Rozdział dziewiętnasty

1.5K 164 14
                                    

Poranki zazwyczaj były trudne. Szczególnie zimą, gdy o siódmej rano słońce nie było jeszcze ani odrobine widoczne. No i rzecz jasna wtedy, gdy Syriusz wpraszał się do łóżka Lupina o drugiej w nocy, bo było mu zimno.
Zazwyczaj kończyło się na tym, że obaj się nie wysypiali, ale i tak Remus nie potrafił odmówić Blackowi, gdy ten stał w środku nocy z tymi ślicznym oczami, które porównać można do szczeniaka proszącego o kawałek jedzenia.

Tak było i tym razem, jednak teraz pobudkę zapewnił im nie kto inny, jak James, który od średnio trzech tygodni wstawał jako pierwszy, jako pierwszy również brał poranny prysznic i wziął sobie za punkt honoru, by budzić resztę dormitorium.

- Pobudka, panienki! - kopnięciem otworzył skrzypiące drzwi i zaczął donośnie klaskać w dłonie. - Czas wstawać, nie ma co marnować tak pięknego dnia!

Syriusz, który do tej pory był przytulony do Remusa, z głową gdzieś na jego brzuchu i w dodatku  przykryty kołdrą i dwoma kocami, wychylił się spod okrycia. Włosy miał poprzyklejane do twarzy, a na dodatek nie był w stanie do końca otworzyć oczu, bo ten idiota, którego czasami nazywał najlepszym przyjacielem, zapalił światło w pokoju.

- Co, do cholery? - wydusił z siebie, dosyć niechętnie, po czym nie czekając na odpowiedź, z powrotem opadł w objęcia swojego chłopaka, który nadal odrobine nieprzytomny, zaczął głaskać go po głowie.

- Och, chłopcy, wstawajcie! - Rogacz nie dawał za wygraną. Podszedł do Syriusza, złapał go za kostkę i brutalnie zaczął wyciągać go z łóżka.

I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że tym razem to nie Black się przed tym bronił, a Lupin, który w momencie otoczył bruneta ramionami i nie zamierzał go puścić.

- I ty przeciwko mnie, Remusie? Myślałem, że jesteś moim przyjacielem! - James w końcu puścił kumpla i założył ręce na piersi.

- Daj mi spokój. Nie chcesz drażnić zmęczonego wilka - wymamrotał tylko chłopak, po czym ostrożnie przekręcił się na drugi bok, przytulając do siebie poduszkę. - A ty mogłeś założyć chociaż bokserki. Nie narażaj Rogacza na widok twoich czterech liter, skarbie. - zwrócił się do Syriusza, a na jego usta wpłynął rozbawiony uśmiech.



Cześć i czołem! Dawno nie było mnie w tej historii, ale naprawdę nie miałam chęci i pomysłu.

No i możliwości.
Mimo wszystko mam nadzieje, że nie macie mi tego za złe i nie będziecie chcieli mnie powiesić.

Trzymajcie się, kaczuszki!

Miniaturki WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz