. Nie martw się zrozumiałam. Teraz wybacz, idę znaleźć jakiegoś przystojniaka do tańca. Przystojniaka, więc to nie możesz być ty. - zabolało. Dlaczego się nie obroniłem? Brad co z tobą? Weź się w garść.
- Cieszysz się jak żyd z pejsów. - już odeszła. Może to i lepiej. Co to w ogóle za tekst? To wszystko przez to, że z Tristanem zawsze walimy do siebie nawzajem te niby pociski jak dzieci z podstawówki i teraz przychodzą mi do głowy dziwne rzeczy. Poszła do Connor'a. Chyba się we mnie gotuje. 'Przystojniaka do tańca' żałosne. Ale się dzisiaj nachleję.
Po kilku kieliszkach, czułem, że nie mogę ustać w miejscu. Niby wiedziałem co się dzieję, ale nie do końca. Zobaczyłem James'a i Tris'a jak tańczą, więc do nich podszedłem. Nie wiem jak to się stało ale nagle znalazłem się w zupełnie innym miejscu - niedaleko Conn'a i Mary. Nie mogłem się powstrzymać, żeby jej nie chwycić w talii i z nią nie zatańczyć. Próbowała się wyrwać, ale dalej ją mocno trzymałem. Złapałem ją za rękę.
- Hej! Gdzie mnie prowadzisz? - zapytała.
- Na pole.
- Po co?
- Żeby się przewietrzyć? - odpowiedziałem ironicznie, po co ona zadaje tyle pytań?
- Przewietrzyć?
- Możesz nie zadawać tyle pytań? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
Wyszliśmy przed budynek. Zdjąłem jej spinkę z włosów, a one opadły wolno na ramiona. Ręce położyłem po obu stronach jej głowy i patrzyłem jej w oczy.
- Kłamałem, wyglądasz zajebiście.
- Bradley, odsuń się, jesteś pijany.
- Jestem pijany, ale wiem co robię.
- Nie sądzę.
Przybliżyłem usta do jej szyi i chciałem ją pocałować. Pachniała nieziemsko, to było coś jak wanilia, albo cytryna, albo to i to. Nie protestowała, widocznie jej się to podobało, pewnie dlatego, że była tak samo pijana jak ja. Niestety, ktoś mi przerwał.
- Tu jesteście! - jakiś głos krzyknął w naszą stronę, a ja natychmiast oderwałem się dziewczyny. Na szczęście osoba, która to powiedziała, nic nie widziała. To był Tristan. - Szukamy was cały czas. Chodźcie gramy w butelkę.
- Pewnie. - stwierdziła dziewczyna.
- Przyjdę za chwilę, tylko skoczę do łazienki.
Chciałem iść od razu z nimi do pokoju, ale czułem, że nie dojdę. Musiałem najpierw ochłonąć po tym co się wydarzyło przed chwilą. Po co ja to zrobiłem? Przecież nawet jej nie lubię. W dodatku wcześniej nieźle mnie wkurzyła. Mam nadzieję, że jest na tyle pijana, że o wszystkim do jutra zapomni.
***
Minęła godzina, a ja dalej wszystko pamiętałem. Zaskakujące, ale zawsze tak jest. Jak czegoś nie chcę pamiętać to to nie chce wyjść z mojej głowy i na odwrót. Jak nie chcę czegoś zapominać to po kilku minutach nie wiem o czym myślałem, to takie typowe. Wiem, że oni jeszcze grają w tą pieprzoną butelkę, chciałem tam iść, żeby nie myślała... Żeby oni nie myśleli, że leże gdzieś nieprzytomny jak żul. Chociaż w sumie tak było. Kilka razy się potoczyłem, kilka razy zatrzymały mnie jakieś laski, ale w końcu doszedłem do tego pokoju. Pierdziele, więcej nie piję.
- Niech ktoś pójdzie go poszukać. - stwierdziła Natalie.
- Nie trzeba, jestem.
- Gdzie ty byłeś? - zapytał zmartwiony Connor.
- Odświeżałem się. Okej gramy? - naprawdę czułem się lepiej, albo tylko chciałem stwarzać takie pozory. Od razu gdy zobaczyłem jak Mary na mnie patrzy, rzuciłem jej to samo krzywe spojrzenie co zawsze. Nie chciałem, żeby wiedziała, że pamiętam. Sam nie chciałem pamiętać.
______________________________________________________
Nawalony Brad hahah, nie mogę 😆😆 Dziękuję za czytanie <3
CZYTASZ
Pod wiatr | FF - The Vamps
RomantikNie lubiłam go. Nienawidziłam go. Miałam go dość. Tęskniłam za nim. Zakochałam się w nim. Potem znowu go nienawidziłam.