Czy do śmierci można się przyzwyczaić?
Tak.
Ale czy powinno?
Dzisiaj wróciłam do szkoły po przerwie świątecznej. Znów wymuszony uśmiech i ta cała gra.
Muszę przyznać, że brakowało mi trochę tych idiotów.
Jutro mam dwie godziny matematyki... Boże trzymaj mnie w opiece.
Z moim kolczykiem jest chyba coś nie tak, ale to raczej wina mojego wyniszczonego organizmu.
Ucho spuchło mi i jest czerwone. Od razu zareagowałyśmy z panią Ewą (moją piercerką). Mam mieć okłady, uwaga HIT, z kory dębu, a w poniedziałek mam kontrolę.
Mam nadzieję, że kolczyk ze mną zostanie.
Cóż mam z nimi problem od zawsze. Nie mam w płatkach, bo po prostu się nie przyjęły. Ani srebro, ani złoto, ani zwykły materiał.
Teraz mam kolczyk z tytanu, w dodatku wszystko robione naprawdę starannie i sterylnie. Pani Ewa też dała dokładną rozpiskę jak dbać i czym.
Nie chcę zrezygnować też z tego kolczyka. To jedyny, który tak naprawdę chciałam.
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.